
Tomasz Ciach, założyciel i członek zarządu NanoGroup SA.
StockWatch.pl: W ESPI NanoGroup nie da się przegapić komunikatów zatytułowanych „zbycie akcji przez Tomasza Ciacha”. Ktoś mniej zorientowany w sytuacji pomyślałby sobie, że wychodzi Pan z inwestycji, w której odgrywa kluczową rolę. Proszę przypomnieć, jaka jest geneza tych transakcji i o co chodzi z nieodpłatnym zbyciem akcji na rzecz spółki?
Prof. Tomasz Ciach: Rzeczywiście, bez odpowiedniego wytłumaczenia okoliczności, albo zrozumienia sytuacji, w jakiej jeszcze niedawno była spółka, wszystkie te formalne komunikaty mogą rodzić u inwestorów wątpliwości co do mojej roli i przesłanek, jakie stały za takimi decyzjami. Wszystko wynika z konieczności zapewnienia spółce kapitału do dalszego funkcjonowania i rozwoju. Ubiegły rok był wyjątkowo trudny dla całego sektora biotechnologicznego, na co złożyło się wiele czynników zewnętrznych i nie pozostało to bez wpływu na sytuację NanoGroup. Dlatego, kiedy spółka była w największej potrzebie finansowej, postanowiłem oddać jej duże części swoich akcji – ok. 75 proc., aby w ten sposób jej pomóc. Podobną decyzję podjął zresztą także drugi największy udziałowiec, fundusz GPV i FIZAN.
Mimo wszystko zmniejsza Pan swój udział w akcjonariacie. To może rodzić wątpliwości, czy nie odbije się to na zaangażowaniu w działalność i projekty spółki?
NanoGroup to moje dziecko, przy którym byłem, jak się rodziło, któremu oddałem całe moje serce przez wszystkie lata funkcjonowania i którego potencjał cały czas aktywnie wspieram i chcę dalej rozwijać. Absolutnie nie ma tematu zmniejszenia poziomu mojego zaangażowania w działalność i projekty spółki czy wiary w końcowy sukces. Wręcz przeciwnie. Możliwość zwiększania skali działania i przyspieszenia prac, którą zyskaliśmy, działa na mnie motywująco. Trzeba pamiętać, że nadal posiadam ponad milion akcji i cały czas aktywnie działam w ramach NanoGroup.
Jest Pan postrzegany jako spiritus movens całego przedsięwzięcia, jako osoba, która odpowiada za business development i postęp prac badawczych w ramach grupy. Czy w ostatnim czasie coś w tej kwestii się zmieniło? Jaka jest Pana obecna rola w spółce?
Moja rola w spółce pozostaje niezmienna i jest niezależna od tego, jaki pakiet akcji w danym momencie posiadam. Zawsze powtarzałem, że jestem przede wszystkim naukowcem, a nie biznesmenem, chociaż wiem też, że nie są to kwestie wykluczające się. Będę cały czas generatorem nowych pomysłów na nowe rozwiązania w obszarze nanotechnologii i będę aktywnie wspierał ich rozwój. Prowadzone przez nas projekty są dopiero w fazie wzrostowej, a naszym celem jest doprowadzenie ich do kolejnych etapów rozwoju. Ze wsparciem odpowiednich profesjonalistów z branży będziemy wspólnie pracować na sukces całej firmy.
Porozmawiajmy o bieżących przedsięwzięciach. Kluczowe projekty, nad którymi obecnie pracują spółki wchodzące w skład NanoGroup, to prace nad polskim kandydatem na lek onkologiczny PolEpi oraz nad płynem perfuzyjnym pozwalającym na dłuższe przechowywanie narządów przeznaczonych do transplantacji. Na jakim są oba etapie?
