PARTNER SERWISU
rtaeveco
7 8 9 10 11

Nieruchomości...

DarthUnreal
0
Dołączył: 2009-11-14
Wpisów: 228
Wysłane: 15 marca 2010 23:59:38
Nie mam skopiowanego artykułu bo gdy chciałem go zapisać to już linki nie działały --->> widać komuś gul skakał po szyi.Natomiast mam część tekstu który tu zacytuję :

1. Przeciętnie zarabiający Polak pracuje na m kw. mieszkania 2-3 miesięcy, to mniej więcej 6-krotne odchylenie in minus od standardów obowiązujących w cywilizowanych krajach Europy Zachodniej i aż 10-krotne od wartości, która obowiązuje w USA

2. Wskaźnik, określany z angielskiego jako P/I (price/income ratio), jest dość prostą relacją obowiązującej ceny przeciętnej nieruchomości mieszkalnej do średniego rocznego dochodu rozporządzalnego przeciętnego gospodarstwa domowego:
w USA oscyluje pomiędzy 2 a 6
w Europie zachodniej norma oscyluje wokół 3 i 4
w Polsce: prawie 13 (!!!!)

3. 4-osobowa rodzina osiągająca dochód na poziomie 3500 zł netto, mieszkająca w mieście średniej wielkości, może dziś liczyć średnio na 210 tys. zł kredytu w zł oraz 142 tys. zł w przypadku zaciągania kredytu w euro". Oznacza to, w zależności od regionu kraju, możliwość zakupu około 8-12 mkw. lokalu na osobę, a następnie wieloletnie bytowanie z miesięcznym budżetem na poziomie średnio 450 zł. na głowę.

4. Nieoficjalnie wiadomo jednak, że następną "polską normą" jest przekraczanie - i to znaczne - połowy rozporządzalnego budżetu przez sumę raty kredytowej nawet w przypadku gospodarstw domowych o wyższych niż przeciętne dochodach.

5. w latach 1995-2000 tylko co dziesiąta transakcja była w jakimś stopniu wspomagana kredytem (dziś mamy sytuacje odwrotną - jedna transakcja na dziesięć jest realizowana za gotówkę). W sytuacji finansowania zakupu mieszkań przez ich nabywców prawie wyłącznie środkami własnymi, deweloperzy nie dysponowali zbyt szerokim spektrum możliwości windowania cen, w związku z czym ograniczali swoje marże do cywilizowanego pułapu kilkunastu procent.

6. Kolejnym, dziś chyba nieco zapomnianym, wówczas jednak fundamentalnym czynnikiem rozwoju rynku nieruchomości, znakomicie upraszczającym drogę do własnego "M", była obowiązująca przez całą ubiegłą dekadę tzw. "duża ulga budowlana", która niejako z urzędu korygowała w dół cenę mkw. mieszkania na rynku pierwotnym o prawie jedną piątą.

7.Uwzględniając wspomnianą ulgę podatkową, znalezienie na rynku pierwotnym mieszkania, którego cena 1 mkw. korespondowałaby ze średnią miesięczną płacą brutto nie było czymś nadzwyczajnym. Dobrym przykładem tego typu sytuacji może być początek rynkowej kariery obecnie czołowego polskiego dewelopera J.W. Construction, który swoją pierwszą realizowaną w jednej z podwarszawskich miejscowości dużą inwestycję mieszkaniową wycenił w 1997 roku - raczej nie przez pomyłkę - poniżej 1 tys. zł. za mkw. i to przy niemal identycznej z obecną relacji USD/PLN. Oznaczało to, że ówczesna średnia płaca brutto w Warszawie mogła sfinansować w tej sytuacji prawie 2 mkw. nowego lokum(!)

8.W latach 2000-2004 średnia cena mkw. mieszkania zawierała się już w przedziale od 2991 do 3307 PLN (za redNET Consulting), co plasowało wskaźnik dostępności cenowej jeszcze w okolicach 0.8-0,7. Ostatecznie zainicjowany w roku 2004 boom wywindował średnią cenę mkw. do prawie 7600 PLN trzy lata później, sprowadzając wskaźnik w rejony wartości 0,4, gdzie właściwie utkwił on na dobre po dzień dzisiejszy. Jednak istotę problemu nie tyle stanowi niski poziom wskaźnika co fakt jego ustawicznego spadku, wskutek czego w ciągu zaledwie 10 lat dostępność cenowa nieruchomości mieszkaniowych skurczyła się w Polsce mniej więcej trzykrotnie.

