
Rynek Catalyst ruszył dokładnie 30 września 2009 roku. (fot. www.sxc.hu)
W trudnych czasach kryzysu, gdy indeksy giełdowe lecą na łeb na szyję, obligacje korporacyjne są niezłą okazją do przeczekania zawieruchy. Inwestorzy obligacyjni większe szanse na osiągnięcie dodatniej stopy zwrotu, przy teoretycznie sporo mniejszym ryzyku niż na akcjach, a do tego obligacje gwarantują przepływy pieniężne z odsetek oraz wykup na końcu okresu zapadalności.
Mimo możliwości jakie daje rynek długu, świadomość i wiedza na temat inwestowania w obligacje są nadal skromne. Potwierdzają to dane o wartości obrotów i liczbie zawieranych transakcji na przestrzeni ostatniego roku. Niestety piętą achillesową młodziutkiego Catalysta jak nadal niskie obroty, które pozostają w okolicach 100 mln zł miesięcznie. Dla porównania, tyle samo niejednokrotnie wynosi obrót akcjami w ciągu pierwszej godziny na otwarciu sesji. Wyjątkami okazały się marzec oraz lipiec. Za zwiększonymi obrotami w pierwszej połowie wakacji stało zawieszenie wykupywania jednostek uczestnictwa przez fundusz Idea Premium.
Fundusz ten miał spore zaangażowanie w obligacje na Catalyst i wraz z zawieszeniem wykupywania jednostek rozpoczął się proces dezinwestycji. Pojawiło się dużo ofert sprzedaży po interesujących kursach – okazję szybko wypatrzyli użytkownicy forum StockWatch.pl. >> Dedykowany wątek znajdziesz tutaj.
Mimo utrzymującego się na stałym poziomie obrotu, pozytywnym zjawiskiem jest rosnąca liczba transakcji sesyjnych na przestrzeni ostatnich dwóch miesięcy. Warto wspomnieć też o nowych spółkach, które dołączyły do grona emitentów. Tylko od początku 2012 roku na Catalyst zadebiutowało 49 emitentów, co oznacza, że na całym rynku notowanych jest 147 emitentów (stan na koniec września 2012 r.).
>> Szukasz informacji na temat poszczególnych obligacji, a może chcesz się wymienić doświadczeniem z pozostałymi inwestorami? >> Wszytko i jeszcze więcej znajdziesz tutaj. Odwiedź forum obligacji w portalu StckWatch.pl
Warto wspomnieć o trzech emisjach publicznych, jakie miały miejsce w ostatnim roku działania Catalysta. W lutym sama GPW SA uplasowała ofertę swoich obligacji o wartości 75 mln zł. Inwestorzy indywidualni złożyli 1777 zapisów na papiery dłużne warszawskiej giełdy. Popyt był tak duży, że niezbędna była redukcja zapisów o 25 proc.
Drugim odważnym okazał się wrocławski deweloper – Gant. Spółka w przeprowadzonej ofercie publicznej znalazła wśród inwestorów indywidualnych nabywców na 21933 szt. obligacji i pozyskała kwotę niemal 22 mln zł. Na trzecim miejscu znalazł się PCC Rokita, który w drugiej połowie września przeprowadził zapisy na papiery dłużne. Należy podkreślić, że to już drugi raz, kiedy spółka pokusiła się o emisję w tej formie. Niewielka minimalna wartość zakupu podobno skłaniała niektórych inwestorów do wzięcia chwilówki przez internet.
Podczas ostatniego roku pojawił się nowy trend – zaczęło się realizować ryzyko przedwczesnego wykupu obligacji przez emitentów, którzy zamknęli wcześniej projekty inwestycyjne lub znaleźli tańsze finansowanie. Wśród wszystkich możliwych ryzyk dotyczących obligacji, akurat to jest najłagodniejsze. Sprawa dotyczyła papierów dłużnych opiewających na ponad 300 mln zł.
