vkcvxakj
Advertisement
PARTNER SERWISU
woyskpmg

Czy koniec boomu mieszkaniowego oznacza kryzys na rynku nieruchomości?

Analitycy i obserwatorzy rynku nieruchomości wieszczą koniec boomu mieszkaniowego. Notowania deweloperów na warszawskiej giełdzie spadają, a WIG-Nieruchomości od początku roku stracił 10 proc. Rok 2018 nie jest tak udany jak rekordowy 2017, ale czy na pewno deweloperzy mają się czym martwić?

Fot. Pexels

Najnowsze dane potwierdzają wyhamowywanie rynku. Miniony kwartał był trzecim z rzędu zakończonym spadkiem sprzedaży nowych mieszkań. Według raportu REAS, na sześciu głównych rynkach (Warszawa, Kraków, Trójmiasto, Wrocław, Poznań, Łódź) od lipca do końca września sprzedano jedynie 14,2 tys. mieszkań, czyli o 19 proc. mniej niż w III kw. 2017 r., a od początku roku 48,2 tys. mieszkań, czyli o 10 proc. mniej niż w analogicznym okresie roku ubiegłego.

Powodów takiego stanu rzeczy należy jednak szukać bardziej po stronie podażowej niż popytowej, ponieważ chętnych na kupno mieszkań wciąż nie brakuje i to pomimo rosnących cen. Warto zwrócić uwagę, że w 2018 r. spadała nie tylko sprzedaż, ale również liczba mieszkań w ofercie. Na koniec września oferta na 6 głównych rynkach wynosiła 46,8 tys. mieszkań, czyli o 4 tys. mniej niż na koniec III kw. 2017 r. (-8 proc. r/r) i była najniższa od pierwszego kwartału 2014 r. (patrz. Wykres 2).

Wykres 1

Źródło: REAS, obliczenia własne.
Kliknij, aby powiększyć.

Powyższy wykres pokazuje, że sprzedaż deweloperów rzeczywiście spada w liczbach bezwzględnych, ale gdyby spojrzeć na sprzedaż w relacji do oferty (na początek kwartału), to jest ona bardziej stabilna. Ewidentnie okres od połowy 2016 r. do końca 2017 r. był okresem największej hossy dla deweloperów mieszkaniowych, a rok 2018 przyniósł spowolnienie, jednak nie powinniśmy mówić o kryzysie rynku nieruchomości.

Przy typowym scenariuszu końca hossy i początku dekoniunktury następuje rozminięcie krzywych popytu i podaży. Popyt spada wyhamowany zbyt wysokimi cenami mieszkań i/lub rosnącymi stopami procentowymi, czyli wyższymi kosztami kredytu hipotecznego. W tym samym czasie inwestycje rozpoczęte 2-3 lata wcześniej powodują, że rozpędzona podaż jeszcze cały czas rośnie. Inwestycje, pod które deweloperzy byli gotowi kupować grunty drożej i ponosić wyższe koszty robocizny, spodziewając się, że stale rosnące ceny mieszkań zrekompensują im wyższe koszty. W momencie kiedy nadpodaż mieszkań trafia na rynek i nie znajduje chętnych kupców następuje załamanie poziomu cen mieszkań, a uszczuplone przychody nie są w stanie pokryć poniesionych wcześniej kosztów. Obecne wyhamowanie sprzedaży nie spełnia warunków takiego scenariusza.

