(Fot. Daniel Paćkowski)
Rosnące wymagania klientów i ciągły rozwój rynków finansowych skutkują pojawieniem się nowych instrumentów finansowych oraz zwiększeniem ich dostępności. W ostatnich latach coraz większą popularnością cieszą się kontrakty na różnicę CFD (Contract For Difference). Mogą one być alternatywą dla klasycznych kontraktów terminowych. Ich zaletami są niższe koszty transakcyjne, brak opcji rozliczenia „w naturze”, czy możliwość zastosowania wyższej dźwigni finansowej, która przekłada się na znacznie niższe depozyty zabezpieczające. Specjalnie dla StockWatch.pl eksperci z Admiral Markets w cotygodniowych raportach będą analizować najciekawsze instrumenty, w które można inwestować przy pomocy kontraktów CFD.
Główny indeks niemieckiej giełdy DAX znajduje się w okolicach historycznych szczytów cenowych, a na wykresie widać brak sił do dalszej wspinaczki. Wzrostom nie sprzyja ryzyko korekty na giełdzie amerykańskiej, czy słabsze od prognoz odczyty wskaźników IFO i GFK. Od strony technicznej spadki mogą być dobrą okazją do zakupów.
– Okrągły, psychologiczny poziom 10.000 pkt. póki co powstrzymał wzrosty na giełdzie we Frankfurcie. Dotychczas każde wyjście niemieckiego indeksu DAX powyżej było wykorzystywane do zamykania pozycji w akcjach. Wyhamowanie wzrostów, jakie zaobserwować można na wykresie dziennym w najlepszym scenariuszu wydłuży nam okres konsolidacji na kolejny miesiąc. W nieco mniej optymistycznym natomiast zapoczątkuje silniejszą realizację zysków. Giełdowe niedźwiedzie mogą liczyć na utworzenie, zapowiadającej zmianę trendu, formacji podwójnego szczytu. W tej sytuacji sygnałem sprzedaży byłyby spadek kontraktów terminowych na DAX poniżej strefy 9.827-9.896 pkt. W tym miejscu rodzi się jednak pytanie o wiarygodność takiego sygnału w sytuacji, gdy bardzo silna strefa wsparcia znajduje się na 9.752-9.794 pkt. Tworzy ją górne ograniczenie szerokiej konsolidacji w jakiej niemiecki rynek akcji znajdował się w okresie listopad 2013 – maj 2014. Konsolidacji, z której majowe wybicie górą potwierdziło dotychczasowe długoterminowe sygnały kupna, zapowiadając kontynuację hossy na giełdzie we Frankfurcie. Dlatego też z punktu widzenia analizy technicznej ewentualne cofnięcie DAX-a raczej będzie okazją do zakupów, niż początkiem zmiany trendu na spadkowy. – ocenia Krzysztof Koza, analityk Admiral Markets.
Kliknij, aby powiększyć
>> Zobacz także komentarz do porannej sesji na rynku akcji >> GPW drży przed korektą w USA, w grze Hawe, ZWG i Cyfrowy Polsat
Ceny złota zwyżkują w ostatnim czasie na fali odwrotu od ryzyka, która może być powodowana przez wzrost napięcia politycznego w Iraku, nadal utrzymującą się trudną sytuację na Ukrainie, ale również przez lepsze od oczekiwań dane z Chin, które wskazują na skuteczność działań władz i stabilizację tempa wzrostu gospodarczego.
– Byki na złocie, póki co, mogą być bardzo zadowolone z czerwcowego handlu. Z długoterminowych minimów, cena została wyciągnięta za uszy na poziomy najwyższe od połowy kwietnia. Cenie udało się przełamać na swojej drodze kilka istotnych oporów, z których najważniejszym była chyba górna linia niedawnego trójkąta symetrycznego (z którego wyjście dołem pod koniec maja poskutkowało mocną przeceną), która grała po przedłużeniu rolę linii trendu spadkowego. Widzimy, że wyjście powyżej tej linii było mocne i zdecydowane, co pozwala przypuszczać, że w tym momencie większość uczestników rynku przekręciła swoje pozycje z S na L. W krótkim terminie, ostatnie dni przyniosły nam nowe maksima, technicznie podsycane przez wzrostowe wyłamanie z korekcyjnej formacji chorągiewki. Wyjście nie zostało jednak podtrzymane, co obecnie skutkuje kontrolowanym jeszcze odwrotem w rejon wsparcia na 1.308 USD/oz. Kolejnym kluczowym, ale nieco oddalonym jest 1.285 USD/oz. Ewentualne przebicie tego poziomu zaneguje cały czerwcowy wysiłek kupujących. Fundamentalnie apetyt na złoto podsycany jest popytem z Chin, które radzą sobie nieco lepiej od oczekiwań oraz obawami o sytuację w Iraku i także nieco zapomnianej Ukrainie. – komentuje analityk Admiral Markets.
Kliknij, aby powiększyć
Z kolei na rynku zbóż mamy do czynienia z przeceną. Po kilku miesiącach zwyżki ceny pszenicy doszło do odwrócenia trendu i dynamicznej wyprzedaży, która zniosła już większość fali wzrostowej trwającej od początku roku.
– 21 maja w analizie wspominaliśmy o możliwym ruchu na 6 USD za buszel na pszenicy. Ruch ten odbył się dosyć szybko, a wspominane geometryczne wsparcie zlokalizowane w strefie 38,2-41,4 proc. nie okazało się na tyle silne, żeby choć na chwilę powstrzymać stronę podażową. Obecnie ruch spadkowy jest kontynuowany. Kurs znajduje się w okolicy 5,70 USD za buszel. Jest to poziom nieoglądany od lutego na tym instrumencie. Obecny scenariusz zakłada dalsze pogłębienie ruchu spadkowego, który w pierwszym etapie ma potencjał do dojścia do poziomu 5,50 USD za buszel, czyli zniesienia całej fali wzrostowej trwającej od lutego do maja. Zejście poniżej tego wsparcia pokaże poziomy nieoglądane od połowy 2010 r. Trend spadkowy jest również kontynuowany na innych zbożach, m.in. na kukurydzy. Najbliższym wsparciem jest poziom 5,50 USD za buszel. Natomiast najbliższy opór wyznacza psychologiczny poziom 6 USD. – analizuje Krzysztof Koza.
Kliknij, aby powiększyć
