Zastanówmy się wspólnie, czy zaistniały już historyczne przesłanki końca hossy (bo nazywanie ponad rocznych wzrostów od lutego 2009 korektą bessy to lekkie nadużycie).
Jakoś nie przypominam sobie ludzi walących drzwiami i oknami do TFI akcyjnych - póki co królują fundusze "bezpieczne".
Nie widziałem rekordowych wyników spółek - póki co wyniki są mówiąc oględnie, poniżej oczekiwań.
Nie słyszałem w radio i TV reklam funduszy, nie słyszałem nawoływań niemalże na ulicy że na giełdzie można tylko zarabiać.
PKB nie bije rekordów wzrostu, bezrobocie nie przestało być zagrożeniem.
Jeżeli schemat cykli koniunkturalnych i giełdowych nie uległ zmianie w wyniku globalnego ocieplenia/zmian aktywności słonecznej, to hossa będzie jeszcze trwała.
Można rozpatrywać ruchy na walutach, na surowcach, zmiany otoczenia makro, ale wtedy można pogubić się w szczegółach i zatracić spojrzenie na to wszystko bardziej obiektywnie, na zasadzie "helicopter view".
Dopuszczam możliwość pomyłki, może faktycznie nie ma co patrzeć na historię i jesteśmy w wieloletnim rynku niedźwiedzia. Prawdopodobieństwo tego uważam za na tyle niższe od 0,5 że pozostaję na akcjach.
Pzdr. dla byków i niedźwiedzi oraz dla bykodźwiedzi.