Omówienie półrocznego sprawozdania finansowego spółki Sygnity
Tutaj wskaźniki i wycena:
www.stockwatch.pl/gpw/sygnity,... Kiedy Sygnity była gwiazdą warszawskiej giełdy. Obecnie to niestety spółka, która popadła w niemałe problemy i zdecydowanie przegrywa walkę ze swoimi największymi konkurentami. Ciekawa jestem, czy kiedyś się podniesie. Fajnie by było, bo mam z nią dużo wspomnień jeszcze z czasu Computerlandu.
Na początku sprawozdania w nocie nr 1 zawarto informację o istotniej niepewności dotyczącej założeń, na podstawie których uznano, że spółka będzie swoją działalność kontynuowała. Dotyczy to przede wszystkim wartości firmy z przejęć oraz spłaty wszelkich zobowiązań bieżących. Od razu więc powinna nam się zapalić czerwona lampka, ponieważ sama spółka mówi nam, że z tymi pozycjami może w przyszłości mieć problem. Dosłownie oznacza to, że należy się spodziewać istotnego odpisu wartości firmy w koszty oraz konieczności negocjowania spłat zobowiązań, żeby nikt nie złożył wniosku o niewypłacalność.
Patrząc na dane półroczne: przede wszystkim rzucają się w oczy spadające przychody. Bez wzrostu przychodów potrzeba by sikorą ciąć koszty, żeby spółka wykazała rentowność. W porównaniu do pierwszego półrocza 2009 przychody spadły o 21%. Drastyczne cięcie kosztów operacyjnych pozwoliło wykazać zysk brutto na sprzedaży w porównaniu do straty rok wcześniej. Jego masa (32 mln PLN) była jednak dwukrotnie niższa niż koszty sprzedaży i ogólnego zarządu. Co ciekawe, Sygnity ograniczyło w porównaniu do zeszłego roku koszty sprzedaży o jakieś 65% podczas gdy koszty zarządu zmieniły się jedynie o 10%. To ciekawa tendencja biorąc pod uwagę fakt, że żeby sprzedawać trzeba ponosić wydatki na marketing.
Jeśli chcemy ocenić portfel zamówień, to należy pamiętać, że nie przekłada się on wprost na przychody ani wpływy spółki. Z tego, co rozumiem, to spółka zrealizowała już połowę portfela w tym roku i drugie półrocze będzie zbliżone do pierwszego. Natomiast zamówienia na kolejny rok to na razie jedynie 150 mln PLN, co stanowi wartość kwartalnych przychodów spółki. I co jeszcze istotnie: najbardziej spadły zamówienia w sektorze przedsiębiorstw ogólnych. Zarówno banki jak i instytucje publiczne nie zmniejszyły zamówień. To też nie jest najlepsza informacja, biorąc pod uwagę fakt, że banki odczuwają jeszcze skutki kryzysu a sprzedaż do sektora publicznego jest trudniejsza i mniej opłacalna.
W 2q2010 nastąpił już wzrost przychodów wobec rekordowo niskiego 1q2010 o 14%. Dzięki temu zarówno strata na działalności operacyjnej jak i strata netto zostały nieznacznie ograniczone. Wzrosły jednak koszty odsetek. Nie wzrosła jednocześnie wartość kredytów a jedynie zobowiązań z tytułu wyemitowanych obligacji. Może to oznaczać, że dla Sygnity zadłużanie staje się coraz droższe.
I faktycznie struktura pasywów pokazuje, że zdecydowana większość zadłużenia spółki jest krótkoterminowa. Problem w tym, że spółka taką strukturę utrzymuje już od dłuższego czasu. To znaczy, że albo nikt rozsądny nie przyzna jej kredytu długoterminowego albo Sygnity ma w tym jakiś cel. Na pewno taka sytuacja jest niebezpieczna i stanowi złamanie jednej z podstawowych zasad rachunkowości, która mówi o tym, że lepiej się finansować kapitałem długoterminowym nawet jeśli ma być obcy. Zadłużenie krótkoterminowe charakteryzuje się tym, że trzeba je szybko spłacić. Jeśli więc finansujemy nim majątek trwały, którego szybko nie upłynnimy, to mamy problem.
