
(Fot. Daniel Paćkowski)
W ostatnich dniach na rynku surowcowym tematem numer jeden jest cena ropy. Czwartkowa decyzja OPEC uruchomiła kolejną falę przeceny, ponieważ kartel nie zmniejszył wydobycia surowca. Docelowo roczna produkcja państw stowarzyszonych w OPEC ma nadal wynosić ma maksymalnie 30 mln baryłek dziennie. Tym samym w kolejnych tygodniach należy oczekiwać rosnącej podaży surowca. Oprócz pozostającej na mniej więcej stałym poziomie podaży ze strony OPEC, silnie rośnie produkcja w USA. W tym roku sięgnęła ona najwyższych poziomów od lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Eksperci przewidują, że na rynku prawdopodobnie cały czas dominować będzie również swoista wojna cenowa wśród największych eksporterów.
– W celu utrzymania udziału w rynku, kolejne kraje OPEC decydują się na obniżenie swoich cen w dostawach do niektórych odbiorców – takie doniesienia dodatkowo wpływają na spadek cen ropy. Po ogłoszeniu decyzji o braku cięcia produkcji, ceny ropy zniżkowały o ok. 5 dolarów. Ropa WTI notowana jest na poziomie 68 dolarów za baryłkę, a Brent na 71,5 USD – to najniższe poziomy od czterech lat. Spadki cen ropy nakładają również presję na osłabienie walut krajów najsilniej uzależnionych od notowań surowca – w czwartek mocno traciły m.in. dolar kanadyjski i waluta norweska. – ocenia Szymon Zajkowski, analityk DM mBanku.
Kliknij, aby powiększyć
Drugim gorącym towarem w ostatnich dniach jest złoto. Notowania tego kruszcu zaczynają się stabilizować w okolicy 1.200 dolarów za uncję. Ekspert z DM mBanku podkreśla, ze w ostatnich dniach dominowały czynniki sprzyjające konsolidacji. Z jednej strony bowiem na nowe maksima wybiły się główne indeksy giełdowe, z drugiej jednak na wartości tracił amerykański dolar. Presją spadkową wywołaną apetytem na ryzyko widocznym na giełdach, równoważyć może również popyt fizyczny pochodzący z Azji.
– Indyjskie media podały bowiem, że import złota do tego kraju w pierwszej połowie listopada wyniósł 102 tony, podczas gdy w całym ubiegłym miesiącu 150 ton. Apetyt na złoto ze strony Chin również zdaje się rosnąć. Zgodnie z danymi biura statystycznego Hong Kongu, w październiku Chiny zaimportowały 111,4 ton złota z Hong Kongu, czyli najwięcej od lutego bieżącego roku. Import netto według agencji Reuters wyniósł 77,6 ton, a według Bloomberga 69 ton – w każdym przypadku to najwyższa wartość od marca. Obecnie jednak kluczowym wydarzeniem dla notowań złota wydaje się być niedzielne referendum w Szwajcarii. Kraj ten decydować będzie czy bank centralny będzie musiał pokryć 20 proc. swoich aktywów w złocie. Gdyby szwajcarzy zagłosowali na TAK, w praktyce oznaczałoby to, że SNB w okresie pięciu lat musiałby zakupić ok. 1.700 ton złota, co stanowi mniej więcej 20 proc. rocznej produkcji tego kruszcu. Niemniej jednak ostatnie wiarygodne sondaże wskazały na rosnącą przewagę przeciwników referendalnej propozycji. Tym samym jeżeli szwajcarzy faktycznie zagłosują na NIE, notowania złota powinny otrzymać krótkoterminowy impuls spadkowy. – komentuje Szymon Zajkowski.
Kliknij, aby powiększyć
Analityk zaznacza, że w tej sytuacji ceny powinny ponownie zejść poniżej wsparcia na 1.180 USD. W dłuższym terminie również sytuacja makroekonomiczna może nie sprzyjać notowaniom złota. Przede wszystkim na fali spekulacji o podwyżce stóp przez Fed, rosnąć powinny rentowności amerykańskich obligacji, powodując tym samym mniejszą zachętę do szukania alternatywnych inwestycji.