Środowe wystąpienie Yellen, które dziś zostanie powtórzone na forum Senackiej Komisji Bankowej, nie sprowokowało większej reakcji złotego, który obecnie pozostaje pod głównym wpływem rynków globalnych. Takich emocji nie wywołała również dzisiejsza publikacja, mających neutralną wymowę, czerwcowych danych o inflacji producenckiej w USA. Bez echa pozostały prasowe spekulacje o tym, że we wrześniu ECB zasygnalizuje ograniczenie skupu aktywów, która to decyzja wejdzie w życie na początku 2018 roku (aczkolwiek każde zaostrzenie polityki monetarnej przez ECB jest groźne dla złotego). Inwestorzy też ignorują polityczne zamieszanie wokół sądów w Polsce. Stąd też czwartek upływa pod znakiem konsolidacji notowań. O godzinie 15:32 kurs EUR/PLN testował poziom 3,2310 zł, USD/PLN 3,7075 zł, a CHF/PLN 3,8385 zł. We wszystkich 3. przypadkach są to kursy zbliżone do tych z wczorajszego zamknięcia. Wyjątkiem jest tylko para GBP/PLN. Kurs rośnie o prawie 2 gr do 4,7990 zł, co jest rakcją na drożejącego funta na świecie.
Konsolidacji notowań, oprócz okresu wakacyjnego, sprzyja oczekiwanie na publikowany jutro katalog danych z amerykańskiej gospodarki. Inwestorzy poznają czerwcowy raport o inflacji konsumenckiej (prognoza: 0,1 proc. M/M), sprzedaży detalicznej (prognoza: 0,1 proc. M/M), produkcji przemysłowej (prognoza: 0,3 proc. M/M) oraz lipcowy odczyt indeksu Uniwersytetu Michigan (prognoza: 95 pkt.). To na ich podstawie rynek spróbuje ocenić prawdopodobieństwo i liczbę podwyżek stóp procentowych przez Fed, a także tempo ograniczenia bilansu. Im lepsze będą dane, tym większe szanse na ruch banku centralnego, a więc i na umocnienie dolara, przy jednoczesnym osłabieniu złotego. I odwrotnie.
W piątek zostaną ponadto opublikowane dane nt. polskiego bilansu płatniczego w maju (prognoza: 250 mln EUR). W odróżnieniu jednak od raportów z USA, ta publikacja nie będzie miała wpływu na notowania złotego.