
Analiza techniczna rynków finansowych Johna Murphyego to jedna z najlepszych pozycji na rynku.
John J. Murphy napisał pierwszą wersję swojej książki w 1986 roku, a jej polskie tłumaczenie pojawiło się dopiero w 1995 roku, czyli prawie dekadę później. Nie ma co się dziwić temu opóźnieniu, ponieważ Giełda Papierów Wartościowych w Warszawie rozpoczęła swoją działalność w 1992 roku. Kolejna wersja pojawiła się w USA w roku 1999, a w naszym kraju doczekała sie tłumaczenia i wydania w 2017 roku przez księgarnię maklerska.pl.
John J. Murphy to analityk techniczny z kilkudziesięcioletnim stażem. Pracował i współpracował z takimi firmami jaki Merrill Lynch, CNBC czy Futures Technical Research, by wreszcie założyć własne przedsiębiorstwo MURPHYMORRIS, Inc., które zajmuje się edukacją inwestorów oraz dostarczaniem bieżących analiz.
Pierwszą wersję tej książki niewątpliwie wspominam z nostalgią – była to chyba pierwsza tak obszerna (ok. 500 stron) pozycja opisująca analizę techniczną w języku polskim i służyła jako abecadło zarówno na kierunkach studiów (inwestycje kapitałowe), jak i w wypadku zdawania egzaminów na maklera papierów wartościowych czy doradcę inwestycyjnego.
Co zatem otrzymujemy w zaktualizowanym wydaniu poprawionym na 450 stronach oprawionych w twardą okładkę? „Analiza techniczna rynków finansowych” to faktycznie coś na kształt bardzo szerokiego wprowadzenia do analizy technicznej i określenie tej pozycji mianem biblii nie jest tu na wyrost.
Zacznijmy może od różnic pomiędzy obecnym wydaniem, a tym pierwotnym z 1986 roku. Obecnie autor mocniej skupił się na rynkach akcyjnych, natomiast w pierwszym wydaniu dość dużo akcentów położył na kontrakty terminowe. Z mojego punktu widzenia to zmiana na plus. Nie ukrywam, że czytając pierwszą wersję ponad 25 lat temu nie było to łatwe zadanie. Czytanie o rynku kukurydzy, soi czy półtusz wieprzowych oraz o kontraktach terminowych było jednak pewną abstrakcją, żeby nie napisać wprost – science-fiction. Dodatkowo na polskiej giełdzie liczba spółek na koniec 1995 roku nie przekraczała 70 choć liczba rachunków inwestycyjnych sięgała już 800 tys. Dość przypomnieć, że pierwszy kontrakt na instrument pochodny (kontrakt terminowy na WIG20) uruchomiony został w Polsce na początku 1998 roku. Po drugie Murphy, zachowując pewną logikę i strukturę z poprzedniego wydania, dodał jednak pewne nowości.
Powstały 4 nowe rozdziały, a dwa z poprzedniego wydania (wykresy punktowo-symboliczne zamieszczone wcześniej w rozdz. 11 i 12) zostały zredagowane w jeden. Murphy napisał nowy rozdział nr 12 o wykresach świecowych – dla obecnych uczestników gry giełdowej może to się wydawać nie do pomyślenia, ale na początku polskiej GPW wykres świecowy nie był wcale oczywistością. Zapewne dlatego, że początkowo notowania odbywały się jako tzw. kurs jednolity, a do notowań płynnych dochodziliśmy licząc od początku GPW kilka lat – konkretnie wystartowały one w połowie 1996 roku choć początkowo tylko dla akcji pięciu spółek.
Także rozdział zatytułowany „Komputery i systemy transakcyjne” jest nowością w porównaniu do pierwszej edycji. Nie powinno to specjalnie dziwić, ponieważ jak wiemy komputery odgrywają coraz większą rolę w analizie technicznej – aby nie powiedzieć, że wręcz decydującą. Akurat ten rozdział nie jest zbyt długi i szczerze mówiąc nie wnosi zbyt wiele biorąc pod uwagę obecną sytuację i wiedzę – pamiętać jednak należy, ze znowelizowana książka została wydana w USA kilkanaście lat temu.
