Europejskie parkiety miały trochę czasu na reakcję, bo mimo że oficjalnie ratingi zostały ścięte dopiero po zamknięciu sesji z Stanach, Francuzi puścili farbę wcześniej. Plotki chodziły już od godziny 14, zaś po 17 media powołując się na francuskiego ministra i doniesienia o zwołaniu posiedzenia tamtejszego rządu, uznały sprawę za przesądzoną.
Reakcja rynków była jednak w miarę spokojna, indeksy skończyły dzień niewiele pod kreską, zyskując w ostatniej godzinie handlu nieco punktów od dziennego minimum. To żadna reakcja jak na tak dramatyczne wieści.
Komentatorzy podkreślają, że rating Francji powinien być ścięty już dawno, a rynki zdążyły to oczekiwanie zdyskontować. Jednak dopiero teraz stało się faktem i pociągnie za sobą skutki wynikające z realokacji aktywów w portfelach znaczących inwestorów. Kapitał szukający wyższego ryzyka i wyższej premii będzie się starał kupić obligacje m.in. nadal silnej i stabilnej Francji, która przez gorszy standing zacznie płacić wyższe odsetki. Zaś kapitał stroniący od ryzyka będzie musiał skrócić pozycję w obligacjach o pogorszonym ratingu. Najmocniej oberwą giełdy, na które powróci zmienność i nerwowe reakcje na choćby błahe doniesienia makroekonomiczne.
Ruch agencji S&P destabilizuje z takim trudem odbudowywane zaufanie inwestorów do Europy jako korzystnego otoczenia gospodarczego. Francja jest jednym z gwarantów Europejskiego Funduszu Stabilizacji Finansowej, który w konsekwencji także będzie gorzej oceniany od strony kredytowej. Agresywny ruch ze strony agencji Standard & Poor’s, niezależnie od tego czy powodowany troską o sytuację gospodarczą w naszym regionie, czy wspieraniem interesów amerykańskich na arenie międzynarodowej, wywołał już jeden natychmiastowy efekt: osłabienie euro do dolara o ok. 1 proc.
Choć cały czas mówimy o niedużych zmianach wartości indeksów czy kursów walut, mieszczących się w zakresie codziennej zmienności w ostatnich latach, cięcie ratingów na pewno wypłoszy z rynku akcji część inwestorów. W trudnych czasach jest większa skłonność do realizacji krótkoterminowych zysków. Zważywszy że ostatnie sesje były dobre, jest duże prawdopodobieństwo że inwestorzy wezmą profity i schowają się przeczekać zawieruchę. A to oznacza co najmniej korektę, która zacznie rysować krótkoterminowy trend spadkowy.