
Maja Goettig, główna ekonomistka domu maklerskiego KBC Securities.
To był mieszany tydzień na światowych parkietach. Poniedziałkową sesję giełdy w Europie i USA zakończyły spadkami, ponieważ EBC i niemieckie ministerstwo finansów zachwiały wiarą inwestorów, że ECB podejmie działania mające na celu obniżenie rentowności obligacji Hiszpanii i Włoch. ECB podał, że „wprowadzaniem w błąd” jest mówienie o decyzjach, których jeszcze nie podjęto. Komentarz banku był odpowiedzią na weekendowy artykuł tygodnika Der Spiegel, który poinformował, że ECB rozważa ustalenie maksymalnej różnicy między rentownościami obligacji peryferyjnych państw strefy euro a Niemiec.
We wtorek nastroje przejściowo się poprawiły, a dzięki wzrostom notowanym od końca lipca, giełdy w Europie znalazły się najwyżej od 13 miesięcy. Indeksy w ostatnich tygodniach wspierała m.in. wypowiedź prezesa EBC Mario Draghiego, że bank jest gotowy na wszystko, by chronić strefę euro przed upadkiem. Indeksy na Wall Street również wzrosły we wtorek – do poziomów najwyższych od czterech lat.
W drugiej części tygodnia giełdy w Europie i USA powróciły do spadków. W środę indeksy zniżkowały, ponieważ gorsze od oczekiwań dane z Japonii skłoniły część inwestorów do realizacji zysków. W czwartek negatywnie na nastrojach ciążyły obawy o kondycję gospodarczą strefy euro, co potwierdził m.in. nadal słaby wskaźnik PMI dla Niemiec. Nie pomagał też wciąż nierozwiązany problem Grecji i obawy o ewentualną eskalację kryzysu zadłużenia w strefie euro. Parkiety w USA także traciły w drugiej części tygodnia, pomimo wcześniejszego optymizmu związanego z oczekiwaniami na kolejne działania Fed.
Opublikowane w środę wieczorem minutes z ostatniego posiedzenia Fed 1 sierpnia pokazały, że może on wkrótce przeprowadzić kolejną rundę łagodzenia polityki pieniężnej, jeśli kondycja gospodarki USA nie poprawi się „znacząco i w sposób trwały”. Wprawdzie od ostatniego posiedzenia na rynek napłynęła seria optymistycznych danych z amerykańskiej gospodarki, w tym m.in. z rynku pracy, jednak ta poprawa może w oczach członków Fed być niewystarczająca.
Biorąc pod uwagę wydźwięk sierpniowych minutes, rozpoczęcie przez Fed kolejnej rundy łagodzenia ilościowego, tzw. QE3, już na wrześniowym posiedzeniu wydaje się obecnie prawdopodobne. Chyba, że do tego czasu dane makro wskażą na bardzo istotną poprawę perspektyw gospodarczych USA. W tym kontekście ważne będą m.in. publikowane 7 września sierpniowe dane z amerykańskiego rynku pracy (tzw. non-farm payrolls). Wcześniej inwestorzy będą się przyglądać zaplanowanemu na koniec sierpnia wystąpieniu prezesa Fed Bena Bernanke w Jackson Hole. Warto przypomnieć, że Bernanke zapowiedział drugą rundę luzowania ilościowego właśnie podczas analogicznego spotkania w Jackson Hole w 2010 roku. Ważne będzie też, jakie decyzje podejmie EBC w zakresie wspierania gospodarki strefy euro i stabilizacji sytuacji na rynkach finansowych. Najbliższe posiedzenie EBC zaplanowano na 6 września, a Fed 12-13 września.
Dalsze luzowanie ilościowe osłabiłoby dolara – już w czwartek kurs euro wyraźnie się umocnił wobec amerykańskiej waluty, do 1.2550, najwyższego poziomu od 2 miesięcy. Słabsza amerykańska waluta powoduje, że surowce w niej denominowane stają się bardziej atrakcyjne dla nabywców spoza USA. W czwartek ceny ropy naftowej zwyżkowały – cena londyńskiej ropy Brent wrosła do 116 dolarów za baryłkę. Zwyżki notowań ropy naftowej ograniczały jednak opublikowane również w czwartek słabe dane makro z Chin. W sierpniu indeks PMI dla tamtejszego przemysłu spadł do poziomu 47,8 z 49,3 w lipcu. Oznacza to, że sektor skurczył się najsilniej od dziewięciu miesięcy, w ślad za globalnym spowolnieniem i wynikającym z tego znaczącym spadkiem zamówień eksportowych u chińskich producentów.