Tabela1

*średnie ceny transakcyjne dla Warszawy, Wrocławia, Krakowa, Łodzi, Poznania, Gdańska i Gdyni.
Źródło: sprawozdania finansowe Spółek, NBP, obliczenia własne

Owszem, dynamicznie rosną zarówno ceny gruntów jak i koszty budowy. Wydaje się jednak, że deweloperzy nie chcą powielać błędów z przeszłości jak np. w 2008 czy w 2012 roku, kiedy nadpodaż mieszkań doprowadziła do załamania cen i kryzysu na rynku. Dlatego firmy starają się kontrolować wielkość podaży, aby utrzymać odpowiednie marże i rentowność – dzięki temu wyższe koszty są skuteczniej przerzucane na klientów. Nauczeni poprzednimi załamaniami bardziej rozsądnie dostosowują oferty, uważniej kupują grunty i nie „gonią” za rekordowymi wolumenami. Lepiej sprzedawać wolniej, ale po wyższych cenach. Liczba nowych mieszkań wprowadzanych do oferty odpowiada mniej więcej poziomom sprzedaży – oferta jest uzupełniana, a nie powiększana – w latach 2015-2017 sięgała okolic 50 tys. na sześciu głównych rynkach, a w 2018 r. została odpowiednio zredukowana.

Wykres 2.

Dane dla 6 rynków (Warszawa, Kraków, Trójmiasto, Wrocław, Poznań, Łódź) Źródło: REAS, obliczenia własne.
Kliknij, aby powiększyć.

Przy obecnym rynku deweloperzy potrzebują niecałych trzech kwartałów, aby wyprzedać swoją ofertę. Potwierdza to, że chętnych na nabycie mieszkań nie brakuje. Popyt wciąż jest wysoki pomimo rosnących cen, głównie dzięki niskim kosztom kredytów hipotecznych. Dopóki NBP będzie utrzymywał je na obecnym poziomie nie należy spodziewać się gwałtownego spadku popytu. Według bieżących komentarzy, podwyżki stóp mogą nastąpić nawet dopiero w 2020 r., a nie w 2019 r. jak wcześniej przewidywano.

Jeżeli nie dojdzie do jakichś nieprzewidzianych zdarzeń, takich jak drastyczne zmiany prawne, raczej nie powinno dojść do nagłego załamania na miarę tego w 2008 r. Okres największej hossy mamy najprawdopodobniej za sobą, ale przejście z fazy boomu do fazy równowagi rynkowej następuje łagodnie. Raczej nie należy się spodziewać skokowego spadku cen mieszkań, a wyhamowania tempa ich wzrostu i stabilizacji.

Wojciech Bartosik, analityk, Michael/Ström Dom Maklerski

StockWatch.pl

StockWatch.pl wspiera inwestorów indywidualnych dostarczając m.in:

- analizy raportów finansowych i prospektów emisyjnych spółek przygotowywane przez zawodowych, niezależnych finansistów,

- moderowane forum użytkowników wolne od chamstwa i naganiania,

- aktualne i zweryfikowane przez pracownika dane finansowe spółek,

- narzędzia analizy fundamentalnej i technicznej.

>> Sprawdź z czego możesz korzystać za darmo i co oferujemy w Strefie Premium

Najnowsze wiadomości (aktualności, giełda, akcje)



Współpraca
Biuro Maklerskie Alior Bank Bossa tradingview PayU Szukam-Inwestora.com Kampanie reklamowe - emisje akcji, obligacji, crowdfunding udziałowy Forex Kursy walut Akcje Giełda Waluty Kryptowaluty
Trading jest ryzykowny i możesz stracić część lub całość zainwestowanego kapitału. Treści publikowane w portalu służą wyłącznie celom informacyjnym i edukacyjnym. Nie stanowią żadnego rodzaju porady finansowej ani rekomendacji inwestycyjnej. Portal StockWatch.pl nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie lektury zawartych w nim treści.
peek-a-boo
×

FOSA – nowa usługa analityczna poświęcona zagranicznym spółkom w StockWatch.pl

Sprawdź
cookie-monstah

Serwis wykorzystuje ciasteczka w celu ułatwienia korzystania i realizacji niektórych funkcjonalności takich jak automatyczne logowanie powracającego użytkownika czy odbieranie statystycznych o oglądalności. Użytkownik może wyłączyć w swojej przeglądarce internetowej opcję przyjmowania ciasteczek, lub dostosować ich ustawienia.

Dostosuj   Ukryj komunikat