
Polskie przepisy polskim ETF-om wilkiem. Czy nowa SRRK wyrówna szanse na rynku?
Jeśli ktoś kiedykolwiek zadał sobie pytanie, dlaczego polskich ETF-ów jest tak mało, to poszukiwania odpowiedzi powinien zacząć od analizy przepisów. Zgodnie z „ustawą o funduszach inwestycyjnych”, krajowe ETF-y są traktowane jako fundusze alternatywne, czyli rodzaj Funduszy Inwestycyjnych Zamkniętych (FIZ). Działanie w tej formie wiąże się z relatywnie wysokimi kosztami (konieczność corocznego odnawiania prospektów dla każdego polskiego ETF-a), sporą ilością „papierkowej roboty” (konieczność rejestracji każdej zmiany liczby wyemitowanych certyfikatów) i ograniczeniami (brak możliwości codziennej publikacji składu portfela). Warunki są na tyle niekorzystne, że mimo globalnych trendów i trwającej rewolucji pasywnej, na podstawie polskich regulacji utworzono dotychczas zaledwie 9 ETF-ów. Dla porównania, na giełdach w Londynie, we Frankfurcie czy finansowej stolicy globu, czyli w Nowym Jorku, inwestorzy mogą wybierać w setkach, a nawet tysiącach tego typu funduszy.
Zagraniczne mają łatwiej
Skąd ta przepaść? Otóż zdecydowana większość funkcjonujących w Europie funduszy ETF (zarówno indeksowych, jak i zarządzanych aktywnie) podlega przepisom dyrektywy UCITS. Europejskie regulacje gwarantują szereg udogodnień, w tym m.in. możliwość „paszportowania” funduszu, odrębny reżim prospektowy czy bardziej elastyczne zasady dywersyfikacji ryzyka. Polskie ETF-y nie mają tych przywilejów, bo zgodnie z krajowymi przepisami są sklasyfikowane jako alternatywne fundusze inwestycyjne (jedna z kategorii FIZ). Polski ustawodawca ma w tym zakresie wolną rękę, ponieważ na gruncie prawa europejskiego nie ma regulacji, które by narzucały formę, jaką musi mieć dany fundusz krajowy. Wybór ten z perspektywy prawa krajowego jest wygodny, ale już w kontekście globalnych trendów i podejścia inwestorów zagranicznych – całkowicie bezsensowny.
– Ta wręcz kuriozalna sytuacja ma poważne konsekwencje, zarówno biorąc pod uwagę dostępność tych funduszy w Polsce, jak też zainteresowanie ich ofertą. Na utworzenie funduszy portfelowych zdecydowało się jak dotychczas jedynie AgioFunds TFI (we współpracy z Beta Securities Poland), które wprowadziło na warszawski parkiet dziewięć ETF-ów. Co prawda w końcu 2022 roku ich aktywa osiągnęły rekordowy poziom (425 mln zł), ale ich udział w aktywach funduszy rynku kapitałowego jest znikomy (0,3 proc.). Patrząc na rynki zagraniczne widać, że potencjał tych produktów jest znacznie większy – uważa dr hab. Tomasz Miziołek z Uniwersytetu Łódzkiego.
W efekcie dla inwestorów zagranicznych fundusze ETF „made in Poland” są czymś zupełnie niezrozumiałym. Skutkuje to niską popularnością oraz brakiem szans na ich notowanie na giełdach poza Polską. Profesjonalni inwestorzy, chcąc pasywnie ulokować kapitał w polskie aktywa, mogą to zrobić łatwiej i taniej inwestując w zagraniczne ETF-y.
– W wyniku zakwalifikowania polskich funduszy jako fundusze alternatywne (a nie zharmonizowane fundusze UCITS) w rozumieniu prawa europejskiego, co jest ewenementem na skalę europejską, lokalne fundusze ETF są w swoisty sposób dyskryminowane w porównaniu do ich odpowiedników notowanych na innych rynkach europejskich. Ponoszą one wyższe koszty i mają znacznie więcej obowiązków administracyjnych, które koniec końców nie dają żadnej wartości dodanej dla inwestorów, a dodatkowo formuła prawna funduszu alternatywnego ogranicza instytucjom finansowym (krajowym i międzynarodowym) możliwość inwestowania za pośrednictwem polskich ETF-ów w polskie spółki i polski rynek – mówi Marcin Opoka, Dział Rozwoju Rynku GPW.
„Psychologiczna bariera” w postrzeganiu ETF-ów
Problem działania polskich ETF-ów jako FIZ-ów znany jest od dawna i na tyle duży, że dostrzegli go nawet politycy. Postulat zmiany został nawet uwzględniony w szykowanym projekcie Strategii Rozwoju Rynku Kapitałowego (SRRRK). Resort finansów pierwotnie chciał spopularyzować polskie ETF-y przekształcając je w fundusze otwarte (FIO i SFIO). W marcu br. pomysł jednak upadł. W nowej wersji strategii wycofano się ze zmiany formy prawnej i zaproponowano zniesienie obowiązku sporządzania i corocznej aktualizacji prospektu (zamiast tego fundusze mają sporządzać prospekt informacyjny, podobnie jak fundusze inwestycyjne otwarte). Zmianie statusu prawnego polskich ETF-ów sprzeciwiła się Komisja Nadzoru Finansowego, która jak tłumaczy, nie widzi do tego przesłanek.
