Dolar zyskuje w tym tygodniu nawet mimo bardzo słabych danych z amerykańskiego rynku pracy, jakie opublikowano w ubiegły piątek. Amerykańscy ekonomiści cytowani przez serwis marketwatch.com zwracają uwagę, że sytuacja na światowych rynkach jest bardzo zła. Dane makro rozczarowują inwestorów, którzy liczyli na poprawę kondycji największych gospodarek. Do tego problem kryzysu zadłużeniowego cały czas narasta, a problemy w strefie euro odstraszają od inwestycji w tym regionie. Stary wyświechtany dolar znów okazuje się walutą najbliższą sercu ostrożnego inwestora.
Rynek czeka na czwartkowe wystąpienie prezydenta Obamy, na którym ma on przedstawić program stymulujący gospodarkę. Na razie Barack Obama zapowiedział, że Stany Zjednoczone potrzebują miliona bezrobotnych robotników budowlanych do naprawy infrastruktury. Wydaje się jednak, że jest to chwyt PR’owy, ponieważ amerykańska administracja najzwyczajniej w świecie nie ma pieniędzy na programy interwencyjne na taką skalę. Przecież jeszcze kilka tygodni temu w ostatniej chwili ledwo udało się podnieść limity zadłużenia.
Niepewność na rynkach finansowych, a tym samym siła dolara na pewno będą trwać przynajmniej do 21 września, czyli do posiedzenia Komitetu Otwartego Rynku FED na którym mają zapaść decyzje odnośnie użycia narzędzi do pobudzania gospodarki. Może się jednak okazać, że ze względu na tak duże oczekiwania co do działań FED rynek się zawiedzie.
Od rana para walutowa USD/PLN zmaga się z barierą 3 zł.