
(Źródło: freeimages.com)
Notowania ropy WTI w skali ostatnich pięciu sesji podrożały o 6 proc., a dziesięciu o ponad 9 proc. Znowu pierwsze skrzypce gra dolar. Rozczarowujące wyniki sprzedaży detalicznej w Stanach Zjednoczonych miały negatywne przełożenie na amerykańską walutę. Osłabienie dolara pomogło we wzrostach m.in. surowców energetycznych oraz wielu towarów rolnych.
Eksperci z DM BOŚ zwracają uwagę, że na rynku ropy naftowej optymistów w ostatnich dniach nie brakowało, chociaż można mieć wątpliwości co do tego, czy optymizm ten był uzasadniony i czy może utrzymać się na dłużej. Obecnie notowania ropy WTI dotarły po raz kolejny do ważnego poziomu oporu w okolicach 54 USD za baryłkę – poziom ten zatrzymywał stronę popytową już kilka razy w ciągu ostatnich miesięcy, więc jest duże prawdopodobieństwo, że i tym razem bykom trudno będzie tę barierę pokonać.
– Obecnie inwestorzy wydają się ignorować negatywne informacje na rynku ropy naftowej. Za taką informację można uznać wczorajsze dane Amerykańskiego Instytutu Paliw (API). W swoim cotygodniowym raporcie instytucja ta podała, że w minionym tygodniu zapasy ropy naftowej po raz kolejny wzrosły – tym razem zwyżka była jednak znacznie skromniejsza niż wcześniej i wyniosła 2,6 mln baryłek. W środę swoje dane dotyczące zapasów ropy przedstawi amerykański Departament Energii (DoE). Ponadto, we wtorek Energy Information Administration podała długoterminowe prognozy produkcji ropy naftowej w Stanach Zjednoczonych, które przemawiają na niekorzyść byków. Według EIA, wydobycie ropy naftowej w USA będzie nadal rosnąć, osiągając swój szczyt w 2020 r., kiedy to wyniesie ono 10,6 mln baryłek dziennie. To wzrost w stosunku do poprzednich prognoz. Trudno się jednak dziwić brakowi reakcji inwestorów na tę ostatnią informację. Dotyczy ona bowiem perspektywy długoterminowej, która z punktu widzenia większości inwestorów ma obecnie drugorzędne znaczenie. – ocenia Dorota Sierakowska, analityk DM BOŚ.
![]()
>> Dzięki kontraktom CFD na ropę naftową w IronFX możesz wykorzystać dźwignię finansową, która pozwoli wykorzystać każdy ruch ceny na rynku >> Odwiedź stronę, załóż konto i odbierz bonus na start
Środowy wzrost cen ropy może mieć częściowo związek ze wzrostem popytu na surowiec w Chinach. Reuters podał na podstawie chińskich rządowych danych, że w marcu popyt na ropę naftową w Państwie Środka wyniósł 10,53 mln baryłek dziennie. Jest to wprawdzie mniej niż w rekordowym lutym, jednak i tak jest to wzrost o 7,6 proc. w stosunku do marca poprzedniego roku. Mocno wzrosła aktywność tamtejszych rafinerii, ale mimo to nadwyżka w postaci zapasów pozostała duża. Od kilku miesięcy mówi się, że Chiny korzystają z niskich cen surowca i importują więcej ropy. Jednak pewności co do utrzymania się takiego stanu rzeczy nie ma. Chiny już w dużym stopniu uzupełniły swoje rezerwy, więc zakupy w kolejnych miesiącach mogą zwolnić. Zwłaszcza, jeśli wzrost gospodarczy tego kraju będzie rozczarowywał.