
Netflix (Fot: Paul Sakuma Photography) www.paulsakuma.com
Liczba nowych subskrybentów to jest to, na co w pierwszej kolejności zwracają uwagę giełdowi gracze przy okazji publikacji kolejnych raportów kwartalnych Netflixa. Poprzednio internetowa telewizja rozczarowała w tym względzie, za co natychmiast została ukarana 13-proc. przeceną walorów na giełdzie Nasdaq. Tym razem jednak liczba nowych klientów przewyższyła szacunki nawet samej firmy. Na IV kwartał Netflix prognozował przyrost bazy abonentów o 4 mln, tymczasem w rzeczywistości udało się pozyskać o 330 tys. użytkowników więcej. Efekt – zwyżka notowań o ponad 17 proc.
Imponująco wygląda dynamika przychodów, a zwłaszcza zysków. W ujęciu rocznym sprzedaż w IV kwartale wzrosła o 26 proc. do 1,48 mld dolarów (zgodnie z oczekiwaniami analityków), natomiast zysk netto poszedł w górę o 72,3 proc. – z 48,4 mln dolarów do 83,4 mln dolarów. Na jedną akcję przypadło 1,35 dolara, zaś wyłączając wpływ czynników jednorazowych wypadło po 72 centy. Według październikowych zapowiedzi samej spółki, miało to być co najwyżej 44 centy. Prognoza na I kwartał 2015 r. mówi o 60 centach zysku na akcję.
Największe powody do zadowolenia władze spółki mają patrząc na przyrost liczby klientów poza Stanami Zjednoczonymi. O ile na rynku krajowym dynamika przyrostu nowych klientów wytraca impet (1,9 mln w IV kwartale 2014 r. wobec 2,33 mln rok wcześniej), o tyle poza granicami USA z usług Netflixa korzysta coraz więcej klientów – 2,43 mln wobec 1,74 mln w IV kwartale 2013 r. Niekorzystna dla Ameryki dysproporcja ma się utrzymać także w pierwszych trzech miesiącach 2015 r. Spółka prognozuje pozyskanie w tym czasie 2,25 mln subskrybentów spoza USA wobec 1,8 mln nowych klientów na lokalnym podwórku.
Za takim obrotem spraw stoi oczywiście atrakcyjna oferta. Chociaż serial Marco Polo nie zebrał najlepszych recenzji, Netflix postanowił inwestować więcej we własne produkcje – co było motorem sukcesu serwisu. Już 27 lutego do oferty w USA (w Polsce zaledwie dzień później) trafi cały 3. sezon sztandarowego serialu House of Cards, którego popularność bez wątpienia napędza Netflixowi nowych klientów ciekawych dalszych losów przebiegłego Franka Underwooda dążącego po trupach do urzędu prezydenta USA. Od soboty zaś będzie można obejrzeć kontrowersyjną komedię The Interview (Wywiad ze Słońcem Narodu).
Z usług Netflixa korzysta obecnie 57 mln użytkowników w 50 krajach. Do końca 2016 r. serwis chce objąć zasięgiem praktycznie całą kulę ziemską – celem jest dostępność usług w 200 państwach. Jak podkreśla w liście do akcjonariuszy prezes Reed Hastings, koszty ekspansji nie zabiją zyskowności firmy – cały czas ma przynosić profity posiadaczom akcji. Na pierwszy ogień w I kwartale 2015 r. pójdą Australia i Nowa Zelandia. Nie wiadomo natomiast, czy i kiedy spółka będzie miała szansę eksplorować istną bonanzę, jaką są Chiny. Tamtejsze władze ani myślą wypuszczać z rąk arbitralnej kontroli nad treściami w internecie.
>> Dzięki kontraktom CFD na akcje Netflixa w City Index możesz wykorzystać dźwignię finansową, która pozwoli wykorzystać każdy ruch ceny na rynku. >> Odwiedź stronę trading.stockwatch.pl i załóż konto już teraz
W ciągu dwóch sesji od publikacji wyników akcje Netflixa na nowojorskiej giełdzie elektronicznej zaliczyły 23-proc. skok notowań osiągając dzienne maksimum 416,68 dolarów. Według analityków w niedługim czasie są duże szanse na wyśrubowanie historycznego rekordu 484 dolarów ustanowionego w pierwszej dekadzie października. Do jego wyrównania brakuje około 17-proc. zwyżki. Po publikacji kwartalnych wyników wyceny akcji Netflixa podniosło co najmniej 19 brokerów. Najdalej poszło RBC Capital wyceniając akcję serwisu na 550 dolarów, 33 proc. powyżej środowej górki.
Decydując się na inwestycje w kontrakty CFD na akcje Netflixa trzeba brać pod uwagę wysokie ryzyko z tym związane. Rzut oka na podstawowe wskaźniki analizy fundamentalnej pokazuje jak drogo akcje są wyceniane przez rynek względem generowanych zysków czy kapitału własnego. C/Z Netflixa kształtuje się na poziomie 95,7 zaś C/WK przekracza 13,3. Gdyby akcje były notowane na GPW zajmowałyby 15. pozycję na liście najdroższych papierów pod względem przebitki cenowej względem zdolności do generowania zysków oraz 9. lokatę najbardziej przeszacowanych walorów wobec wartości kapitałów własnych.