
(Fot. DP/stockwatch.pl)
Warszawski parkiet jeszcze na dobre nie otrząsnął się po Brexicie, a już przyjął kolejną falę ciosów. Tym razem indeksy GPW w dół pociągnął apetyt rządu na resztkę środków zgromadzonych w OFE. Na sobotniej konferencji PiS prezes Jarosław Kaczyński zapowiedział, że chce zagospodarować pulę 145 mld zł. W poniedziałek, jeszcze przed rozpoczęciem sesji, głos zabrał natomiast wicepremier Mateusz Morawiecki, który tłumaczył główne założenia planu. Od początku 2018 r. 75 proc. aktywów OFE ma być przekazane na Indywidualne Konta Emerytalne wszystkich 16,5 mln uczestników funduszy emerytalnych (około 6,3 tys. zł na osobę). Pozostałe 25 proc. aktywów miałoby trafić do Funduszu Rezerwy Demograficznej. Co istotne, nie będzie nacjonalizacji OFE, a tego bardzo obawiał się rynek. Tym samym giełdzie nie grozi natychmiastowa podaż akcji. Analitycy szacują natomiast, że w perspektywie najbliższych dwóch lat może ona sięgnąć 10 mld zł. Do tego nowy tzw. program budowy kapitału zakłada ponad 120 mld zł napływu nowych środków na polski rynek kapitałowy po 10 latach jego funkcjonowania, przy składce 4 proc. >> Zobacz także: Skok na OFE w wersji light
– Rynek w ostatnim czasie bombardowany był wieloma negatywnymi czynnikami. W mojej cenie, giełda już uwzględnia zmiany w OFE. Do tego z rządowego projektu wynika, że nie będzie nacjonalizacji funduszy, przynajmniej w odniesieniu do pakietów akcji polskich spółek. Co za tym idzie, ryzyka dużej podaży akcji i marginalizacji udziałów polskich akcji w światowych benchmarkach wyraźnie zmalały. Dodatkowo planowany jest rozwój dodatkowych form budowania kapitału emerytalnego – pracownicy będą mogli też korzystać z dobrowolnych planów kapitałowych – 2 proc. składki pracowniczej plus 1,5 proc. pracodawca i 0,5 proc. z funduszu pracy. Środki te mogłyby trafiać na rynek kapitałowy. W najbliższych tygodniach oczekiwałbym żwawszego odbicia na naszej giełdzie. – zaznacza Grzegorz Pułkotycki, dyrektor inwestycyjny Starfunds.
Grzegorz Pułkotycki dodaje, że wcześniej na europejskich giełdach możliwa jest druga fala spadkowa po Bexicie. Ekspert nie wyklucza nawet testowania styczniowego dołka przez DAX. Należy pamiętać, że nasz rynek był wcześniej znacznie słabszy i do tego ma spore zaległości względem innych emerging markets. Pod względem stóp zwrotu za miniony kwartał, WIG20 jest na szarym końcu w Europie. Spadek o 13 proc. mówi sam za siebie. Dla porównania w tym czasie norweski OSE i rosyjski RTS zyskały ponad 9 proc.
Lipcowa statystyka z ostatnich lat i zachowanie naszego indeksu blue chipów też nie napawają optymizmem. Na przestrzeni pięciu lat WIG20 tylko raz zamknął pierwszy miesiąc wakacji na plusie. W pozostałych wypadkach mieliśmy do czynienia ze spadkami, przy czym aż trzykrotnie przecena przekroczyła 3 proc.
– Marginalizacja OFE nastąpiła już wcześniej. Największym graczem na GPW są inwestorzy zagraniczni, ale oni interesują się tylko spółkami z WIG20. W wakacje spodziewam się raczej flauty bez żadnych rozstrzygnięć. Kapitał powinien przemieszczać się w stronę bardziej bezpiecznych aktywów, co widać po stopach zwrotu na złocie. Być może rozgrywane będą inne surowce. Nie wykluczałbym tu zainteresowania towarami rolno-spożywczymi. – mówi Marcin Stebakow, dyrektor departamentu analiz DM BPS.
>> Sprawdź zaangażowanie poszczególnych OFE w akcje spółek notowanych na GPW
Wśród towarów rolno-spożywczych prym wiedzie soja, której kontrakty zdrożały w skali ostatnich trzech miesięcy o 27 proc. Jednak wśród ekspertów nie brakuje opinii, że obserwowana zwyżka ma charakter czysto spekulacyjny. W podobnej skali zyskiwał też cukier, rosną także ceny kawy. Rynek obawia się w tym wypadku negatywnych efektów zjawiska La Nina, które poprzez rzęsiste opady może spowodować rozprzestrzenienie się chorób, co widoczne jest na plantacjach Ameryki Środkowej. Natomiast w odwrocie są notowania pszenicy. Wysokie zapasy i obiecujące perspektywy zbiorów odstraszają od zakupów. Na wzrostową ścieżkę próbuje natomiast wrócić ropa naftowa, która w skali ostatniego kwartału podrożała o 35 proc.
– Gdyby nie Brexit, wzrosty na ropie naftowej byłyby jeszcze wyższe. W mojej ocenie, w drugim półroczu trend wzrostowy powinien być kontynuowany. Sprzyjać temu powinna stabilizacja rynku. Na koniec roku nie wykluczałbym wzrostu kursu do okolic 80 USD/baryłkę. W cenie powinno być także złoto, choć lipiec może być lekko spadkowy. Niemniej w połowie sierpnia oczekiwałbym danych o zwiększeniu zakupów ze strony funduszy i ruchu notowań kruszcu w kierunku 1.400 USD. Ciekawie jest też na metalach przemysłowych. Część środków parkowane jest w płynne surowce, np. miedź, w oczekiwaniu na poprawę koniunktury. Selektywnie podchodziłbym do towarów rolno-spożywczych i przede wszystkim śledziłbym pogodę. Na zbożach nie spodziewałbym się odbicia z racji spodziewanych urodzajów. Interesująco jest na kawie, gdzie rynek może liczyć na niższe zbiory, co podbija ceny. W mojej ocenie, na kursie soi możemy mieć do czynienia z bańką spekulacyjną. – mówi Wojciech Kowalski, główny analityk DM EFIX.

Źródło: Biuro Maklerskie Banku BGŻ BNP Paribas

Źródło: Biuro Maklerskie Banku BGŻ BNP Paribas