flesz napisał(a):
Ewentualnie rynek wycenia powrót do tanich ruskich surowców czy się to komuś podoba czy nie. Koniec wojny i Niemcy pierwsi polecą na Kreml. Słowacy, Węgrzy już jeżdżą i wielkiego oburzenia w Europie nie ma.
Jak na razie od nowego roku mogą być całkowicie bez tych surowców. Węgry i Słowacja próbowały się skarżyć przecież do EU na Ukrainę w sprawie wcześniejszego wstrzymywania dostaw i nikt się ich płaczami nie przejął - reakcja była zerowa. Dyplomatycznie dali im do zrozumienia, że jak im się zachciało z ruskimi handlować to teraz jest ich problem.
Ogólnie Europa sobie bez ruskich surowców radzi. Ceny gazu są niższe niż przed wojną na Ukrainie. Oczywiście pytanie co zrobią Niemcy. Z większych partii na ten moment jedynie AFD chce szybkiego powrotu do handlu z Rosją. Pozostałe partie albo wyciągnęły wnioski - albo udają, że wyciągnęły wnioski - ale nawet wówczas sam fakty, że głośno się o tym nie mówi świadczy, że realia polityczne są zupełnie inne niż przed 2022. Nawet jeżeli będzie jakieś zawieszenie broni - to możliwości Niemiec - tak polityczne jak i realne importu surowców z Rosji będą jednak mniejsze niż przed wojną. Fiasko ich polityki energetycznej w oparciu o import z Rosji jest jednak ewidentne i już tak łatwo nie będzie wejść drugi raz do tej samej rzeki. Ostatnie płacze Putina, że Polska mogłaby otworzyć Jamał (który przecież on sam zamknął) sugerują, że to jednak Rosja bardziej musi sprzedać niż my kupić. Zwłaszcza, że Chiny w perspektywie kilkunastu lat poprzez inwestycje w atom i OZE wcale nie będą dla nich tak obiecującym rynkiem zbytu.
Prędzej spodziewałbym się, że z USA zaczniemy więcej kupować - Trump już zapowiada, że warunkiem zaangażowania USA w europejskie NATO ma być albo 5% wydatków PKB na zbrojenia - albo większy import z USA - również surowców energetycznych.
Co do rozjechania DAX z Niemiecką gospodarką też mnie to zastanawia. Ogólnie podejrzewam, że grozi im jakaś zadyszka - może kilka najbliższych lat stagnacji, ale jakieś greckie scenariusze to raczej fantastyka jest.