
Fot. freeimages.com
Ropa po silnej fali spadkowej próbuje w poniedziałek odbijać. Jednak eksperci wątpią w trwałość odreagowania i póki co bardziej widzą przesłanki techniczne niż fundamentalne. Po informacji o obniżeniu prognoz popytu na ropę przez OPEC, równie złe wiadomości napłynęły ze strony Międzynarodowej Agencji Energetycznej (MAE). Agencja także ścięła swoje prognozy dla globalnego popytu na 2015 o 200 tys. baryłek dziennie. Obecny wzrost popytu będzie wynosił zatem około 900 tys. baryłek. To spowoduje, że już drugi rok z rzędu wzrost popytu nie przekroczy 1 mln baryłek dziennie. Natomiast przyszłoroczna produkcja ropy przez kraje OPEC może spać poniżej 29 mln baryłek.>> Bieżące informacje i komentarze ekspertów na temat rynków zagranicznych znajdziesz w serwisie trading.stockwatch.pl
– Dostosowanie się dostawców do niższych cen ropy będzie wymagać czasu przez co MAE ostrzega, że zapasy ropy przez OECD wzrosną aż o 300 mln baryłek w pierwszej połowie przyszłego roku. W tym kontekście, dobre dane z Chin o produkcji przemysłowej i przerobie ropy naftowej mogą nie mieć żadnego korzystnego wpływu na cenę ropy WTI. Warto również zwrócić uwagę na wzrost importu ilości baryłek w grudniu w Chinach do 10,3 mln dziennie, jednak najprawdopodobniej jest to spowodowane chęcią powiększenia zapasów ropy ze względu na niską cenę. Obecnie mamy do czynienia ze szczególnie negatywnym sentymentem do ropy, co jest widoczne po ukazaniu się każdej niekorzystnej informacji dla rynku ropy. Pierwsza oznaka odnalezienia dna przez cenę ropy będzie widoczna poprzez brak spadkowej reakcji na gorsze wiadomości. Przełamanie poziomu 58,21 dolarów może otworzyć drogę w kierunku poziomów 48,0/53,0, które stanowiły strefę popytową po ostatnich silnych spadkach cen ropy w 2008 roku. – ocenia Tomasz Rauk, analityk DM mBanku.
Kliknij, aby powiększyć
Należy zauważyć, że niedawno minister ds. energii w Zjednoczonych Emiratach Arabskich dał do zrozumienia, iż produkcja ropy naftowej w OPEC prawdopodobnie pozostanie na dotychczasowym poziomie, nawet jeśli cena tego surowca na globalnym rynku spadnie do poziomu 40 USD za baryłkę. Gdyby faktycznie taki poziom cenowy został osiągnięty, to według ministra, musiałyby upłynąć co najmniej trzy miesiące, zanim OPEC zdecydowałby się na zwołanie nadzwyczajnego spotkania.
– Również kierujący OPEC Abdullah Al-Badri bronił polityki kartelu. Twierdził on, że pomimo spadku cen ropy naftowej, nie ma potrzeby ograniczania produkcji tego surowca przez OPEC. Badri stwierdził, że dynamiczna przecena ropy naftowej nie odzwierciedla fundamentów na rynku ropy i może wynikać z działań spekulantów. – dodaje Dorota Sierakowska, analityk DM BOŚ.