9. cena prostego lokum dla "Kowalskiego" oderwała się od fundamentów, a rodzimy rynek nieruchomości uparcie brnie w "ślepą uliczkę". Co to oznacza? Przede wszystkim to, że zamiast pożądanego procesu systematycznego skracania dystansu do cywilizowanych standardów zachodnioeuropejskich mamy ustawiczne jego pogłębianie. Ów dystans przeliczony na jednostki czasu wg uznanych rodzimych ekspertów branży nieruchomości na dzień dzisiejszy oceniany jest nawet na 50 lat(sic!).

10. Newsy o spadającej rentowności i słabnącej koniunkturze branży budowlanej, ostro taniejących materiałach budowlanych, czy wreszcie rekordowej podaży mieszkań, przeplatają się ze stanowczymi zapowiedziami deweloperów, bankowców czy też nieruchomościowych i finansowych pośredników o nieuchronności rychłego powrotu zwyżek cen mieszkań (notabene ów "upragniony powrót" przybrał już charakter typowej "idee fixe" większości medialnych wystąpień, publikacji, czy nawet kongresów nt. rynku mieszkaniowego, co raczej przeczy tezie o schyłkowej fazie korekty). Prawdopodobnie tak właśnie brzmi głos czegoś w rodzaju nieformalnej "grupy trzymającej ceny". Na jej czele, raczej mimo woli, stanęło samo państwo z autorskim programem "Rodzina na swoim"- głównym hamulcowym korekty deweloperskiego cennika mkw. nowego lokum.

11. Wsteczny bieg" doprowadził go do punktu, którego wyznacznikami są: najniższa w Europie (i wciąż coraz gorsza) dostępność cenowa mieszkań, najniższa ich ilość wśród istniejących oraz budowanych na tysiąc mieszkańców, najdłuższy, drogi i nieefektywny administracyjnie proces inwestycyjny, najmniejszy odsetek PKB (2%) przeznaczany przez państwo na budownictwo mieszkaniowe i wreszcie astronomiczny, sięgający nawet 1,5 miliona jednostek mieszkaniowych niezaspokojony popyt potencjalny. Jednym słowem: pół wieku za Europą.


Część na pewno nieco zmieniona bo ktoś to cytował i zapisał w punktach.
Edytowany: 16 marca 2010 00:01

bulluk
0
Dołączył: 2009-02-07
Wpisów: 89
Wysłane: 1 kwietnia 2010 18:13:24
Zwiększone limity RnS

Czyli raczej nie ma co liczyc na wieksze obnizki cen mieszkan... Chyba ze przy nastepnej okazji obniza limity ;) ale juz stagnacja cen jak najbardziej prawdopodobna.

A deweloperki i banki juz zacieraja raczki ze bedzie mozna przykosic po raz kolejny - ale co tam jak budzet (podatnicy) daje to czemu nie ;)

Pozdt

lajkonik
0
Dołączył: 2008-11-28
Wpisów: 1 308
Wysłane: 8 kwietnia 2010 22:54:13
Cena działek w Polsce przypomina nieco sytuację na koperku. Miedż dziś to prawie 90% maksów hossy. Działki w Polsce też nie tanieją. A przecież to cena ziemi jest jednym z głównych czynników cenotwórczych w tej branży. Tak naprawdę deweloper nawet jeżeli kupił działkę po 100 zł/m2 to jeżeli dziś może odkupić podobną działkę po 500 zł/m2 to do ceny wlicza 600 (600-18% podatku = ~500) lub więcej.
Jak mamy drogą ziemię to deweloper chce budować jak najwyżej. Im wyżej budujemy tym wyższy koszt m2 (dodatkowe windy, dodatkowe zabezpieczenia p.poż, droższe technologie) Oczywiście w porównaniu z ceną ziemi, ceną całej konstrukcji ta część to pikuś, ale zawsze. Dopóki w Polsce nie zostaną wyzwolone mechanizmy obniżające cenę ziemi niewiele się zmieni.
Co rozumiem przez te mechanizmy:
1. Wydawanie szybkich zgód na zabudowę, rozwiązywanie protestów w trybie super szybkim (czyli normalnym w cywilizowanym świecie)
2. Rozbudowa infrastruktury miejskiej i, przede wszystkim, komunikacyjnej.
3. Podatek na ziemię niezabudowaną w mieście wyższy niż na zabudowaną

W ziemi tkwią rekordowo wysokie marże deweloperów, nie w samej budowie. Renta różniczkowa. To z klasyków poprzedniej epoki. Ale zawsze prawdziwe.