W ostatnim czasie dużego tempa nabrały prace nad systemem NanOX, którego skuteczność potwierdzamy w kolejnych badaniach. Na system ten składają się płyn perfuzyjny NanOX, urządzenie perfuzyjne NanOX Recovery Box, a także nowy model analizy danych i protokół perfuzji narządu. Niedawno ogłosiliśmy wyniki eksperymentu, w którym przez rekordowo długi czas, bo 147 godzin (ponad 6 pełnych dób), utrzymywaliśmy świńską nerkę poza ustrojem przy pomocy naszego systemu. Co więcej, z badań wynika, że NanOX jest w stanie nie tylko znacząco dłużej utrzymać organ w stanie umożliwiającym jego przeszczepienie, ale nawet poprawić jego kondycję, mówiąc wprost prowadzić do stopniowej regeneracji – wyleczenia organu. W czasie całego badania nerki produkowały mocz i filtrowały kreatyninę. To jest niesamowite osiągnięcie na skalę światową. Przed nami kolejny etap prac badawczych, w którym przechodzimy już do badania w procedurze autotransplantacji na modelu zwierzęcym, czyli po przechowywaniu w naszym systemie perfuzyjnym nerka będzie wszczepiona z powrotem do dawcy. Wierzymy, że już w pierwszej połowie przyszłego roku będziemy mogli podpisać umowę komercjalizacyjną z branżowym partnerem.
Jeżeli natomiast chodzi o projekt PolEpi, to jest on obecnie na etapie ostatnich badań w ramach aktualnego stadium prac przedklinicznych. Na wyniki przyjdzie nam najpewniej poczekać jeszcze do końca pierwszego kwartału 2024 r. Wtedy planujemy proces pozyskania partnera branżowego do dalszego rozwoju projektu. Jednocześnie już teraz zamierzamy wykorzystać całe doświadczenie, które dotychczas zebraliśmy, by rozwijać szerszą platformę nanocząstek polisacharydowych jako systemu transportu substancji czynnych i uruchamiać kolejne projekty. Chcemy aby do końca 2025 roku spółka posiadała co najmniej 5 projektów w portfolio.
Co z wizją opracowania rozwiązania pomieszczenia z długo przechowywanymi organami do przeszczepienia?
Moim marzeniem jest stworzenie czegoś, co nazywam biblioteką organów. Czyli właśnie takiego pomieszczenia, w którym w szafkach będą stały perfundowane nerki, wątroby, serca, które będą mogły być tam trzymane miesiącami i będą czekały na biorców. Możliwy będzie wybór organu jak najbardziej zbliżonego genetycznie do organizmu biorcy. I do tego chcę dążyć w ramach prowadzonych prze nas prac naukowych. W historii większość rozwiązań jakie dzisiaj są przez nas stosowane, a w zasadzie większość tego co nas otacza, powstało z czyjejś wizji i determinacji do osiągania celu. Kiedyś nikt sobie nie wyobrażał, że będzie można przeszczepiać organy, a dzisiaj robi się to na porządku dziennym. Można sobie również wyobrazić, że w przyszłości powstaną na całym świecie właśnie takie biblioteki z narządami. Potrzeba do tego odwagi i determinacji w realizacji celu.
Ile spółka potrzebuje czasu na dopięcie pierwszej komercjalizacji?
Mając na uwadze zaawansowanie poszczególnych projektów, a zwłaszcza harmonogram prac badawczych nad systemem do perfuzji, przechowywania i regeneracji organów, liczymy na zawarcie pierwszej umowy jeszcze w pierwszej połowie przyszłego roku.
Porozmawiajmy o kwestiach finansowych. W ubiegłym roku było krucho, co z resztą sam Pan przyznał w jednym z wywiadów. Każdy, kto inwestuje w biotechnologię wie, że jest to mocno kapitałochłonna branża i dużo zależy od koniunktury na rynku. Proszę powiedzieć, jak obecnie inwestorzy i fundusze patrzą na branżę?
Mam poczucie, że inwestorzy nadal z dużymi obawami patrzą na rynek finansowy, a w szczególności na spółki biotechnologiczne. Wiadomo, że w niepewnych czasach najchętniej ucieka się do bezpiecznych przystani. Ale przecież działalność branży biotech jest w dużym stopniu niezależna od tego, co dzieje się dookoła. Oczywiście wysoka inflacja będzie miała wpływ na koszty prowadzonych prac, mogą pojawić się również pewne problemy z dostępem do materiałów czy odczynników, z czym zetknęliśmy się w ostatnich miesiącach i latach. Jednak charakter działalności firm biotechnologicznych polega na wytwarzaniu rozwiązań, a nie na realizacji określonej produkcji czy świadczeniu usług. Mogą one być realizowane z niemal każdego miejsca na świecie z praktycznie takimi samymi efektami. Odbiorcy, czyli nabywcy naszej pracy, to duże branżowe koncerny farmaceutycznie, które konsekwentnie realizują strategię rozwoju nowych technologii.
