(fot. freeimages.com)
W środę notowania pszenicy w Stanach spadły aż o 3,8 proc. i był to najsłabszy wynik na amerykańskim rynku towarowym. Z jednej strony, niewątpliwie zadziałały kwestie techniczne. Na początku bieżącego tygodnia cena zboża w USA dotarła bowiem do ważnego poziomu oporu – okolic 536-539 USD za 100 buszli. Począwszy od połowy stycznia bieżącego roku, bariera ta już kilka razy zatrzymała stronę popytową.
– Z drugiej strony, do spadku cen pszenicy wczoraj przyczyniły się także kwestie fundamentalne. Amerykański Departament Rolnictwa (USDA) zrewidował bowiem w górę prognozy zbiorów pszenicy ozimej w USA w tym sezonie. Najnowsza prognoza zakłada zbiory na poziomie 1,505 mld buszli, czyli o 33 mln buszli więcej niż USDA szacował w poprzednim miesiącu. Departament oszacował także średnie plony na 44,5 buszli z akra – to więcej niż poprzednim miesiącu (43,5 buszli z akra). Obecnie najbliższym technicznym wsparciem na wykresie pszenicy są okolice 510 USD za 100 buszli – jednak niewykluczone jest zejście cen tego zboża w najbliższych dniach niżej, do okolic 500 USD za 100 buszli. – ocenia Dorota Sierakowska, analityk DM BOŚ.
>> Dzięki kontraktom CFD na pszenicę i ropę naftową w City Index możesz wykorzystać dźwignię finansową, która pozwoli wykorzystać każdy ruch ceny na rynku >> Odwiedź stronę i załóż konto już teraz
Z koeli notowania ropy WTI zatrzymały się po żwawym wzroście z poprzednich sesji. Wtorkowy raport Amerykańskiego Instytutu Paliw (API), który pokazał znaczący spadek zapasów ropy naftowej w USA, wyraźnie wsparł stronę popytową na rynku ropy naftowej. Cena baryłki WTI wzrosła wtedy o niemal 4 proc. W środę zwyżka była mniejsza – wyniosła niecały procent – ale również stały za nią dane fundamentalne. Departament Energii USA (DoE) w swoim raporcie, publikowanym zawsze dzień po raporcie API, potwierdził bowiem wyliczenia instytutu. DoE podał, że w minionym tygodniu spadek zapasów wyniósł 6,8 mln baryłek (o zaledwie o 0,1 mln więcej niż API).
– Wyliczenia obu powyższych instytucji mogą sugerować, że coraz lepiej widać efekty restrukturyzacji w amerykańskiej branży wydobywczej po znaczącym spadku cen ropy naftowej w ubiegłym roku. Jednak spadek zapasów jest związany także z sezonowością tej branży – na ogół w lecie rafinerie produkują więcej paliw, generując tym samym większy popyt na samą ropę naftową. Tak czy inaczej, już sam Departament Energii kilka dni temu podał, że spodziewa się spadku produkcji ropy naftowej począwszy już od bieżącego miesiąca i trwającego aż do pierwszego kwartału przyszłego roku. Obecnie najważniejszą barierą dla popytu – i testem siły kupujących – na wykresie ropy WTI są nadal okolice 61,50 USD za baryłkę, a więc rejon tegorocznego maksimum cenowego. – zaznacza Dorota Sierakowska.