A co do podobieństwa z koperkiem - jak wreszcie miedż zjedzie w dół to i ziemia spadnie.
Edytowany: 8 kwietnia 2010 22:56


WatchDog
50
Grupa: Zespół StockWatch.pl
Dołączył: 2008-07-25
Wpisów: 8 588
Wysłane: 5 maja 2010 23:24:56
Obawiam się, że lekka odwilż w mieszkaniówce i drgnięcie na rynku kredytów hipotecznych będzie teraz zduszone słabnącą w oczach złotówką. Kto nabrał kredytów w euro i franku, licząc na dalszy spadek (bo jak zwykle wykres spadkowy już był taaaaki dłuuuugi że nic innego się nie dało narysować niż przedłużenie trendu spadkowego), płacze z bezsilności.

Vox
Vox
297
Dołączył: 2008-11-23
Wpisów: 7 675
Wysłane: 5 maja 2010 23:28:50
@WD, prawdopodobnie to tylko odreagowanie umocnienia złotego za ostatni rok.
długoterminowo PLN będzie się umacniał, nie osłabiał. A jak się rysuje trendy spadkowe,
to trzeba też wiedzieć co to są kliny zniżkujące.
Edytowany: 5 maja 2010 23:29

WatchDog
50
Grupa: Zespół StockWatch.pl
Dołączył: 2008-07-25
Wpisów: 8 588
Wysłane: 5 maja 2010 23:33:23
Będzie-nie będzie, na razie ludziom raty nagle wzrosły i co miesiąc trzeba płacić.
Dodatkowe zyski dla banków.

Kamil Gemra
0
Dołączył: 2009-12-09
Wpisów: 3 001
Wysłane: 6 maja 2010 10:17:36
Informacje na temat rynku nieruchomości. W mojej opinii jest to ciągle czarowanie rzeczywistości. Rzeczywiście na GPW deweloperka i budowlanka odzyskuja siły. W realnej gospodarce raczej jeszcze przełomu na rynku nieruchomości nie ma. Po drugie - osłabienie złotego pokrzyżuje plany bankom, które chciały na nowo wciskać kredyty. Tym razem pchali w Euro. Zobaczymy co będzie dalej ze złotym, ale jeżeli przez kilka miesięcy nie będzie umocnienia to ciężko o boom kredytowy i widoczne ożywienie.

Pomimo tego dane z funduszy są pozytywne.

Cytat:
Fundusze powiązane z rynkiem nieruchomości pozwoliły w kwietniu nieźle zarobić

Fundusze powiązane z rynkiem nieruchomości mają za sobą kolejny dobry miesiąc. Ich wyniki wzrosły w kwietniu od 1,3 proc. do nawet 5,5 proc. pozwalając inwestorom zarobić całkiem przyzwoite pieniądze. W tym roku spółki budowlane należą do najsilniejszych na warszawskim parkiecie.Zyski funduszy inwestujących w akcje spółek związanych z branżą nieruchomości wspinały się w górę mimo, że zmiany indeksów WIG-Budownictwo i WIG-Deweloperzy nie były znaczące. „Pierwszy w kwietniu zyskał 1,4 proc., drugi poszedł symbolicznie w górę. W II połowie kwietnia ze składu uczestników WIG-Deweloperzy został usunięty Immoeast, zagraniczna spółka notowana w Warszawie, która wcześniej miała znaczący wpływ na zachowanie indeksu” – mówi Katarzyna Siwek, ekspert Home Brokera.


Więcej na forsal.pl
forsal.pl/artykuly/418887,fund...

buldi
0
Dołączył: 2009-02-21
Wpisów: 5 068
Wysłane: 6 maja 2010 10:42:03
Czarowanie rzeczywistości?
Różowo jeszcze nie jest, ale rzeczywistość wygląda nie najgorzej.Angel

Cytat:
W I kw. deweloperzy zaczęli budowę przeszło 11,5 tys. mieszkań, co jest wynikiem o ok. 53 proc. lepszym od ubiegłorocznego. Ale jeszcze w styczniu nic nie wskazywało na takie ożywienie, bo GUS informował o przeszło 19-proc. spadku liczby zaczynanych mieszkań. Dziś nie ma wątpliwości, że był to po prostu efekt mrozów.

wyborcza.biz/biznes/1,101562,7...

