W poniedziałek indeks szerokiego rynku WIG spadł o ponad 1,5 proc.
Pierwsza powyborcza sesja na warszawskim parkiecie przyniosła spadek indeksu WIG20 o 1,73 proc. O 1,55 proc. schudł mWIG40. W obu wypadkach najmocniej wyprzedawano walory banków, czyli sektora, wobec którego Andrzej Duda, zwycięzca niedzielnych wyborów, złożył garść istotnych deklaracji. Najmocniejsza to ukłon w stronę frankowiczów, czyli przewalutowanie kredytów we frankach tak, aby były spłacane po kursie z dnia ich zaciągnięcia. Kolejne mocne zapowiedzi to repolonizacja banków, czy też skłonienie Komisji Nadzoru Finansowego do wymuszenia na bankach obniżek prowizji.
Poniedziałkowa przecena wciąż daje niepełny obraz rynku, ponieważ świętowali inwestorzy z Niemiec, Wielkiej Brytanii oraz Stanów Zjednoczonych. Warto jednak dodać, że obrót na poziomie 0,55 mld zł pod nieobecność części graczy zagranicznych to sporo jak na polskie realia. Dodatkowo spadkowym impulsem lada chwila może okazać się Grecja. Na progu nowego tygodnia na rynku dyskutowano na temat braku środków w kasie Hellady na uregulowanie czerwcowej raty na rzecz Międzynarodowego Funduszu Walutowego. W sumie Ateny na ten cel powinny przygotować 1,6 mld EUR.
Słaby start w nowy tydzień zanotowała także polska waluta. Dolar amerykański skoczył do najwyższych poziomów od kwietnia, euro od marca, a frank od lutego. Przemysław Kwiecień z XTB osłabienie złotego uzasadnia szeregiem argumentów. Główny to ryzyko zwiększenia deficytu oraz długu publicznego wynikające z pomysłów gospodarczych nowego prezydenta. Wśród nich pojawiały się postulaty o obniżenie wieku emerytalnego, zwiększenia kwoty wolnej od podatku, nowego becikowego czy dofinansowania kopalń. To siłą rzeczy martwi inwestorów, którzy w ostatnim czasie faworyzowali złotego względem innych walut rynków wschodzących. Jednak największe zagrożenie jest nie po stronie polityki fiskalnej, a monetarnej. >> Więcej komentarzy na temat reakcji inwestorów na wyniki wyborów znajdziesz na trading.stockwatch.pl
– W przyszłym roku wymieniony zostanie niemal cały skład RPP, włącznie z prezesem. Do 2019 r. swoją funkcję pełnił będzie jedynie Jerzy Osiatyński. Cała pozostała dziewiątka zostanie wymieniona w przyszłym roku: dwóch członków powoła prezydent, trzech Senat, zaś czterech Sejm, w tym prezesa na wniosek prezydenta. Tym samym wystarczy, aby PiS przejął kontrolę nad Sejmem, a będzie mógł ustanowić dowolną większość w RPP. Oczywiście, taka nowa Rada nie musi z założenia wywołać kryzysu walutowego. Rynki będą się jednak obawiać o to, co tak naprawdę będzie celem dla banku centralnego. Obecna RPP była niejednokrotnie krytykowana za ospałość w podejmowaniu decyzji. Nie można jej jednak zarzucić, iż realizowała jakiś ukryty cel poza próbą realizacji celu inflacyjnego. Jeśli nowa Rada będzie preferowała krótkoterminowy wzrost gospodarczy kosztem ryzyka przestrzelenia inflacji w przyszłości dla waluty będzie to naturalnie miało wpływ negatywny – wystarczy przestudiować przykład tureckiej liry z ostatnich lat. Oczywiście wybory parlamentarne są dopiero przed nami i nawet powołana większość przez środowisko PiS może wykazać się profesjonalizmem, a nie koniunkturalizmem. Ale ryzyko istnieje. – ocenia Przemysław Kwiecień, główny ekonomista XTB DM.
