Mapa rynku. Źródło: ATTrader.pl
Jeżeli ktoś sądził, że kontynuacja ultraluźnej polityki monetarnej przez amerykański Fed i mocna sugestia, że stopy procentowe w USA na pewno nie zostaną podwyższone przed końcem 2023, wywoła na rynkach skok apetytu na ryzyko, to się grubo mylił. Początkowo faktycznie indeksy na Wall Street zareagowały wzrostami, ale chwilę później gwałtownie zawróciły. W efekcie S&P500 w nieco ponad godzinę spadł z dziennego maksimum na poziomie 3.429 pkt. do 3.385 pkt. (-0,46 proc.) na zamknięciu środowej sesji. Technologiczny Nasdaq zakończył natomiast notowania spadkiem o 1,25 proc. Te spadki może nie są duże, ale w sytuacji gdy posiedzenie Fed nie jest już impulsem do wzrostów, a spadki dodatkowo kończą dwudniowe wzrostowe odbicie na Wall Street, to nic dziwnego, że globalne rynki akcji się wystraszyły.
W czwartek dominuje czerwony kolor na giełdach. Spadkami zakończyły sesję prawie wszystkie azjatyckie indeksy. Od przeceny dzień rozpoczęła większość europejskich parkietów. I chyba dla nikogo nie jest dużym zaskoczeniem, że w tej grupie jest giełda z ulicy Książęcej w Warszawie. Rano najmocniej tracił WIG20, który tradycyjnie jest najbardziej wrażliwy na każda pogorszenie nastrojów na światowych rynkach.
Indeks blue chipów rozpoczął dzień od spadku do 1.715 pkt., wyznaczając tym samym nowe 3,5-miesięczne minimum. Później zabrał się za odrabianie strat, redukując spadki o połowę. To mały plus dla popytu. Jedyny chyba, bo układ sił na wykresie dziennym WIG20, po tym jak na początku miesiąca wybił się on dołem z 3-miesięcznej konsolidacji (o lekko wzrostowym nachyleniu), niezmiennie sugeruje spadki w kierunku 1.650 pkt.
Rano tylko 4 z 20 największych spółek było notowanych powyżej środowego zamknięcia. Początkowo grupie spadkowiczów przewodziło JSW. Akcje węglowej spółki taniały o 2,8 proc. do 27,53 zł, korygując 6-dniowy rajd w górę, który wczoraj wywindował kurs roczne maksima. Szybko jednak ta korekta przerodziła się w ponad 2-procentowe wzrosty, co wywindowało kurs na nowe maksima. Jednym słowem JSW wciąż bardziej przypomina rollercoaster niż spółkę z grona blue chipów. Tu warto też pamiętać, że w zaledwie 2 tygodnie akcje JSW podrożały o ponad 80 proc., więc ryzyko nieco większej korekty rośnie z każdą sesją. Aczkolwiek pewnie, oczekiwanie na przyznanie spółce środków z tarczy antykryzysowej (spodziewane jest to w październiku), nie pozwoli na bardzo głęboki zjazd w dół.
Rano indeksowi WIG20 w największym stopniu ciążył KGHM, spadający w ślad za taniejącą miedzią. Jego notowania cofnęły się o 2,6 proc. do 131,70 zł. Pozytywną wiadomością jest to, że spadki ograniczają okolice 130 zł. To dolne ograniczenie ponad miesięcznej konsolidacji, jaka ma miejsce po silnym rajdzie w górę z okresu marzec-sierpień. Złą wiadomością jest to, że ostatecznie KGHM i tak raczej wybije się dołem z tej konsolidacji, co w najlepszym razie skończy się spadkiem do 120 zł.
Pomimo początkowych spadków i czerwonej Europy, losy dzisiejszej sesji jeszcze nie są do końca rozstrzygnięte. Po tej pierwszej negatywnej reakcji na wczorajsze zamknięcie Wall Street, europejscy inwestorzy powinni zaczekać na otwarcie dzisiejszej sesji w USA, żeby przekonać się, czy środa to nie był wypadek przy pracy. Szczególnie, że sprzyjać temu będzie oczekiwanie na dzisiejsze wyniki posiedzenia Banku Anglii (godz. 13:00) i popołudniową serię, prawdopodobnie dobrych, danych z USA. Dlatego minimalizacja strat przez WIG20 i bardzo podobne zachowanie niemieckiego DAX-a świadczy o rozsądku rynku. Losy sesji rozstrzygną się więc w ostatnich 2 godzinach notowań.