Jestem dobrej myśli, pod warunkiem że banki w między czasie czegoś znów nie nawywijają.
Edytowany: 6 maja 2010 10:42

Taurus80
0
Dołączył: 2009-01-07
Wpisów: 2 936
Wysłane: 6 maja 2010 11:45:11
Ja tam widze caly czas zastuj coprawda nie zglebiam tematu tylko patrze wokol siebie i wyglada nienajlepiej w blokach oddanych juz rok temu widze nadal puste mieszkania :)
Pewnie ktos powie ze sa dawno kupione w celu inwestycyjnym :) na tych blokach jest mnostwo banerow mieszkania na sprzedaz :) wiec jezeli ktos naprawde chcial zarobic to jedynie dorobil sie wrzodow.

A pismaki beda zawsze pisaly na zlecenie ze bedzie juz tylko roslo :) oni jedyne co potrafia to pisac bedzie tylko roslo albo tylko spadalo :)

Kamil Gemra
0
Dołączył: 2009-12-09
Wpisów: 3 001
Wysłane: 7 maja 2010 08:24:55
Dzisiaj na forsalu ukazał się artykuł, który jakby przeczył mojej tezie o trudnej sytuacji w nieruchomościach. Jednak przykłady dotyczą najbardziej atrakcyjnych nieruchomości. Pytanie ile takich nieruchomości jest i czy zawsze te najbardziej atrakcyjne posiadają giełdowi deweloperzy.

Cytat:
Sprzedaż najbardziej atrakcyjnych mieszkań zajmowała w kwietniu tylko kilka dni

Sprzedaż mieszkania w zaledwie 4 dni? Jeszcze niedawno graniczyło to z cudem, ale teraz najbardziej atrakcyjne oferty znikają z rynku w zawrotnym tempie. Nie brakuje jednak także mieszkań, które na nabywcę mogą czekać nawet ponad rok.

redni czas sprzedaży mieszkania od momentu wystawienia oferty do zawarcia umowy finalnej wynosił w kwietniu ok. 123 dni – wynika z szacunków firmy Home Broker. W marcu, transakcja sprzedaży nieruchomości zajmowała średnio jedynie 87 dni. „Wynik marcowy był jednak przypadkowy i należy go łączyć z dużo większą niż przeciętna liczbą transakcji gotówkowych. Znacznie gorszy wydźwięk ma porównanie wyniku kwietniowego do analogicznego okresu sprzed roku, kiedy to na podpisanie umowy finalnej sprzedający czekał tylko 81 dni. Gdyby natomiast rozważać jedynie ten rok, to można przyjąć, że najnowsze dane wpisują się w stopniowy spadek długości procesu sprzedaży nieruchomości, który osiągnął maksymalną wartość w styczniu br. na poziomie 139 dni” – mówi Bartosz Turek, analityk Home Broker.


Więcej: forsal.pl/artykuly/419223,sprz...


mkk
mkk
0
Dołączył: 2008-11-08
Wpisów: 477
Wysłane: 7 maja 2010 23:12:49
A ja dzisiaj porozmawiałem sobie z szefem jednego z warszawskich biur nieruchomości o sytuacji w modnej podwarszawskiej mieścinie :) No i Pan podkreślał jedno. Coś tam drgnęło na rynku, ale cały czas cena wywoławcza ma się nijak do transakcyjnej. Jest np. w podwarszawskiej mieścinie do kupienia teraz grunt pod supermarket - koło hektara ma - cena bandycka na wejściu - tysiąc złotych za metr. Ale, jak mówi Pan, jak zaczniemy gadać to za 600 też pójdzie...

Świat jest już zupełnie inny niż w 2007 roku, a będzie jeszcze ciekawiej :)

DarthUnreal
0
Dołączył: 2009-11-14
Wpisów: 228
Wysłane: 29 maja 2010 19:16:02
Ostatnio rozmawiałem z siostrą mojej żony która kupiła mieszkanie w 2005 roku.Kupiła ze swoim mężem za 2200 zł za metr mieszkanie 25 letnie (teraz ma 30 lat :)).Wiadomo że teraz ceny w Łodzi są dużo wyższe i zazwyczaj na wtórnym rynku mieszczą się w granicach 4000-6000 zł/metr.Ale do czego zmierzam?Otóż ostatnio zebrała się wspólnota mieszkaniowa i doszła do wniosku że infrastruktura bloków jest w opłakanym stanie i trzeba ją remontować.Koszt około 4 tys.Warunki : robotnicy przychodzą i rozkuwają ścianę.Potem wymieniają rury i tyle.Dodatkowe dziury sami muszą sobie załatać.Wszystko po to żeby było taniej i dlatego ze każdy ma co innego w mieszkaniu a robotnicy nie są uniwersalni i umieją tylko wyrwać kawał betonu i wymienić rury.