Ciekawostką ostatniego roku na Catalyst była precedensowa sprawa spekulacji emitenta na własnych obligacjach. Spółka Oshee wykorzystała mocną przecenę swoich papierów dłużnych i uruchomiła ich skup w celu umorzenia. Momentami spadek osiągnął 52 proc. nominału. Producent napojów izotonicznych wyemitował w ubiegłym roku serię obligacji OSH1012 o wartości nominalnej 6,02 mln zł z terminem wykupu na 19 października bieżącego roku, jednak w wyniku obaw inwestorów o płynność emitenta, zamiast czekać do wykupu zaczęli oni sprzedawać je na rynku, co z kolei wywołało przecenę. Spółka do 27 września skupiła łącznie 1.102 sztuki własnych obligacji.
Trzecie urodziny Catalyst to także sygnał, że temat wykupu papierów dłużnych będzie pojawiał się coraz częściej. Niestety w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy rynek nie uniknął problemów w tym zakresie. Co gorsza, kłopoty emitentów nasiliły się, o czym boleśnie przekonała się część obligatariuszy.
Pierwsze bankructwo emitenta z rynku Catalyst miała miejsce kilka godzin po ostatniej sesji w 2011 roku. Wieczorem pojawił się hiobowy komunikat o złożeniu przez giełdową spółkę wniosku o ogłoszenie upadłości. Już wtedy było wiadomo, że decyzja oznacza poważne kłopoty dla posiadaczy papierów. Budostal-5 wprowadził na Catalyst cztery serie obligacji na łączną kwotę blisko 11 mln zł. Problemem obligatariuszy okazała się późniejsza zmiana formy upadłości z układowej na likwidacyjną. Według przepisów regulujących postępowanie upadłościowe, wszystkie roszczenia z tytułu obligacji mogą być zaspokojone tylko w toku postępowania upadłościowego w sposób przewidziany w ustawie Prawo upadłościowe i naprawcze. Nawet jeśli uda się odzyskać cokolwiek z zainwestowanego kapitału, to będzie to jedynie niewielka jego część.
>> StockWatch.pl wraz z prawnikami opracował serię artykułów, omawiających możliwości działania w wypadku gdy spółka zawiedzie inwestorów. >> Szkoła przetrwania – co robić gdy ogłoszono upadłość emitenta obligacji.
Cieniem na Catalyst kładzie się wciąż nierozwiązana sprawa Anti, choć ostatnio pojawiło się światełko w tunelu. Przypomnijmy, że spółce przypadł niechlubny tytuł pierwszego emitenta na rynku długu, który nie wykupił swoich obligacji. Wartość emisji opiewała 2,84 mln zł przy stałym oprocentowaniu 10 proc. rocznie. Spółka miała wykupić swoje papiery dłużne w czerwcu 2011 roku. Wypłaciła jedynie odsetki, a później odkupiła niewielką część swoich obligacji. Szansą dla inwestorów są ostatnie zmiany w Anti. Spółka zmieniła nazwę na Green Eco Technology, a w akcjonariacie pojawił się fundusz NFI Krezus kontrolowany przez Romana Karkosika. Obligatariusze otrzymali ofertę zamiany obligacji na akcje spółki po cenie 4 zł za sztukę. Na koniec września walor Anti jest wyceniany na nieco ponad 2,10 zł, co oznacza, że obligatariusze są nadal głęboko pod kreską. Plusem całej sytuacji jest fakt, że dostali chociaż częściową szansę odzyskania pieniędzy.
>> Dowiedz się jak odzyskać przynajmniej część zainwestowanych środków. >> Szkoła przetrwania – co robić gdy emitent nie wykupił obligacji.
Tyle szczęścia nie mają posiadacze obligacji spółki Fojud – to drugi niechlubny przykład niewywiązania się z obowiązków wobec obligatariuszy. Ta sprawa ciągnie się od listopada 2011 r., kiedy to spółka poinformowała, że ma problem z otrzymaniem płatności za jeden z kontraktów. Niestety tutaj sytuacja obligatariuszy jest bardziej skomplikowana. W sądzie toczy się postępowanie upadłościowe, a zarząd spółki ucieka przed odpowiedzialnością wobec inwestorów. W przeciwieństwie do Anti, akcje spółki Fojud nie są notowane, także nikt się nimi nie zainteresuje. Obligatariuszom pozostaje żmudna walka w postępowaniu upadłościowym.