Kolejny nowy rozdział dotyczy analizy międzyrynkowej. Autor analizuje tutaj zachowanie rynków terminowych i ich ewentualny wpływ na rynek akcji. Murphy podejmuje próbę pokazania powiązań między tymi rynkami i wykorzystywania rynków terminowych w procesie rotacji na rynkach akcyjnych. Oczywiście trzeba mieć świadomość, że to dopiero wprowadzenie do tematu i sama analiza tych powiązań to zapewne temat na osobne książki. Również nowym rozdziałem jest kolejny (nr 18) zatytułowany „Wskaźniki rynku akcji”. Autor podaje tutaj kilkanaście wskaźników dość specyficznych dla rynku akcyjnego z pomysłem jak należałoby interpretować ich zachowanie.
Dodatkowo autor wzbogacił książkę o nowe dodatki jak zaawansowane wskaźniki techniczne czy profil rynku. Obydwa dodatki są ciekawe i osobiście zachęcam wszystkich do zapoznania się z nimi i być może rozpoczęcia własnych badań w tym zakresie.
„Analiza Techniczna” przeprowadza czytelnika sprawnie przez filozofię AT, teorie Dowa i Elliotta, wprowadza również podstawowe pojęcia analizy trendu jak linie trendu, linie wsparcia i oporu, kanały czy luki. W dalszej części książki autor omawia podstawowe formacje zapowiadające odwrócenie oraz kontynuację trendu. Czytelnicy znajdą również informację na temat średnich kroczących i oscylatorów. Na końcu książki można również znaleźć wartościową wiedzę związaną z zasadami zarządzania pieniędzmi, taktyką zawierania transakcji czy metodologią tworzenia systemu transakcyjnego.
Jeśli miałbym szukać minusów, to wskazałbym na dwie rzeczy. Po pierwsze książka, pomimo, że dość obszerna, to jednak pewne rzeczy zaledwie zaznacza. Jest to zrozumiałe, ponieważ inaczej miałaby zapewne kilka tysięcy stron. Warto jednak o tym pamiętać, że nie znajdziemy w niej testów skuteczności działania danej formacji czy też pogłębionych analiz. To jednak jest wstęp do pogłębiania wiedzy w danym zakresie. Oczywiście przydałyby się również wykresy odnoszące się do bardziej aktualnej sytuacji – choć w tym wypadku można zauważyć, że pewne schematy działały również wcześniej.
I na koniec – pół żartem, pół serio – książka jest wydana w twardej okładce, na bardzo dobrym papierze – to robi wrażenie i pozycja ta rewelacyjnie prezentuje się na półce. Nie jest to pierwsza książką wydana przez maklerska.pl – problem jednak w tym, że zazwyczaj nie są one kompatybilne ze sobą (w zakresie wysokości książki). Niektórych purystów książkowo-półkowych może to razić – czasami to kilka milimetrów, a jednak robi różnicę.
Reasumując, ocena „Analizy Technicznej” wypada bez dwóch zdań pozytywnie. Niewątpliwie książka stanowi solidną dawkę wiedzy z zakresu analizy technicznej i zachęca do pogłębiania tematu i prowadzenia własnych badań. Dla początkujących jest to tytuł „must have, must read”, ale średnio zaawansowani również znajdą tutaj pewne ciekawe rzeczy, jak i przypomnienie i utrwalenie podstaw. Natomiast pewne wątpliwości można mieć w wypadku zaawansowanych użytkowników analizy technicznej. W ich wypadku często koniecznym wydaje się być raczej dogłębne badanie i szlifowanie jednej bądź kilku metod niż na wracanie do podstaw.
Co ciekawe, książka może być również ciekawą pozycją dla takich zatwardziałych fundamentalistów jak ja, którzy nie chcą wchodzić w szczegóły AT, ale uznają, że jednak z jakiś powodów ona czasami działa. A skoro działa to warto poznać zasady, którymi się kieruje i mieć chociaż podstawową wiedzę w tym zakresie.