Spada globalna awersja do ryzyka. W efekcie odbija nasza giełda, wyraźnie zyskuje także złoty. Tylko wczoraj umocnił się w stosunku do euro około 5 gr, do dolara blisko 7 gr. Dziś z rana mieliśmy w prawdzie lekką korektę wczorajszego ruchu, ale nie brakuje głosów, że nasza waluta może jeszcze rosnąć.
– Złotemu sprzyja poprawa nastrojów na rynkach europejskich. Istotny jest też – traktuje go jako drugi w hierarchii ważności – wynik wyborów parlamentarnych. W ocenie inwestorów zagranicznych gwarantuje on stabilizację rządów. Jednak w mojej ocenie ostatnie odbicie na złotym traktuję jedynie jako korektę, choć jest jeszcze pole do pewnego umocnienia. Prawdopodobne poziomy oporu na których mogą zatrzymać się notowania EUR/PLN to 4,2805, a następny 4,2250 – ocenia Mateusz Sutowicz, analityk biura analiz makroekonomicznych Millennium.
Na rynku cały czas jest żywo komentowane niedzielne spotkanie Sarkozy-Merkel. Choć nie padły na nim żadne konkrety, w inwestorach wyraźnie odżyła nadzieje, że niebawem dojdzie do przełomu i poznamy szczegółowy plan ratowania euro strefy. Takie podejście może nadal służyć umocnieniu złotego.
– Oczekiwałbym dalszego odreagowania złotego. Zakładam, że w listopadzie pojawi się konkretne rozwiązanie dla problemów strefy euro. To w moje ocenie pozwoliłoby na koniec roku by kurs EUR/PLN wynosił 4,20 zł, a USD/PLN 3,00 zł, przy założeniu, że para EUR/USD będzie na poziomie 1,41 – prognozuje Mateusz Szczurek, główny analityk ING Banku Śląskiego.
Okazuje się również, że wyniki niedzielnych wyborów i wiążące się z nimi konsekwencje mogą pomagać złotemu także w długim terminie.
– Pozytywna reakcja może jeszcze mieć miejsce – gdyby koalicja PO-PSL miała większość, a premier wykorzystał długi okres bez wyborów do przeforsowania reform strukturalnych, Polska miałaby szansę na wyższy rating, a złoty na dodatkowe umocnienie – komentuje Przemysław Kwiecień, główny analityk XTB.
Wczoraj agencja Standard&Poor’s poinformowała, że wynik wyborów parlamentarnych nie ma bezpośredniego wpływu na rating Polski, a ważniejsze jest to, czy nowy rząd przeprowadzi dodatkowe działania konsolidujące finanse publiczne, poza tymi, które dotychczas ogłoszono. Zagraniczni obserwatorzy uważają, że reformy strukturalne w Polsce są pilne, jeśli chcemyutrzymać wzrost gospodarczy i ograniczyć deficyt finansów publicznych do poniżej 3 proc. PKB w 2012 r. (szacowany w tym roku na 5,6 proc. PKB).
Wczoraj obserwowaliśmy wyraźnie osłabienie dolara w stosunku do euro. Analiza techniczna podpowiada, że ten trend może być kontynuowany.
– W przypadku pary EUR/USD rynek z dużą nawiązką pokonał 1,3590, który wczoraj wymieniliśmy jako pierwszy punkt docelowy dla byków. Rynki zatrzymał lokalny wierzchołek 1,3690 i jest to dość silny opór – mamy tu bowiem także 38,2 proc. zniesienie wrześniowych spadków. W przypadku kontynuacji wzrostów kolejnym oporem będzie 1,38 – ocenia Przemysław Kwiecień, główny analityk XTB.
Natomiast jeśli chodzi o dalsze notowania złotego, nie brakuje też głosów, że mamy teraz korektę i niedługo nasza waluta znowu powinna się osłabiać.
– W dłuższym horyzoncie negatywny sentyment europejski związany z cały czas nierozstrzygniętymi problemami strefy euro będzie dawał znać o sobie i wpływał na osłabienie złotego. Moja prognoza na IV kwartał dla euro to 4,36 zł, a dolara 3,21 zł – ocenia Mateusz Sutowicz, analityk z Millennium.
Przy założeniu takiego scenariusza, słaby złoty nadal powinien sprzyjać eksporterom, na czele z KGHM i wieloma mniejszymi firm przemysłowych wysyłających swe produkty na eksport. Słabość złotego nie jest na rękę importerom, chociażby spółkom paliwowym, które rozliczają zakup ropy w dolarach. Na słabym złotym traci także PGNiG.