
(Fot. freeimages.com)
Mocny spadek cen ropy naftowej, który rozpoczął się w ubiegłym roku, doprowadził ceny tego surowca do poziomów niekomfortowych dla wielu firm wydobywających ropę z łupków w Stanach Zjednoczonych. Przedsiębiorstwa te gorączkowo cięły więc koszty, zwalniając pracowników i ograniczając liczbę funkcjonujących wierni w USA. Jednak nie oznaczało to wcale znaczącego cięcia produkcji, bowiem punkty wydobycia stawały się jednocześnie bardziej efektywne. W ostatnich dniach kilka amerykańskich spółek z branży łupkowej podało prognozy dużej produkcji ropy naftowej w bieżącym roku, nawet mimo trudnej sytuacji na rynku tego surowca. Firma Pioneer Natural Resources zakłada, że tegoroczny wzrost produkcji wyniesie 11 proc. r/r, podczas gdy wcześniej zakładała wzrost o 10 proc. r/r. Swoje prognozy podwyższyły także firmy Devon Energy, Oasis Petroleum i Diamondback Energy. O ile na znaczący spadek produkcji ropy naftowej w USA wciąż się nie zanosi, z innych rejonów świata napłynęły informacje, które wsparły notowania ropy podczas wczorajszej sesji. Na pierwszy plan wysunęła się Brazylia, gdzie strajk rozpoczęli pracownicy firmy Petrobras – dziewiątego na świecie największego producenta ropy naftowej. Strajk, trwający już od niedzieli, ograniczył wydobycie ropy w tej firmie o 13 proc. Chociaż na razie firmie nie brakuje surowca do sprzedaży, to przedłużający się strajk mógłby mieć już dla Petrobrasu wyraźne konsekwencje.
– W mniejszym stopniu na ceny ropy wpłynęły wydarzenia w Libii, gdzie w porcie Zuetina wprowadzony został stan force majeure („siły wyższej”), co oznacza możliwość całkowitego wstrzymania eksportu ropy z tego portu. Ze względu na utrzymujące się już od kilku lat libijskie zawirowania, inwestorzy na rynku ropy przestali już jednak wyraźnie reagować na sytuację w tym kraju. Wiadomości z Brazylii i Libii wsparły wczoraj wzrost notowań ropy naftowej, której cena w USA przekroczyła techniczny opór w okolicach 47 USD za baryłkę. Dzisiaj notowania ropy naftowej WTI są stabilne, a większa zmienność może pojawić się w drugiej części sesji, kiedy to pojawią się dane dotyczące zmiany zapasów ropy w USA, publikowane przez Departament Energii. – dodaje Dorota Sierakowska, analityk DM BOŚ.
![]()
Podczas wtorkowej dość optymistycznej sesji na rynkach towarowych taniały metale szlachetne. Cena złota spadła o 1,4 proc., kończąc sesję w okolicach poziomu 1.117 USD za uncję, a dzisiaj porusza się w okolicach wczorajszego zamknięcia.
– Cenom złota szkodzi siła amerykańskiego dolara, która zmniejsza apetyt inwestorów na „bezpieczną przystań” w postaci żółtego kruszcu. Dodatkowo, rozczarowujący jest popyt na złoto fizyczne, m.in. w Azji, gdzie sezonowo powinien on wzrastać. W rezultacie, notowania złota mają obecnie szanse na dalsze spadki, a najbliższym silnym wsparciem jest okolica 1.100-1.105 USD za uncję. – zaznacza Dorota Sierakowska.
![]()