To jest właśnie zastanawiające że statystyczny Polak jest w stanie zastanawiać się nad zakupem starego i przeszacowanego znacznie mieszkania.Nie wiadomo kiedy jakiś trup z szafy nie wyskoczy.Bo wyskoczy na pewno.Tak jest z wtórnym rynkiem.Ludzie życzą sobie za metr często tyle ile deweloper w pierwotnego rynku.

Co do pierwotnego to ostatnio czytałem artykuł w którym dziennikarka opisuje minusy tych słynnych apartamentów.Pisała że za wysokie mieszkania które trudno dobrze ogrzać w zimie.A to że widok z okien fatalny np na prosektorium szpitalne.I nawet opisywała cudo w którym jedyne okno jest skierowane w kosmos bo akurat mieszkanie na najwyższym piętrze.

Jednym słowem jakim cudem mieszkanie w takiej Łodzi ma mieć podobną wartość cenową do tego w Berlinie?Jeśliby porównać wartości nabywcze pensji to gołym okiem widać że mieszkania są kilkakrotnie droższe w Polsce niż na zachodzie.

Obecnie ja nie widzę sensu zakupu mieszkania na kredyt mimo że ja i moja żona zarabiamy średnią krajową.Jeśli mnie za bardzo nie stać to kogo stać na takie ceny?

Bardzo mądrze wypowiadano się w wątku "kiedy dno bessy? o zakupie mieszkań w ostatnich dniach.
Edytowany: 29 maja 2010 19:18

bulluk
0
Dołączył: 2009-02-07
Wpisów: 89
Wysłane: 29 maja 2010 21:41:02
I wlasnie dlatego ja nie widze szans na duze wzrosty cen mieszkan w najblizszym czasie... sporo ich stoi niezamieszkanych, a ceny sa wysokie wiec ciezko sobie wyobrazic tlumy chcacy je kupowac po takich cenach, zwlaszcza ze tak luznej polityki kredytowej, ktora napedzila wzrosty, zapewne juz nie zobaczymy w najblizszej przyszlosci. ludzie ochloneli z ostatniego szalu kredytowego i o wiele ostrozniej podchodza do ewentualnych zakupow.

Pozdr

DarthUnreal
0
Dołączył: 2009-11-14
Wpisów: 228
Wysłane: 31 maja 2010 11:52:01
Cytat:
Rekomendacja T stopniowo jest wdrażana. Od sierpnia zacznie obowiązywać zapis, który do 80 proc. wartości nieruchomości ograniczy wysokość kredytu hipotecznego. Wkrótce okaże się, że chcący kupić pierwsze własne "m" będą skazani na uciułanie min. 20 proc. wkładu własnego.




Nowe restrykcje najbardziej uderzą w młodych, którzy jeszcze nie zgromadzili pieniędzy na wkład własny, a całość inwestycji najchętniej sfinansowaliby kredytem. Teraz będą potrzebować na start nawet 100 tys. złotych. Jeśli nie mają takich pieniędzy, będą skazani na kredyty hipoteczne w złotówkach. Są one jednak dużo droższe. KNF argumentuje, że zmiany zabezpieczą wszystkich przed ryzykiem walutowym. Zdaniem KNF najbezpieczniej spłacać kredyt w krajowej walucie.


Związek Banków Polskich alarmuje, że tym sposobem liczba udzielanych kredytów w skali roku spadnie nawet o 10 tys. Większość banków przed 1 sierpnia będzie musiała przystosować swoją politykę kredytową do nowych realiów narzuconych przez KNF. Okazuje się, że banki wciąż nie wiedzą, jak powinny interpretować niejasne zapisy rekomendacji T i już podają różne wersje.




"Dziennik Gazeta Prawna" zwraca uwagę, że dla niektórych banków sprawa korzystnej interpretacji przepisów ma znaczenie fundamentalne i może zaważyć na ich przyszłej działalności. Są banki, w których walutowe kredyty hipoteczne stanowią niemal 90 proc. portfela kredytowego.


