
(Fot. Daniel Paćkowski)
Kurs złota ponownie znalazł się w ciekawej sytuacji. W poniedziałek doszło do silnego wybicia, które nie zostało jeszcze zanegowane. Z punktu widzenia okoliczności, które wpływają na zachowanie złota, taka sytuacja może dziwić. Eksperci z DM mBanku zaznaczają, że ostatni silny spadek cen ropy na światowych rynkach powinien przełożyć się na spadek wartości złota. Rynki zwykle dyskontują zmniejszające się koszty wydobycia, na które w znacznej mierze mają wpływ ceny surowców energetycznych. Dodatkowo, w ciągu ostatnich dni rosła wartość dolara amerykańskiego w stosunku do koszyka walut i to również nie spowodowało spadku ceny złota. Zdaniem analityków, zapoczątkowany w poniedziałek ruch, który zatrzymał się już na najszybszej linii trendu spadkowego opartej o szczyty z sierpnia i października, należy zinterpretować jako chwilowe przebicie. To pokazuje brak przekonania byków co do dalszego wzrostu. Z drugiej jednak strony, niedźwiedzie nie wykorzystały tej szansy i obecnie trwa konsolidacja.
– Co prawda opieranie się czynnikom fundamentalnym jest to sygnał przemawiający na korzyść byków, jednak dalszy spadek ceny ropy i umocnienie się dolara może ostatecznie zostać zdyskontowane i w takim wypadku wzrośnie prawdopodobieństwo powrotu co najmniej w okolice dołka z poniedziałku. W przypadku scenariusza zakładającego wybicie się dołem z obecnej konsolidacji, należy pamiętać o dwóch istotnych wsparciach znajdujących się poniżej rynku. Poziom 1182 odpowiada dołkom z końca poprzedniego roku i początku października. Nieco poniżej mamy wsparcie 1176, które leży na poziomie lokalnego szczytu z 7 listopada oraz dołka z 19 listopada. Jeżeli zakres obecnej konsolidacji miałby się rozszerzyć to w tym miejscu należy szukać miejsca, w którym popyt będzie przejmował inicjatywę. – zaznacza Adam Zadrożny, DM mBanku.
W dalszym ciągu tanieje ropa przyciśnięta presją podaży. Warto na ten ruch spojrzeć pod kątem rodzimego kapitału. Ceny ropy naftowej jak i notowania rosyjskiego rubla są istotne dla spółek notowanych na GPW. Oba instrumenty w ostatnim czasie znacząco obniżyły swą wartość. Część polskich spółek prowadzi działalność na rynku rosyjskim, a malejąca wartość rubla względem złotego oznacza gorsze wyniki prezentowane w polskiej walucie i ryzyko strat finansowych na walucie. Ponadto Rosjanie będą musieli płacić wyższe ceny za dobra importowane, a budżet centralny z powodu niskiej ceny ropy nie będzie wspierał gospodarki. To z kolei może spowodować słabsze wyniki spółek działających na rynku rosyjskim.
– Natomiast niska cena ropy naftowej będzie sprzyjała wielu spółkom na warszawskim parkiecie ze względu na niższe koszty transportu oraz niższe ceny produktów ropopochodnych. Ponadto, niższe ceny paliw to więcej pieniędzy w kieszeniach konsumentów. Równocześnie rosnący fundusz płac wynikający ze spadającej stopy bezrobocia wraz ze stosunkowo wysokim wzrostem płacy realnej, zwiększa szanse na dobre wyniki spółek oferujących dobra i usługi konsumenckie w Polsce. – ocenia Mateusz Namysł, analityk DM Raiffeisen Bank Polska.