sam obama jest właśnie takim noblem - figurką w rękach administracji ścisle skoligaconej z fedem,
obietnice jedno, życie swoje, tea parts mają się coraz lepiej, a poziom rozgoryczenia biedniejszej czesci widac jak niedanwo podczas rozdawania talonów w jednym ze stanów
rzeczywiscie wiele sektorów stoi lub wolno sie odbudowywuje, i problem z zatrudnieniem jest duży,
wyniesli produkcje z kraju, tylko i aż mają know-how i przemysl militarny, może wznów wkroczą w jakiś rejon wybawiać świat co by pobudzić gospodarkę?
co bedzie z nieruchomosciami i fala resetów alt-a, których szczyt przyjdzie w 2011? macie w ogole jakies rozwiazanie na to, tzn czy banki mogą grać na zwłoke i przerzucic zobowiazania na przyszlosc?
w sumie fajnie by było, jakby sie wzieli do roboty, choć na razie giełda żyje nadzieją i przyszłością, a własciwie to jedno w drugim
Tarus jesli chodzi o deficyt to benek na pewno też to widzi, pytanie jakiego asa ma w rękawie, bo nie sądzę by tak po prostu ustapił z tronu. i w sumie tutaj droga wiedzie do działań na walutach
każdy swoim sterem i żeglarzem.