Pod koniec ubiegłego roku NanoGroup pozyskało 3 mln zł na kontynuację prac badawczo-rozwojowych. Kto obejmował akcje i z jaką perspektywą?
W dużym stopniu były to osoby związane bezpośrednio ze spółką: członkowie rady nadzorczej, członkowie zarządu. Czyli ci, którzy najlepiej znają spółkę i jej potencjał. Pozyskiwanie kapitału na prace badawczo-rozwojowe jest w tym obszarze niezbędne, aby realizować plany i strategię. Dynamiczna i efektywna praca wymaga inwestycji przez relatywnie długi okres. Kiedy jednak osiąga oczekiwany efekt, wtedy inwestycja zwraca się z nawiązką. Jak wspominałem, liczymy, że pozyskamy branżowego partnera do jednego z naszych projektów już w przyszłym roku.
Na jak długo spółce wystarczy bieżących środków? Kiedy pojawi się potrzeba kolejnego dofinansowania? Jak wygląda obecna sytuacja finansowa spółki?
Spółka otrzymała ode mnie oraz od drugiego największego udziałowca GPV I FIZAN ofertę nieodpłatnego zbycia części posiadanych przez nas akcji. Mówiąc prościej, przekazaliśmy bezpłatnie akcje, aby pomóc w finansowaniu spółki w tym trudnym rynkowo okresie. Wierzymy bowiem mocno, że to co robimy przyniesie bardzo wymierną wartość dla rynku zdrowia i dla pacjentów. Pozostałe z ofert akcje będziemy sukcesywnie zbywać, aby zapewnić odpowiednie środki na zaplanowane prace badawczo-rozwojowe.
A więc jakie są obecnie najpilniejsze potrzeby spółki?
Bazując na dotychczasowym doświadczeniu w realizacji projektu NanOX, i bardzo obiecujących wynikach prac, chcielibyśmy uruchomić dalsze prace nad Substytutem Krwi. Jest to projekt, który był już przez nas realizowany, ale ze względów finansowych musieliśmy odłożyć dalszy jego rozwój w czasie. Mamy przekonanie, że zdobyte doświadczenia w projekcie System NanOX pozwoli nam na dynamiczne kontynuowanie projektu. Ale do takiego właśnie działania potrzebne są nam dodatkowe środki finansowe.
Na koniec wróćmy do kwestii giełdowych. Kurs akcji NanoGroup jest dużo niżej niż rok, dwa, czy trzy lata temu. Inwestorzy, którzy trzymają akcje od dłuższego czasu mają niemały ból głowy. Co chciałby Pan im powiedzieć w tym momencie?
Za nami trudny rok. Wojna w Ukrainie w istotny sposób wpłynęła na wycenę spółki, myślę, że również wcześniejsze opóźnienia w realizacji projektów miały wpływ na słabsze postrzeganie spółki. Mamy jednak całkowicie nowy zespół zarządczy, wywodzący się w większości z branży farmaceutycznej i medycznej, zmotywowany i głodny sukcesów zespół naukowy pod moim kierownictwem, mamy też bardzo jasny i konkretny plan działania i wizję, jak z tej w sumie małej spółki zbudować firmę rozpoznawalną w obszarze nanocząstek na całym świecie. I od kilku miesięcy, kiedy udało nam się przezwyciężyć najpoważniejsze wyzwania związane z finansowaniem dalszego funkcjonowania spółki, konsekwentnie realizujemy nasz plan rozwoju. W mojej ocenie NanoGroup jest obecnie w znacznie lepszej sytuacji niż np. rok temu, gdy kurs akcji był ponad dwukrotnie wyższy. Jesteśmy też znacznie bardziej zaawansowani w rozwoju poszczególnych projektów i o kilka etapów bliżej komercjalizacji. Osobiście uważam, że kurs akcji powinien w chwili obecnej utrzymywać się dobrze powyżej 5 zł.
Dziękuję za rozmowę.