W poniedziałek czerwoną latarnią rynku były banki, których subindeks stopniał o 3,38 proc. Najostrzej przeceniono banki z ekspozycją na kredyty we franku szwajcarskim – o ponad 4,5 proc. spadł kurs akcji PKO BP, o 4,1 proc. Millennium, a o 3,9 proc. Getin Noble Bank. Zdaniem Grzegorza Pułkotyckiego z DM BZ WBK, rynek obawia się antyrynkowych działań PiS podobnych do tych, jakie miały miejsce na Węgrzech w wykonaniu Viktora Orbana. To w skrajnej sytuacji mogłoby zniechęcić kapitał zagraniczny i negatywnie odbić się na wycenie polskich aktywów. Ekspert dodaje, że z perspektywy gospodarki obecnie rządząca opcja polityczna zrobiła niewiele dobrego, co sugeruje, że potencjalnie nowi rządzący nie mogą wiele popsuć.
– Generalnie podchodziłbym racjonalnie do poniedziałkowej przeceny – niemniej krótkoterminowa korekta jest wskazana po wcześniejszych wzrostach. Później jednak rynek powinien dalej rozgrywać scenariusz wzrostowy gospodarki i dalszej poprawy wyników przez spółki. Historia pokazuje, że odziaływanie wyników wyborów prezydenckich na rynek jest raczej krótkotrwałe. Niemniej dzisiejsza reakcja inwestorów pokazuje, iż w kontekście niedzielnych rozstrzygnięć rozpatrywana jest ewentualna wygrana partii PiS w jesiennych wyborach parlamentarnych. Widać to chociażby po zachowaniu banków, które mocno tanieją, w obawie o realizację części obietnic opozycji, takich jak wprowadzenie podatku bankowego czy przerzucenia kosztów przewalutowania kredytów w CHF na banki. Ryzyko polityczne może dotyczyć także sektora energetycznego i górniczego. Obecny rząd opowiadał się za konsolidacją energetyki. Teraz może wzrosnąć niepewność odnośnie dalszej strategii dla sektora. W wypadku górnictwa negatywne scenariusze, które opierają się na dalszym stopniowym spadku cen węgla, wydają się być w cenach. – mówi Grzegorz Pułkotycki, zastępca dyrektora Departamentu Doradztwa Inwestycyjnego DM BZ WBK.
Z kolei zdaniem szefa Quercus TFI, gdyby doszło do mocniejszych spadków, to należałoby rozpatrywać to jako okazję do tańszych zakupów. W takim scenariuszu dopuszczalna jest analogia zachowania rynku z 2013 r.
– Obserwujemy dziś negatywne zachowanie rynku. Niemniej jest ono umiarkowane, gdyż częściowo taki scenariusz był dyskontowany już w zeszłym tygodniu. Do tego w poniedziałek część zagranicznych parkietów nie pracuje, co ogranicza płynność. Dlatego pełniejszy obraz reakcji na wyniki wyborów powinniśmy mieć we wtorek. Jednak gdyby doszło do głębszej przeceny to w naszej ocenie byłaby to okazja do zakupów, porównywalną z przeceną w 2013 roku. Wówczas doszło do trzykrotnego tąpnięcia w związku z przygotowywaną reformą OFE i za każdym razem była to okazja do zakupów. Jeśli chodzi o wyniki finansowe to oczekiwałbym po małych i średnich spółkach w II kwartale 2015 roku kontynuacji poprawy z I kwartału. – mówi Sebastian Buczek, prezes Quercus TFI.
>> W serwisie są już wprowadzone najnowsze dane finansowe spółek z GPW za ostatni kwartał. To dobra okazja do rozpoczęcia poszukiwań >> Wykorzystaj skaner fundamentalny, który ułatwia poszukiwania najdorodniejszych spółek
Poniedziałek psuje natomiast obraz głównych indeksów z perspektywy technicznej. Ważna rozgrywka toczy się na indeksie szerokiego rynku, który broni się przed zakończeniem krótkoterminowego trendu wzrostowego.
– Spokojnie podchodziłbym do dzisiejszych spadków i bardziej przypisywałbym je reakcji na negatywne zachowanie zagranicznych parkietów niż reakcji na wyniki wyborów prezydenckich. Na indeksie WIG trwałe przebicie linii trendu na 56.000 pkt. byłoby negatywnym sygnałem. Pierwszym ostrzeżeniem o możliwości zmiany trendu jest przebicie średniej ruchomej w dół. Jeśli chodzi o WIG20 to ważne wsparcia znajdują się kolejno na 2.495 pkt., 2.469 pkt. oraz 2.433 pkt. Wskaźniki AT są na sprzedaj, a Akumulacja/Dystrybucja faluje. – zaznacza Krzysztof Borowski, ekspert z SGH.
WIG
Kliknij, aby powiększyć
WIG20
Kliknij, aby powiększyć
