
(Fot. materiały PKN Orlen)
W tym tygodniu cena ropy naftowej zalicza mocne wahania. Zmienność cen tego surowca jest największa od kryzysowego 2009 r., kiedy to notowania spadły do okolic 35 USD za baryłkę, by później równie szybko podnieść się z tego poziomu. We wtorek i środę ropa WTI spadła o 3 proc., w czwartek podrożała o niemal 4 proc., a w piątek dokłada do tego wyniku 3,3 proc.
Wczorajszy ruch był następstwem kilku czynników. Po pierwsze, stronie popytowej na rynkach surowcowych pomogła zniżka wartości amerykańskiego dolara. Po drugie, pojawiły się komunikaty z kilku firm z branży naftowej o planach dopasowania się do niskich cen ropy naftowej. Czołowy producent ropy naftowej z łupków w USA, firma Apache Corporation, oznajmiła wczoraj, że zamierza znacząco obciąć inwestycje kapitałowe (o 60 proc.) oraz zmniejszyć liczbę punktów wydobycia ropy (o 70 proc.). Ze względu na sytuację rynkową, firma zrezygnowała z wcześniejszych planów znaczącego wzrostu produkcji ropy z łupków. Amerykańskim firmom zaczęły wtórować także spółki europejskie: francuski Total oznajmił wczoraj zamiar cięcia inwestycji oraz zmniejszania liczby miejsc pracy. Wcześniej takie plany zakomunikowały także m.in. BP oraz Shell.
Katalizatorem wzrostu okazały się informacje o mocnym spadku eksportu ropy naftowej z Iraku. W pierwszych 10 dniach lutego wyniósł on przeciętnie 1,50 mln baryłek dziennie. To znacznie mniej niż poziom ze stycznia (2,39 mln baryłek) oraz niemal dwa razy mniej niż w rekordowym grudniu 2014 r. (2,79 mln baryłek).
– Nawet jeśli w drugiej połowie lutego sytuacja się poprawi, to i tak całościowo eksport w tym miesiącu z Iraku będzie raczej rozczarowujący. Wielu inwestorów powątpiewa także w możliwości znaczącego wzrostu eksportu ropy naftowej z Iraku w tym roku. Pogoda nie jest bowiem jedynym czynnikiem, który w ostatnich latach zakłócał eksport tego surowca – dużym wyzwaniem dla irackiego sektora naftowego są także nieustające niepokoje polityczne oraz problemy techniczne. – mówi Dorota Sierakowska, analityk DM BOŚ.