Źródło

banki.wp.pl/kat,53234,title,Od...

Więc jeśli to wejdzie w życie i do tego zlikwiduje się rodzinę na swoim to ceny ulegną urealnieniu.

mkk
mkk
0
Dołączył: 2008-11-08
Wpisów: 477
Wysłane: 7 czerwca 2010 19:51:40
A Panowie od nieruchomości robią co mogą, by przekonać nas do kupowania domów i mieszkań. Ot np. dzisiaj takie coś dostałem:

"Komentarz Łukasza Dołęgi, vice prezesa Spółki Mermaid Properties:

Przed Polską spore wyzwanie – wciąż przygotowujemy się do Euro 2012, urzędnicy w pocie czoła ścigają się z czasem, żeby zdążyć ze wszystkimi zaplanowanymi inwestycjami. To wyzwanie dotyczy również potencjału jaki niesie ze sobą to wydarzenie. Wszyscy liczą na spore zyski – zwłaszcza branża turystyczna. Polska z pewnością wykorzysta Euro 2012 do autopromocji, co spowoduje większe zainteresowanie naszym krajem zagranicznych inwestorów. Wszelkie prognozy wskazują, że rynek mieszkaniowy po 2012 zyska na wartości, co oczywiście przełoży się na wzrost cen mieszkań, domów i działek – zwłaszcza w tych najlepszych lokalizacjach. Analitycy Open Finance przypuszczają, że ceny mieszkań w popularnych dzielnicach mogą wzrosnąć nawet do 30%.
Wniosek z tego taki, że to ostatni moment na kupno nieruchomości przed znaczną podwyżką. Wszyscy, którzy w tym momencie rozważają taką inwestycję powinni się pospieszyć; w tym momencie banki chętnie przyznają kredyty, niemniej wciąż wprowadzane przez KNF nowe rekomendacje (np. rekomendacja S czy ostatnio T) znacznie mogą ten proceder ograniczyć.
Patrząc na klientów, którzy odwiedzają naszą inwestycję na warszawskim Mokotowie – River House – widać spore ożywienie i większą chęć inwestowania w mieszkania o dużym potencjale. Biorąc pod uwagę okres sprzed pół roku to prognozy dla deweloperów są coraz bardziej optymistyczne. Ruch na rynku nieruchomości zaowocuje z pewnością lepszymi wynikami finansowymi deweloperów w II kwartale br."

To tylko przekazuję, to nie są moje poglądy.
Edytowany: 7 czerwca 2010 19:52

nocnygracz
0
Dołączył: 2009-02-02
Wpisów: 2 104
Wysłane: 11 czerwca 2010 23:14:44
Niesławny Marek Wielgo, jeden z dziennikarzy najbardziej umoczonych (jeśli nie najbardziej umoczony) w pompowanie bańki mieszkaniowej chyba próbuje odzyskać twarz. Jak dla mnie wykazał się on już wystarczająco dość umiarkowaną błyskotliwością (będąc w swoim czasie tubą deweloperów) i mógłby odejść w niebyt, ale skoro czyni wysiłki, możemy je zauważyć:

Cytat:
Ilu mieszkań brakuje w Polsce?

Rząd PiS oceniał, że aż 3 mln. I zobowiązał się, że w ciągu ośmiu lat swoich rządów zlikwiduje ten deficyt. Przypomnę, że wielu ekspertów z góry wyśmiało ten plan jako nierealny. Tymczasem według obecnego rządu niedobór mieszkań w naszym kraju jest najprawdopodobniej aż o połowę mniejszy. Skąd ta różnica?

Wyjaśnienie znalazłem na stronie internetowej Ministerstwa Infrastruktury (w założeniach do projektu ustawy, która ma rozruszać budownictwo czynszowe).

Resort przyznaje, że nie da się precyzyjnie określić statystycznego deficytu mieszkań ze względu na niedoskonałość danych GUS dotyczących liczby zamieszkanych mieszkań oraz liczby gospodarstwa domowych. Ostatnie tego typu dane dostarczył Narodowy Spis Powszechny w 2002 r. Wynikało z niego, że przeszło 1,7 mln gospodarstw domowych nie ma samodzielnego lokum. Te 3 mln, które podawał PiS, najpewniej wzięły się stąd, że uwzględniono mieszkania w ruderach czekających na wyburzenie.

