Pozwolę sobie zmienić temat z obligacji, "zmowy grubasów w celu odpalenia kursu" oraz moralnej odpowiedzialności sprzedawców obligacji za sprzedawany towar.
jurror napisał(a):2. Kolejna kwestia związana z Abrisem i prezesami.
Jakim CUDEM , Abris 2 lata po kupnie firmy od Leszka, niecały ROK po przeprowadzeniu IPO na grubszą kasę( jak na polskie warunki) , twierdzi "że nie ma pojęcia co się w firmie dzieję?" , bo jak można nazwać sytuacje w której nowy prezes mówi że potrzebuje tygodni żeby zorientować sie w bilansach spółki. Czyli co jeszcze niedawno ABRIS doskonale się orientował w spółce i nagle go dopadła pomroczność umysłu? To tak jakby ABRIS był panem Zdzisiem z przysłowiowego "wąchocka" który wygrał w amerkańskiej loterii setki mln , postanowił sobie kupić GBK, i scedować całkowita odpowiedzialność i wiedzę na temat spółki na prezesa Kondrada

. I tu dochodzimy do pana prezesa, jakim trzeba być człowiekiem ,żeby w TV takie KITY WCISKAĆ mówie tu o: APELACH do akcjonariuszy o cierpliwość, żeby nie puszczać akcji bo to czas kupowania ich, o tym że GBK nie szuka pieniędzy tylko pieniądze szukają GBK , o tym że będą walczyć o 40+ PLN na kursie, o "cukiermanach" , wreszcie o PRF i PKOBP, za co już ze stołka wyleciał w TRI MIGA.
To wszystko daje MOCNO do myślenia.
Zadam przeciwne pytanie: dlaczego Rada Nadzorcza w osobie swojego przewodniczącego, miałaby znać takie szczegóły jak zapadalność każdej serii obligacji bądź szczegółowe dane operacyjne spółki? Od tego przypadkiem nie jest zarząd w osobie choćby dyrektora finansowego czy prezesa odpowiadającego za pion finansowy? Serio pytam. Abris jest inwestorem finansowym, z tego co czytam, to Kenneth William Maynard zna się na branży, ale jakoś wątpię, aby codziennie oglądał szczegółowe (a nie agregaty) dane dotyczące spółki, którą zarządzają dobrze opłacani menedżerowie.
Swoją drogą - strasznie tutaj dużo teorii spiskowej, sporo osób się dziwi, że spółka nie spłaciła marnych 5.5 mln złotych Quercusowi, chociaż mowa o spółce która:
Zacznijmy od tego, że w tej spółce codziennie od czterech lat coś zapada. Według mojej wiedzy, spółka realizuje wszystkie swoje zobowiązania na czas. Codziennie pozyskujemy środki ze spłat. To nie jest tak, że mamy przed sobą jakąś ścianę, czy jakiś tam problem. Od początku roku kwota spłaconych przez nas obligacji wyniosła 197 mln zł. (…) Część zobowiązań możemy oczywiście pokrywać z własnych środków, uzyskiwanych ze spłat od osób zadłużonych. Ale też to co publikowaliśmy w raportach, finalizujemy kilka finansowań z zagranicy, nad czym pracowaliśmy jeszcze w 2017 r. Przyczynkiem do tej emisji jest realizacja obniżenia kosztu plus wyjście na rynki zagraniczne. Te rzeczy powoli się realizują. (…) Mamy nadzieję, że będziemy mogli w kolejnym kwartale poinformować rynek o finalizacji tych negocjacji.
www.stockwatch.pl/wiadomosci/d...To z 6 kwietnia. Ze spłat uzyskiwali ok. 200 mln zł kwartalnie (popraw mnie anty_teresa proszę jeśli coś kręcę). Do tego, przypominam, ostatni znany cost to collect wyniósł 23%. Niewiadomą zasadniczo była struktura długu, która jak widać, była wyjątkowo niekorzystna. Jeśli faktycznie duża ilość obligacji miała wbudowany mechanizm co kwartalnego żądania wykupu, to jest to ryzyko, którym trudno zarządzać. Delikatnie mówiąc. Póki mogli pożyczać pieniądze, to rolowali dług. Śmiałbym nawet postawić tezę, że spodziewali się (w sensie - zarząd) takiego obrotu wypadków, tyle że po drodze wycofał się bank z kredytem. Obligacje w ofertach prywatnych pewnie jakoś schodziły, póki kurs się trzymał. Ewentualnie, póki wystarczająca ilość osób wierzyła w słowa prezesa o przyszłości (oraz w "zmowę grubych"). Stąd sensowne zdania przeplatane bajkami o inwestorach stojących w kolejce. W tym kontekście słowa: "Będzie trudno, ale jakoś damy radę" nabierają znaczenia.;)
Swoją drogą, jeśli kogoś to pocieszy:
Cytat:
Ryzyka:
Największym ryzykiem jest, czy GetBack po odcięciu od spółek powiązanych z Leszkiem Czarneckim będzie w stanie utrzymać dotychczasowe wysokie tempo rozwoju
Główny akcjonariusz dość szybko, jak na standardy operacji przeprowadzanych przez fundusze private equity, wychodzi (częściowo) z inwestycji
Ryzyko procesów sądowych z podmiotami z grupy Leszka Czarneckiego
Krótka historia spółki
Ryzyko błędnej wyceny portfela ze względu na krótką historię działalności emitenta (odzyski mogą być niższe od zakładanych przez spółkę)
Skomplikowana struktura grupy – dla przeciętnego inwestora analiza sprawozdań finansowych będzie trudna
Na koniec I kwartału 2017 r. spółka była stosunkowo mocno zadłużona
Rosnąca konkurencja w branży
www.stockwatch.pl/wiadomosci/r...Jak w końcu dostaniemy raport, to będzie wiadomo, czy pierwszy punkt także się ziścił. Niemniej - gratuluję redakcji umiejętności identyfikacji oraz oceny ryzyka.
Generalnie ciekawy (i w sumie trochę tragiczny) w tej historii jest fakt, że wszyscy wiedzieli o wysokim długu, ale najczęściej bagatelizowali ten problem nazywając go "bezpiecznym" lub w ogóle nie zwracali na niego uwagę. W tej analizie (mam nadzieję, że redakcja nie ma nic przeciwko):
strefainwestorow.pl/artykuly/d...W tekście zwraca się uwagę na zadłużenie, ale jest ono bagatelizowane. Na końcu natomiast w ogóle nie jest brane pod uwagę jako potencjalny czynnik ryzyka. Nie jestem też przekonany, że w analizach dotyczących kolejnych serii obligacji, wysokie zadłużenie rzuciło mi się w oczy jako duży czynnik ryzyka. A tu taki psikus.:)
Znowu sprawdza się podejście Buffeta - nie inwestuj w biznes, którego nie rozumiesz. W dodatku, publikujący nazbyt skomplikowane sprawozdania finansowe.
PS
Odnoszę wrażenie, że w tym wątku przewija się dużo zarzutów dotyczących złych/spóźnionych działań agencji ratingowych czy analityków wydających rekomendacje dotyczące kursu. Jeśli zwracanie uwagę na ratingi mogę jeszcze zrozumieć, tak kompletnie nie rozumiem, dlaczego ktokolwiek podejmuje decyzje inwestycyjne w oparciu o publikowane rekomendacje. Intrygująca sprawa.