Tym razem będzie prezent dla użytkowników forum. Analiza, choć pobieżna, będzie od razu dostępna dla wszystkich.
Omówienie wyników Polmot Warfama S.A za I półrocze 2011r. W tym kwartale stało się coś naprawdę ciekawego. Sprzedaż złamała negatywny trend spadkowy.

kliknij, aby powiększyćPrzychody znacząco odskoczyły od linii regresji. To dopiero jeden kwartał, więc o zmianie trendu ciężko tutaj mówić, tym bardziej że sprzedaż jest nieco zaburzona przez zdarzenie jednorazowe w postaci sprzedaży ciągników Ursus nabytych od Bumaru. Nie wiem po ile je sprzedawano, ale wydano na nie parę milionów złotych. Produkcja jest zakończona, konstrukcja nie najnowsza, więc pewnie było taniej niż odpowiedniki na rynku. Jak jest tanio, to jest popyt i zbyt. Mogło mieć to spory wpływ na przychody, dlatego na stwierdzenie o stałej zmianie jest jeszcze za wcześnie. Wzrost przychodów tak czy owak jest zauważalny i teoretycznie stanowi dobrą podstawę do budowania wyniku.

kliknij, aby powiększyćMarża zysku brutto na sprzedaży spada i tutaj nic się niestety nie zmieniło. Ma to po części związek z szybszym wzrostem Towarów, czyli dóbr handlowych w których spółka jest tylko pośrednikiem. W skład Towarów weszły zapewne ciągniki Ursusa. Drugi czynnik, wskazywany przez spółkę w omówieniu to wzrost kosztów materiałów, w szczególności stali. Koszty własne produktów wzrosły o 6%, natomiast koszty materiałów w rachunku jednostkowym tylko o 3,4%. Jest więc także inny czynnik pogorszenia marży ZBNS produktów, którym są rosnące wynagrodzenia. O ile wpływ na ceny surowców jest minimalny, to już wpływ na wynagrodzenia spółka posiada. Tyle, że nieco ten podmiot się zmienia, więc nie będę tego na razie poddawał krytyce.
Dodatkowe zyski pochodzące z intensyfikacji obrotu towarami tak naprawdę zrekompensowały wzrost kosztów surowców przy produkcji. Zysk raportowany na poziomie brutto sprzedaży jest niemal identyczny.
Koszty sprzedaży co prawda spadają, ale mocno w górę poszły koszty ogólnego zarządu. Spółka jako powód tego wzrostu podaje dynamiczny rozwój segmentu w Lublinie.
Zerknijmy zatem do rachunku segmentowego:

kliknij, aby powiększyćTak faktycznie jest. Koszty w Lublinie rosną. Natomiast warto wrócić do sprawozdania kwartalnego.
Z rachunku segmentowego wynika, że koszty ogólnozakładowe wyniosły 475 tysięcy.
W notach można przeczytać:
Oddział w Lublinie po I kwartale 2011r. wykazał stratę na wyniku operacyjnym segmentu w kwocie 405 tys. zł. Strata ta jest spowodowana zwiększeniem kosztów sprzedaży w wyniku poniesionych wydatków na kampanię reklamowo-marketingową i promocję nowego produktu w postaci ciągnika rolniczego POL-MOT H, poniesieniem kosztów na rozwój ośrodka badawczo-rozwojowego oraz kosztów związanych z utworzeniem biura handlowego odpowiedzialnego za sprzedaż wprowadzanego na rynek w roku 2011 samochodu typu pick-up marki Grand Tiger.
Rozumiem, że koszty ogólnozakładowe zostały obciążone przez rozwój ośrodka B+R oraz koszty utworzenia biura handlowego.
W drugim kwartale koszty wyniosły 660 tysięcy. Koszty są większe niż w 1H! Pytanie brzmi ile z nich jest jednorazowych. Ja nie umiem tego określić. Pozostaje mieć nadzieję, że są stałe i przestaną rosnąć. Jak można przeczytać między wierszami, zarząd chyba też tego oczekuje.
Z rachunku segmentowego wynika, że spadają przychody w ważnym dla spółki, bo wysokomarżowym segmencie Ładowaczy czołowych. To nie jest dobry objaw. Rośnie segment w Lublinie. Głównie za sprawą dobrej sprzedaży ciągników Polmot H oraz pickupów. To akurat pozytyw. Nie bardzo wiem jak wygląda segment biomasy. Opis nie pasuje do tabeli. Zarząd twierdzi, że przychody spadły, a z segmentów wynika że wzrosły. Wzrost jest spory, ale biomasa pracuje od końca 1 kwartału poprzedniego roku. Można więc powiedzieć, że się nie rozwija, a łączono z nim spore nadzieje. Niestety wpływ na wynik prawie żaden.
Koszty sprzedaży obecnie nawet spadły. Jest to plus biorąc pod uwagę konieczność wzmożonej kampanii reklamowej związanej z wprowadzeniem do sprzedaży Grand Tiger'a. EBIT jest taki sam, ale na działalności podstawowej jest gorzej. Wynik robią przychody z wynajmu nieruchomości w pozostałej działalności.
Co się odwlecze to nie uciecze. Na próg rentowności spychają wynik koszty finansowe.
Przepływy z działalności operacyjnej są ujemne. Rośnie sprzedaż, to rośnie kapitał obrotowy. W inwestycyjnych widać spory wydatek na znak handlowy URSUS. Ja mam wątpliwości, czy było warto. Kosztowało toto 8 miliomów złotych. Aby to była dobra inwestycja musiałaby się zwrócić w ciągu 5lat. Chyba nie ma szans aby rocznie sprzedaż marki zrobiła 1,6 miliona, do tego taka która niekanibalizowałaby przychodów z Fotona, H i Innych ciągników Polmotu.
Fajnym pomysłem, dającym w założeniu dodatkowy bonus w wynikach miała być kooperacja z Chińczykami. Na razie jednak efekt jest mizerny. Z drugiej strony trochę jeszcze za wcześnie na oceny.
Spółka niby wyceniana jest nisko, ale tylko teoretycznie. Tanio, bo księgowo majątek warty więcej. Spółka natomiast nie posiada zdolności do generowania zysków. Aby wycenić ja dochodowo w wartości księgowej musiałaby rocznie zarabiać ponad 6 milionów złotych. Nie zanosi się na to w najbliższej przyszłości, w związku z czym majątek ekonomicznie jest warty dużo mniej. Tyle zarabiała w szczycie koniunktury 2007 roku. Teraz są notorycznie straty. Sprawa się zmieni, jeśli poprawi spółka wyniki, o ile oczywiście je poprawi. Na razie był wstęp w postaci rosnących przychodów. Teraz trzeba dalej je rozwijać, ale opanować koszty, bo od tego zależy wynik. Na ostateczne oceny jeszcze za wcześnie. Spółka narzeka na surowce. Jak te spadną, to pogorszy się sytuacja w gospodarce, a z nią prawdopodobnie siłą nabywcza rolników. Wtedy spadną przychody. Trzeba umieć się w tym poruszać i odpowiednio kształtować politykę handlową. Z tym jest niestety słabo.