Lokomotywa naszego parkietu dostała zadyszki już w lutym. Nie mając wystarczająco sił by przebić się przez poziom 195 zł, kurs KGHM zawrócił dając początek obserwowanej obecnie korekty.
Przewaga podaży w ostatnim półroczu jest bezdyskusyjna. Na wykresie dominują korpusy czarnych świec, a kupujący nie są w stanie nawiązać równorzędnej walki w obronie kursu. Warto zwrócić uwagę na cztery świece z połowy kwietnia: popyt próbował naprawiać spowodowane przez nie zniszczenia przez kolejne dwa miesiące. W tym czasie udało się odrobić tylko 61,8 proc. strat poczynionych w zaledwie cztery dni!
Podobnie wygląda sytuacja w czerwcu. Zaczęło się od formacji objęcia bessy, która powstała przy próbie zbliżenia się do EMA200. Po czterech dniach akcje były notowane o 17 proc. taniej. Na wskaźnikach obowiązują zalecenia sprzedaży i brak przesłanek do rychłego odwrócenia panującej tendencji. Jeżeli dodamy do tego wczorajszą niewypełnioną lukę bessy i rekordowy w ostatnim roku wolumen, to powstaje obraz jednoznacznie pesymistyczny. Pięcioletni wykres w interwale tygodniowym również odbiera humor, gdyż widać na nim jeszcze sporo miejsca na dalszą deprecjację kursu.
Jedynym pocieszeniem w tej sytuacji wydaje się niewielka odległość od poziomu, z którego popyt może spróbować wyprowadzić kontrę. Jest to strefa 122-124,50 zł. Górny pułap strefy stanowi pionowe wsparcie pokonanych ubiegłorocznych lokalnych szczytów, wzmocnione zniesieniem 61,8 proc. półtorarocznej hossy. Nieco niżej nakładają się dolny pułap spadkowego kanału i ekstrapolacja linii, łączącej istotne dołki ostatnich dwóch lat.