Najświeższym przykładem jest sprawa spółki Religa Development. Początkowo problemem był brak wypłat odsetek z tytułu wyemitowanych obligacji. Deweloper zgodnie z planem miał 1 lipca wypłacić odsetki posiadaczom papierów REL0913 i REL1113. Łączna ich kwota opiewała na 114 tys. zł. 31 lipca miała zapłacić odsetki od obligacji REL0214 w wysokości 84 tys. zł. Do tego w lipcu rozpoczął się pierwszy okres odsetkowy obligacji serii D, które nie zostały jeszcze wprowadzone na Catalyst. Tutaj spółka musi wyłożyć kolejne 87 tys. zł z tytułem odsetek. Oznacza to, że firma na koniec lipca miała wypłacić obligatariuszom ponad 285 tys. zł.
Spółka jednak nie wypłaciła ani złotówki, a incydentów z naruszaniem zasad było więcej. Religa Development spóźnił się kilka tygodni z publikacją raportu rocznego, a jak już go opublikował to zabrakło w nim opinii biegłego. Na Catalyst jest obligacji za 5,66 mln zł. Pod koniec sierpnia wyszło też na jaw, że problemy mają również klienci dewelopera, o czym informował lokalny oddział Gazety Wyborczej. Ostatecznie deweloper 19 września wystąpił do sądu z wnioskiem o upadłość z powodu niewypłacalności.
>> Poważne problemy z odzyskaniem należnych pieniędzy mają nie tylko obligatariusze, ale także klienci spółki. >> Klienci Religa Development też nie mogą odzyskać pieniędzy.
Ostatni rok dla rynku Catalyst był bardzo dynamiczny. Pojawiło się wielu nowych emitentów, ale też wzrosła liczba spółek, które nie radzą sobie ze spłatą długu. Zjawisko jest naturalnym elementem rynku, ponieważ inwestowanie w obligacje nie jest wolne od ryzyka poniesienia strat. Dlatego bez wątpienia potrzebna jest edukacja inwestorów, która uświadomi im czym są obligacje i jakie wiążą się z nimi ryzyka. Trafionym pomysłem może okazać się powołanie agencji ratingowej, jednak tutaj realizacja projektu zależy w głównej mierze od szczegółów.
Na horyzoncie widać też wiele szans dla rynku długu, a jedną z nich jest perspektywa obniżki stóp procentowych. Wówczas szczególnie obligacje o stałym oprocentowaniu zyskają na atrakcyjności i będą ciekawą alternatywą dla lokat bankowych. Z kolei zagrożeniem dla popularności papierów dłużnych jest scenariusz poprawy koniunktury na giełdzie. Jeśli się ziści, zarobek rzędu 10 proc. w skali roku z możliwością stracenia wszystkiego, stanie się mało ciekawą propozycją.
>> Upadłości i niewypłacalność emitentów obligacji są lekcją z ryzyka, które z teorii stało się praktyką. >> Szkoła przetrwania – jak weryfikować zabezpieczenie obligacji.
Redakcja StockWatch.pl również dostrzega wzrost zainteresowania Catalystem. Gdy w lutym 2011 roku tworzyliśmy dział na forum poświęcony obligacjom, zainteresowanie użytkowników było niewielkie. Obecnie sytuacja uległa diametralnej zmianie – dyskusje o papierach dłużnych niejednokrotnie przebujają aktywnością te dedykowane poszczególnym spółkom z rynku akcji. Mamy nadzieję, że za rok będziemy mogli pochwalić się dużym ruchem na stronie catalyst.stockwatch.pl oraz w pełni uzupełnionym kalkulatorem rentowności netto poszczególnych obligacji.
>> Na temat obligacji piszemy regularnie i przekrojowo. >> Wszystkie kluczowe informacje na temat papierów dłużnych znajdziesz w dedykowanym serwisie catalyst.stockwatch.pl