Jednak w latach 2003-09 powstało ok. 950 tys. mieszkań. Z drugiej strony - jak ocenia GUS - liczba gospodarstw domowych zwiększyła się o blisko 1,1 mln. Wynikałoby więc z tego, że mieszkaniowy deficyt się pogłębił. W resorcie infrastruktury przypuszczają jednak, że w praktyce nie jest tak źle, bo na wsi istnieje tradycja zamieszkiwania w tym samym domu rodzin wielopokoleniowych. Poza tym w części mieszkań oficjalnie będących pustostanami mieszkają ludzie, którzy je najęli na czarno. Trzeba też dodać domy teoretycznie będące w budowie, a tak naprawdę użytkowane przez ich właścicieli. To prowadzi do konkluzji, że faktyczny deficyt sięga niespełna 1,5 mln mieszkań.

W założeniach nie wspomniano, że setki tysiące młodych ludzi wyjechało w ostatnich latach za granicę. Nie zmienia to jednak tego, że nie da się traktować jednakową miarą wszystkich miast. Są bowiem takie, które się wyludniają, więc może się okazać, że już teraz jest tam nadmiar mieszkań (statystyczny). Z kolei w innych, np. w Warszawie, potrzeby są coraz większe, bo chcą się tu osiedlić przybysze z innych miejscowości.

Dlaczego więc nie kupują oni mieszkań? Odpowiedź jest prosta: bo dla większości są one za drogie. Ministerstwo przyznaje, że w największych miastach za przeciętną pensję można kupić jedynie ok. 0,5-0,6 m kw. mieszkania. Dla porównania: w krajach zachodnioeuropejskich - ok. 2-3 m kw.

Reasumując: deficyt mieszkań występuje tak naprawdę tylko w tych miastach, które rozwijają się gospodarczo (jest tam praca). Niestety, nic nie wskazuje na to, aby ten problem miała rozwiązać niewidzialna ręka rynku. Nadzieja w tym, że rząd poważnie potraktuje program wsparcia budownictwa czynszowego, który przygotowuje ministerstwo.

Źródło: wyborcza.biz/biznes/1,100897,8...

Bartosz
0
Dołączył: 2008-11-12
Wpisów: 364
Wysłane: 17 czerwca 2010 08:37:01
Wreszcie:

dostęp do KW

bulluk
0
Dołączył: 2009-02-07
Wpisów: 89
Wysłane: 17 czerwca 2010 18:46:44
Deweloperzy wiecej buduja

No prosze, a miala byc tragedia, coraz mniej mieszkan przy rosnacym w niebo popycie a tu sie nie zanosi. Wobec czego wariant z stagnacja cen, wg mnie obecnie za wysokich, przez dluzszy czas wydaje mi sie najbardziej prawdopodobny.

Pozdr

Kamil Gemra
0
Dołączył: 2009-12-09
Wpisów: 3 001
Wysłane: 27 czerwca 2010 17:09:43
W poniedziałek zadebiutuje na NC spółka Monday Development. W ich dokumencie informacyjnym znalazłem interesujacy pogląd na rynek. Oczywiście ciągną to trochę pod siebie, bo oni w sumie dopiero zaczynają.

Cytat:
W minionych latach – do połowy roku 2007 – rynek inwestycji deweloperskich w Polsce, szczególnie nieruchomości mieszkaniowych, był rynkiem dynamicznego rozwoju, rynkiem charakteryzującym się silnym i niezaspokojonym popytem. W takiej sytuacji decydującym elementem strategii deweloperów było takie zorganizowanie ich przedsiębiorstw, aby w jak najkrótszym czasie dostarczyć klientom jak najwięcej oczekiwanych przez nich produktów. Klienci zaś, nie byli zbyt wymagający w ocenie
nabywanych mieszkań. Na takim rynku kluczowym czynnikiem sukcesu było posiadanie banku ziemi poprzez umiejętność pozyskiwania gruntów inwestycyjnych lub takich, które można było przekształcić w grunty inwestycyjne. Szybkość działania decydowała o przewadze konkurencyjnej. Nie było problemem biznesowym znalezienie nabywców, ponieważ istniał niezaspokojony popyt. Nie było również trudne sfinansowanie inwestycji, ponieważ deweloperzy praktycznie przeprowadzali przetargi
na kredyty wśród banków finansujących inwestycje nieruchomościowe. Inwestycje w znacznej części lub nawet w całości finansowane były przedpłatami nabywców mieszkań. Opisana powyżej sytuacja charakterystyczna jest dla rynków w fazie wschodzącej.

