Po czwartkowej sesji w USA, wyniki opublikowały Twitter Inc. [NYSE: TWTR] i LinkedIn Corporation [NYSE: LNKD], dwaj przedstawiciele sektora mediów społecznościowych. Przychody pierwszej ze spółek poszybowały w IV kw. do 479 mln USD, przy dynamice 97 proc. r/r. Firma jest jednak nierentowna – strata operacyjna wygenerowana w ostatnich trzech miesiącach roku zamknęła się kwotą 98 mln USD, natomiast na poziomie operacyjnym spółka zaraportowała minus 125 mln USD.
Ujemne wyniki to dla bacznie obserwujących sektor nie pierwszyzna – Twitter raportuje je od zawsze. Trzeba jednak dodać, że znacząca część kosztów pochodzi z ujęcia w wyniku płatności w formie akcji, w czym lubują się amerykańskie spółki. Po eliminacji tego niegotówkowego zdarzenia otrzymamy 79 mln USD zysku netto, w porównaniu do niecałych 10 mln USD raportowanych przed rokiem i niecałych 40 oczekiwanych przez rynek. Bardzo dobrze wygląda także oczyszczona EBITDA – 141 mln USD, w relacji do 45 odnotowanych przez spółkę w okresie ostatnich 3 miesięcy 2013 r. Poprawa monetyzacji biznesu jest naprawdę znacząca. Piętą achillesową Twittera jest niskie tempo akwizycji użytkowników. Choć 20 proc. przyrost może robić nadal wrażenie, to trzeba zauważyć, że dynamika mocno spada, a dodatkowo spółka traci w stosunku do konkurencji. Nie może zatem dziwić podpisanie umowy ws. wyszukiwania tweetów z Google. Tę krytyczną ocenę pogłębiają także niskie oczekiwania spółki co do przychodów w kolejnym kwartale, które mają wynieść 440-450 mln USD.
– Zamknęliśmy rok ze znaczącą dynamiką wyników. Wzrost przychodów ponownie przyśpieszył i uzyskaliśmy rekordową skorygowaną EBITDA. Ponadto trendy zaobserwowane w tym roku, skłaniają nas do przekonania, że liczba nowych użytkowników w pierwszym kwartale tego roku będzie podobna do tego co odnotowaliśmy w pierwszych trzech kwartałach 2014 r. – powiedział Dick Costolo, CEO Twittera.
Nieco lepiej pod względem pozyskiwania użytkowników wypadł LinkedIn, któremu udało się zwiększyć bazę o 25 proc. r/r. Choć przyrost mocno nie deklasuje Twittera, to warto zwrócić uwagę, że LinkedIn nie traci tempa wzrostu. Spółka zaraportowała w IV kwartale przychody w kwocie 643 mln USD, w porównaniu do 447 mln USD przed rokiem. Oczyszczona z płatności akcjami EBITDA wyniosła 179 mln USD, czyli o 68 mln USD (44 proc.) więcej niż w końcówce 2013 r. Kwartalny zysk netto wyniósł raptem 3 mln USD, natomiast oczyszczony z przyznania nowych akcji pracownikom 77 mln USD – 60 proc. więcej r/r. i 15 proc. więcej niż wynosiła średnia z oczekiwań analityków. Największym agregatorem sprzedaży spółki jest pośrednictwo pracy, które odpowiada za blisko 60 proc. przychodów, ale podstawowym czynnikiem wzrostu przychodów w tym kwartale okazały się narzędzia marketingowe – 56 proc.
– Czwarty kwartał podkreślił cały udany rok 2014, w którym pokazaliśmy rosnące zaangażowania organizacji i dobre wyniki we wszystkich trzech liniach biznesowych. W 2015 r. będziemy kontynuować inwestycje w naszą długoterminową wizję, w której staniemy się pierwszym na świecie globalnym spoiwem pomiędzy ludźmi, pracą, umiejętnościami, biznesem i profesjonalną wiedzą -powiedział Jeff Weiner, CEO LinkedIn.
Wszystkich na głowę pod każdym względem bije natomiast Facebook, który ma największą bazę aktywnych użytkowników, a w dodatku pokazuje przyzwoite zyski. Dziecko Marka Zuckerberga osiągnęło w IV kwartale gigantyczne 3,8 mld USD przychodów, 1,1 mld USD zysku operacyjnego i 700 mln USD zysku netto. Po eliminacji zdarzeń jednorazowych, do których cała trójka mediów społecznościowych zalicza także płatność akcjami, Facebook zarobił na czysto 1,5 mld USD i stanowi na razie niedościgniony szczyt marzeń pozostałej dwójki. Największy portal społecznościowy stanowi także jedyne miejsce, gdzie generuje się prawdziwą wartość dla akcjonariuszy – regularny zysk netto.