W związku z tym, że wynik był kiepski, tak samo kiepaśno wyglądały w tym półroczu przepływy operacyjne. Przepływy finansowe były w tym półroczu dodatnie dzięki rolowaniu zadłużenia. Widać jw. Tej strukturze przepływów finansowych, że ich wartość jest z półrocza na półrocze coraz większa. Ale im więcej Sygnity spłaca, tym więcej zaciąga nowych zobowiązań. Niestety to nie jest dobry kierunek, bo kiedyś zdolności kredytowej po prostu zabraknie. I wtedy spółka nie będzie miała skąd skombinować gotówki.
Wspomniana wyżej wartość firmy stanowiła na koniec półrocza 68% aktywów trwałych a 34% sumy bilansowej. Wartość 157 mln PLN odnosi się do kwot zapłaconych za przejmowane spółki (z czego 17 dotyczy Grupy Emax), których wartość aktywów była niższa niż zapłacona kwota. Zasadniczo sens ujmowania tej pozycji w bilansie jest taki, że przynajmniej raz na każdy rok finansowy należy sprawdzić, czy te przejęte jednostki lub aktywa generują korzyści ekonomiczne. I faktycznie, jeśli grupa jako całość nie generuje ani zysku ani dodatnich przepływów pieniężnych, to istnieje przesłanka do spisania całej wartości firmy w koszty. Dodatkowo pogarszamy sobie jednorazowo wynik ale za to jest bliższy prawdzie i realnym zarobkom.
Wskazanie przez biegłego w opinii półrocznej tego tematu może świadczyć o tym, że kazano spółce dokonać takiego przeliczenia na koniec roku. Oczywiście nie podejmuję się oszacować, ile taki odpis wyniesie ale z pewnością nie będzie to 100% jej wartości. Może od 20 do 50%?
Sygnity interesuję się od dłuższego czasu, nawet kiedy była jeszcze Computerlandem. Z tego co pamiętam spółka od zawsze mocno zaciskała pasa i kierowała się bezwzględnie rentownością w podejmowaniu wszelkich decyzji. To było dobre na dobre czasy i początek lat 2000, bo spółka była bardzo pozytywnie oceniana przez rynek. Zawsze mogła pochwalić się dobrymi wynikami i wysokimi wskaźnikami rentowności na zatrudnionego, zwrotem z aktywów i tak dalej. Była chyba nawet spółką giełdową roku czy jakoś tak. Ale wydaje mi się ogólnie, że nie tędy droga.
Przez takie działanie Sygnity utraciło swoją zdolność do zarabiania pieniędzy. Zwolniona została część zespołów albo ludzi, którzy nie generowali rentowności w sposób ciągły. Ale za to mieli umiejętności lub wiedzę rzadko spotykaną na polskim rynku. Tylko że spółka nie chciała inwestować w rozwój innowacyjnych produktów lub rozwiązań. Takich, które mogły się sprawdzić w przyszłości. W ten sposób przez kilka lat doprowadziła do tego, że jej oferta nie jest konkurencyjna.
Nie wiem oczywiście, czy moja ocena jest prawidłowa lub kompletna. Kiedyś Prokom i Computerland szły niejako obok siebie. A teraz jest Assecco i długo nic.
Wskaźniki: niedowartościowanie lub ujemne. Oczywiście może być tak, że zarówno one jak i lepsze od niektórych oczekiwań spowodują nieznaczny wzrost kursu. Ja jednak nie widzę w Sygnity podstaw do długoterminowego i stabilnego wzrostu. Wydaje mi się, że spółka nie obiera dobrego kursu zarówno pod względem inwestowania w rozwój produktów jak i strukturę finansowania. Dopóki spółka nie udowodni, że może na siebie zarabiać i nie poprawi struktury finansowania, dopóty nie wydarzy się nic pozytywnego.
Powyższa treść przez 30 dni była zarezerwowana tylko dla osób posiadających abonament.