Obecnie, w ocenie Zarządu Emitenta, następuje przejście rynku w pierwszą fazę dojrzałości. W takiej sytuacji ulegają zmianie kluczowe czynniki sukcesu. Teraz sprawność organizacyjna i umiejętność zaproponowania klientom dobrych jakościowo produktów, decyduje o sukcesie rynkowym.Przedefiniowanie zasad gry rynkowej jest sytuacją bardzo korzystną dla nowego gracza na rynku,
planującego zająć pozycję wyższą w zakresie skali działania. Nowy gracz na rynku nie musi
konkurować z liderami rynku wyłącznie cenowo. Przedefiniowanie zasad działania rynku powoduje, że zarówno dla dotychczasowych liderów rynku jak i dla nowych graczy, rynek jest jednakowo trudny,istnieje zatem realna możliwość konkurowania z dotychczasowymi liderami a nawet pewna przewaga,wynikająca z braku konieczności dostosowania rozbudowanych, przerośniętych organizacji do nowych zasad działania. Obecna faza rozwoju rynku jest zatem najlepszym momentem do wzmocnienia pozycji na dotychczasowym rynku działania lub na rynkach nowych.

anty_teresa
PREMIUM
522
Grupa: Zespół StockWatch.pl
Dołączył: 2008-10-24
Wpisów: 11 191
Wysłane: 19 lipca 2010 08:01:09
Dziś w parkiecie wywiad z prezesem Ganta:
Cytat:

Nie przewiduję, by w najbliższym czasie to się zmieniło. Prognozy w sprawie dziury podażowej nie sprawdziły się, na rynku nie brakuje mieszkań. Popyt ożywa, jednak nie na tyle, by wytrącić rynek z równowagi. Nie wiadomo, jak na rynek kredytów mieszkaniowych wpłynie adaptacja rekomendacji T, coraz częściej mówi się również o wygaszaniu przez rząd programu „Rodzina na swoim”.
Wydaje się, że musimy przyzwyczaić się do sprzedawania mieszkań po obecnych cenach.

www.parkiet.com/artykul/950073...

Tak się składa, że w ostatnim czasie miałem nieco do czynienia z rynkiem w Warszawie. Mieszkań nie brakuje, to prawda, ale w większości dostępne i wybudowane są stosunkowo drogie lub też mało atrakcyjne- okolica, komunikacja, strona okien itd. Części deweloperów udaje się sprzedawać dziury w ziemi, ale to dotyczy tylko pewnego procentu najatrakcyjniejszych w projekcie mieszkań. Nawet na takich jest możliwość dość sporej negocjacji cen. Od ceny ofertowej można ściągnąć nawet 10%. Na rynku wtórnym panuje ożywienie, ale nadal nie jest tanio. To pewna szansa dla deweloperów. Najciekawsze oferty z rynku wtórnego zostały przebrane, a obecne koszty budowy są nadal niskie. Z tego można wysnuć wniosek, że dobry projekt powinien być całkiem nieźle dochodowy, o ile tylko w ograniczonym zakresie będzie budowany na kredyt, bo ten nadal nie jest tani.

Użytkownicy przeglądający ten wątek Gość


7 8 9 10 11

Na silniku Yet Another Forum.net wer. 1.9.1.8 (NET v2.0) - 2008-03-29
Copyright © 2003-2008 Yet Another Forum.net. All rights reserved.
Czas generowania strony: 0,514 sek.

dcvlmzlv
tjavpivf
stwazyje
Portfel StockWatch
Data startu Różnica Wartość
Portfel 4 fazy rynku
01-01-2017 +75 454,67 zł +377,27% 95 454,67 zł
Portfel Dywidendowy
03-04-2020 +60 637,62 zł 254,44% 125 556,00 zł
Portfel ETF
01-12-2023 +4 212,35 zł 20,98% 24 333,09 zł
qpasokqg
psnxrvfv
cookie-monstah

Serwis wykorzystuje ciasteczka w celu ułatwienia korzystania i realizacji niektórych funkcjonalności takich jak automatyczne logowanie powracającego użytkownika czy odbieranie statystycznych o oglądalności. Użytkownik może wyłączyć w swojej przeglądarce internetowej opcję przyjmowania ciasteczek, lub dostosować ich ustawienia.

Dostosuj   Ukryj komunikat