
(Fot. freeimages.com)
Czwartkowa sesja i decyzja Narodowego Banku Szwajcarii przejdą do historii. Jeszcze w środę rynek żył w przeświadczeniu, że szwajcarski bank będzie bronił tzw. capa ustanowionego we wrześniu 2011 r. w odpowiedzi na nadmierne umocnienie się franka spowodowane szturmem inwestorów w stronę tzw. bezpiecznych przystani. Inwestorzy uważali poziom 1,20 na EUR/CHF za świętość i nie brali pod uwagę możliwości spadku poniżej. Ten stan rzeczy niespodziewanie zmienił w czwartek SNB, który zrezygnował z obrony kursu franka wobec euro. Jednocześnie bank obniżył główną stopę procentową o 50 p.b. do -0,75 proc.
Po tych decyzjach na rynku walutowym zawrzało. Ruch na parach z frankiem był tak dynamiczny, że systemy nie wytrzymały i handel przerwano. Dopiero kilkanaście minut po godzinie 12:00 Narodowy Bank Polski ustalił cenę franka na 4,16 zł i kwotowania wznowiono. Eksperci zaznaczają, że znalezienie odpowiedzi na pytanie, ile ma tak naprawdę kosztować frank, zajmie trochę czasu. Prezes Banku Szwajcarii na konferencji prasowej powiedział, że spodziewa się, iż kurs franka spadnie na niższe poziomy. Dodał, że w razie potrzeby SNB będzie aktywny na rynku walutowym.
– Przekaz jest zatem prosty: kupujcie sobie tyle franków, ile chcecie, ale liczcie się z tym, że będziecie dopłacać za ich przechowywanie. Ta decyzja jest niezwykle ryzykowna. Europa pogrąża się w deflacji, zaś wzrost jest mizerny. Przy skokowym umocnieniu franka Szwajcarzy, którzy koniunkturę mają względnie przyzwoitą, ale sami balansują na granicy deflacji, mogą się w niej pogrążyć, do tego ryzykując również recesję. Naturalnie polityka interwencji walutowych była kłopotliwa, ale była też skuteczna. Oczywiście nie mogła trwać w nieskończoność, ale wydawało się, że dobrym momentem na jej porzucenie będzie ożywienie w Europie, kiedy euro samo naturalnie zacznie się umacniać wobec franka. – mówi Przemysław Kwiecień, główny ekonomista X-Trade Brokers Dom Maklerski SA.
Zmiana polityki walutowej szwajcarskiego banku wprawiła rynki w osłupienie. W trakcie czwartkowej sesji kurs CHF/PLN wzrósł do historycznych maksimów w reakcji na załamanie kursu EUR/CHF. Frank szwajcarski w relacji z polskim złotym w najwyższym punkcie rósł o blisko 49 proc. Zdaniem analityków Admiral Markets, emocje na rynku są tak duże, że w ocenie sytuacji na parach z frankiem analiza techniczna staje się niemal bezużyteczna.
– W pewnym momencie frank kosztował ponad 5 złotych. Względem euro w szczytowym momencie umocnił się do poziomu 0,82971. Poziom ten był najniższym kursem euro franka w historii. Teraz kurs EUR/CHF oscyluje wokół 1,03. Z kolei do dolara frank umocnił się o ponad 20 centymów, osiągając w szczycie ruchu wartość 0,8144. Największy ruch widzieliśmy w przypadku GBP/CHF. Różnica pomiędzy ekstremami wyniosła ponad 3.600 pipsów. Sytuacja jednak się uspokoiła, a strona popytowa zanegowała na większości par z frankiem około połowę dzisiejszych spadków. Jednak powrót do sytuacji wyjścia jest raczej mało prawdopodobny. Informacja o obniżeniu stopy o pół punktu procentowego do najniższego w historii poziomu -0,75 wydaje się dziś nieistotna. Na parach frankowych nieistotna stała się również analiza techniczna. – komentują eksperci z Admiral Markets.
CHF/PLN
Kliknij, aby powiększyć
EUR/CHF
Kliknij, aby powiększyć
GBP/CHF
Kliknij, aby powiększyć
Decyzja SNB odbiła się także na rynkach akcji. Po wzrostach z początku sesji nie pozostało ani śladu. WIG20 o godzinie 10:35 zanurkował o ok. 2,5 proc., do poziomu 2.271,64 pkt. O godzinie 14:30 przecena jest mniejsza i wynosi niecałe 1,9 proc. Wrażenie robi wartość obrotów, która już przekroczyła kwotę 1 mld zł.
– Anomalii rynkowych po decyzji SNB było bardzo dużo, ale ważniejszym pytaniem jest „co dalej”. Jeśli chodzi o GPW, to po kilku dobrych sesjach możemy ponownie wrócić do trendu spadkowego. Problem słabego złotego mocno uderzy w posiadaczy kredytów w walucie obcej, a to oznacza poważne straty, zmniejszone zyski i dywidendy. Reakcja GPW jest zatem uzasadniona i najprawdopodobniej pokonanie minimów z grudnia 2014 roku jest tylko kwestią czasu. – mówi Mateusz Adamkiewicz, analityk HFT Brokers.
Wśród spółek notowanych na GPW najmocniej ucierpiały banki. WIG-Banki traci dzisiaj 4 proc. i zbliża się do dołka z 1 sierpnia 2014 roku. Paniczną wyprzedażą zareagowali posiadacze akcji banków, które kiedyś udzielały kredytów w CHF. Najmocniej ucierpiał Getin Noble Bank doświadczając nawet 17-proc. przeceny. Millennium i mBank tracą 7-6 proc. Przecenie towarzyszą bardzo wysokie obroty: PKO BP 350 mln zł, Pekao 130 mln zł, mBank 75 mln zł, BZ WBK 56 mln zł. Wyjątkiem są notowania Sntandera, którego akcje utrzymują się nad kreską przy symbolicznych obrotach (10 tys. zł). W ubiegłym tygodniu notowania hiszpańskiego banku mocno taniały po zapowiedzi emisji tanich akcji i cięcia tegorocznej dywidendy.
Decyzja SNB uderzy po kieszeniach polskich kredytobiorców, którzy spłacają raty w szwajcarskiej walucie. Sprawa dotyczy blisko 600 tys. kredytów i grupy 980 tys. osób. Według danych NBP, wartość zaciągniętych kredytów w CHF sięga 130 mld zł. Skok wartości franka z nieco ponad 3,50 zł do ok. 4,20 zł oznacza drastyczny wzrost miesięcznej raty. Eksperci szacują, że przeciętny kredytobiorca frankowy będzie musiał zapłacić co miesiąc o 200-300 zł więcej. Zdaniem Przemysława Kwiecienia, w nieco dłuższym okresie frank może zacząć delikatnie tracić wobec euro ze względu na fakt silnie negatywnych stóp i być może sprowadzi to notowania CHF/PLN poniżej 4,0. Dodaje, że kurs 3,55, który mieliśmy jeszcze w czwartek rano szybko jednak nie wróci.