– To prawda, że wiele europejskich funduszy ETF funkcjonuje w obrocie jako przedsiębiorstwa zbiorowego inwestowania w zbywalne papiery wartościowe typu ETF (UCITS ETF), a nie jako alternatywne fundusze inwestycyjne (AFI). W Polsce funkcjonuje jednak od wielu lat sprawdzony model, zgodnie z którym krajowe ETF spełniają cechy definicyjne właśnie AFI. Są to fundusze inwestycyjne zamknięte nazywane w naszej ustawie funduszami portfelowymi. Emitują one certyfikaty inwestycyjne, które są papierami wartościowymi notowanymi na giełdzie, gdzie są przedmiotem obrotu, do której dostęp ma szeroki krąg inwestorów indywidualnych. Na obecną chwilę Urząd KNF nie identyfikuje więc konieczności fundamentalnej zmiany w tym obszarze – poinformował redakcję StockWatch.pl Jacek Barszczewski, dyrektor Departamentu Komunikacji Społecznej KNF.
Wątek szykowanych zmian prawnych pojawił się podczas jednej z debat Warsaw Passive Investment Conference, w której udział wzięła m.in. Katarzyna Szwarc. Jak przyznała pełnomocniczka rządu ds. Strategii Rozwoju Rynku Kapitałowego w Ministerstwie Finansów, proponowane zmiany to „kompromis, z którego nikt do końca nie jest zadowolony”.
– Przed nami kilka wyzwań. Przede wszystkim potrzebne jest dopasowanie przepisów prawa, ale tu mamy już wypracowane sugestie co i jak należy zrobić. Większym wyzwaniem wydaje się bariera psychologiczna, jaką widzimy u regulatora rynku i prawodawców, że ETF-y po prostu muszą być klasyfikowane jako fundusze typu zamkniętego. Faktycznie w pierwotnej wersji projektu Strategii Rozwoju Rynku Kapitałowego znalazły się postulaty odważnych zmian, które zostały poddane debacie, co poskutkowało czymś, co można nazwać kompromisem, z którego chyba nikt do końca nie jest zadowolony – powiedziała Katarzyna Szwarc, pełnomocniczka rządu ds. Strategii Rozwoju Rynku Kapitałowego w Ministerstwie Finansów podczas wtorkowego panelu Warsaw Passive Investment Conference.
Panel poświęcony m.in. formie prawnej ETF-ów zaczyna się 4:07:05
Prace nad projektem Strategii Rozwoju Rynku Kapitałowego są na ukończeniu. Według Szwarc, dokument już niedługo powinien trafić pod obrady Sejmu.
Zmiany, które niewiele zmienią
Zniesienie obowiązku sporządzania i corocznej aktualizacji prospektu oraz umożliwienie inwestorom sprawdzania zawartości portfela funduszu, to krok w dobą stronę. Ułatwi to bieżące funkcjonowanie dostawcom instrumentów. Jednak zdaniem ekspertów, zmiany te nie rozwiążą fundamentalnych problemów. Nawet po tzw. luzowaniu polskie fundusze ETF wciąż nie będą mogły korzystać z udogodnień reżimu UCITS. W efekcie na kolejne lata pozostaną one poza radarem zagranicznych graczy. Również inne polskie TFI nie będą próbować sił na rynku ETFów, wiedząc że już na starcie nie mają takich samych szans jak zagraniczni emitenci ETFów.
– SRRK w proponowanym kształcie nie wyrówna szans. Polskie fundusze nadal będą dyskryminowane legislacyjnie. Kompromis sygnalizowany przez stronę rządową w obecnym kształcie zniesie co prawda część najbardziej uciążliwych obowiązków administracyjnych i umożliwi publikację portfela inwestycyjnego, co jest standardem w Europie i na świecie. To tak naprawdę w dużej mierze kosmetyka, która usuwa drobne przeszkody, ale pozostawia fundamentalne problemy, z którymi i tak za jakiś czas trzeba będzie się zmierzyć, by lokalne fundusze ETF mogły działać na takich zasadach jak ich europejskie odpowiedniki – dodaje Marcin Opoka.
Jak zaznacza Tomasz Miziołek z Uniwersytetu Łódzkiego, dostosowanie formy prawnej krajowych ETF-ów do standardu obowiązującego w innych krajach europejskich powinno przyczynić się do wejścia na nasz rynek nowych firm, a tym samym do zwiększenia dywersyfikacji produktów inwestycyjnych.
– Dlatego niezbędne są zdecydowane działania legislacyjne, które pozwolą wykorzystać w pełni możliwości krajowego rynku ETF-ów. Najwyższa pora, by zmodyfikować przepisy w taki sposób, aby umożliwić tworzenie ich jako funduszy otwartych zgodnych z dyrektywą UCITS, tak jak w całej UE – postuluje Tomasz Miziołek.