Źródło: ATTrader.pl
Fala wyprzedaży akcji z Wall Street dotarła przez Azję na europejskie parkiety i psuje również nastroje na GPW. Mając jednak na uwadze, że w poniedziałek Dow Jones zanurkował o 1,56 proc., S&P500 o 1,66 proc., a technologiczny Nasdaq Composite aż o 3,03 proc., to przedpołudniowe zachowanie GPW należy uznać za przejaw siły. W południe indeks WIG20 miał wartość 2.194 pkt. (+0,2 proc.), mWIG40 tracił 0,4 proc. do 3.799 pkt., a sWIG80 krążył w okolicach poziomu odniesienia i pozostawał blisko 5-letnich minimów. Dla porównania warto dodać, że w tym samym czasie DAX traci 1 proc., a CAC 40 -0,8 proc. Na tym tle rodzime indeksy wypadają całkiem nieźle.
Skąd ta relatywna siła GPW? Raczej nie należy jej wiązać z opublikowanymi rano, lepszymi od prognoz, danymi o produkcji przemysłowej w Polsce. Dane makro już od dawna nie absorbują uwagi inwestorów i nie wpływają na ich decyzje. Dla porządku jednak podajmy, że w październiku roczna dynamika produkcji przyspieszyła do 7,4 proc. z 2,8 proc. miesiąc wcześniej, przekraczając rynkowe prognozy na poziomie 6,7 proc. Wyższa od oczekiwań była też produkcja budowlano-montażowa. Wzrosła ona o 22,4 proc. rok do roku, podczas gdy oczekiwano wzrostu o 19,5 proc.
Czy pieniądze na lokatach w Idea Banku i Getin Banku są bezpieczne? >> CZYTAJ WIĘCEJ
Odpowiedź na pytanie o tę relatywną siłę GPW jest dość prosta. Stabilizującą rolę odgrywają banki. A dokładnie obserwowane już wczoraj odbicie na ich akcjach. Z pewnością pomaga tu decyzja Narodowego Banku Polskiego o zwolnieniu Idea Banku z obowiązku utrzymania 50 proc. wymaganej rezerwy obowiązkowej. Chociaż ta pomoc nie bardzo pomaga kursowi głównego zainteresowanego. Akcje Idea Banku wprawdzie rano lekko drożały, ale podaż dość szybko przeszła do kontrofensywy. Akcje tanieją o 5,2 proc. do 1,83 zł, po tym jak wczoraj i w piątek zostały one przecenione odpowiednio o 11,87 proc. i o 15,77 proc., a od początku roku straciły ponad 92 proc.
Jeszcze mocniej traci Getin Noble Bank. Za jedną akcję trzeba zapłacić zaledwie 0,23 zł, czyli o 14,8 proc. mnie niż wczoraj, gdy potaniała ona o 18,2 proc.
Podczas gdy duże banki odgrywają dziś rolę stabilizatora w indeksie WIG20, mocno drożejące w ostatnim czasie akcje koncernów energetycznych znalazły się po czerwonej stronie rynku. Ich udział w indeksie nie jest jednak na tyle duży, żeby mocno ściągnąć go w dół.
W WIG20 pod kreską są też walory LPP. Opublikowane przed sesją wyniki finansowe nie okazały się więc zachętą do ich kupna. W III kwartale spółka odzieżowa zanotowała wzrost zysku netto o 7,6 proc. rok do roku do 91,6 mln zł. Marża brutto wzrosła do 51 proc. z 49 proc. Przychody natomiast zanotowały wzrost o 13,2 proc. do 2,04 mld zł, co było wynikiem nieznacznie gorszym od szacunków.
Akcje LPP tanieją o 0,4 proc. do 7.590 zł, pozostając od tygodnia w trendzie boczny na ponad rocznych minimach. Im dłużej będzie trwała ta konsolidacja notowań, tym mniejsze szanse na spadki w przyszłości. Układ techniczny na wykresie LPP poprawi się natomiast z chwilą trwałego powrotu kursu powyżej minimum z października (7.650 zł).
Wyniki LPP nie przypadły do gustu inwestorom, ale już raport kwartalny Wieltonu już tak. Spółka odnotowała wzrost zysków i przychodów w III kwartale, co rynek nagrodził wzrostem cen akcji o 1,4 proc. do 9,62 zł.
We wtorek w centrum uwagi inwestorów oprócz banków, korygujących spółek energetycznych, czy firm publikujących wyniki, znalazł się m.in. Braster i BAH. Po prawie dwóch godzinach handlu akcje Brastera drożeją o 8,3 proc. do 0,91 zł, rosnąc już dziś do 1,18 zł. Ten spoko notowań to reakcja na informację o podpisaniu umowy z dystrybutorem na sprzedaż Brastera Pro na rynku chińskim.
Akcje British Automotive Holding drożeją o 5,5 proc. do 1,73 zł, po tym jak zarząd zdecydował warunkowo wypłacić zaliczkę w wysokości 0,26 zł na akcję na poczet przyszłej dywidendy za 2018 rok.
Czy w tym roku będzie rajd św. Mikołaja?
Wracając do wspomnianego na samym początku Wall Street i wciąż aktualnej tezy, że istnieją pewne analogie pomiędzy spadkami z października, a tymi z przełomu stycznia i lutego. A więc przyjmując założenie, że w późniejszych okresie te analogie również zostaną zachowane, to teraz należałoby spodziewać się powrotu indeksu S&P500 do 2.600-2.650 pkt. I dopiero po takim cofnięciu, mogłyby rozpocząć się właściwe wzrosty, które za kilka miesięcy wyniosą Wall Street najpierw do maksimów sprzed dwóch miesięcy, a później być może nawet na nowe rekordy.
To by oznaczało, że jeszcze do końca listopada może utrzymać się nerwowość na rynkach, ale najpóźniej na początku grudnia nastroje zaczną się poprawiać, a giełdowe indeksy iść w górę. Mielibyśmy więc do czynienia z czymś na kształt Rajdu św. Mikołaja. Być może impulsem do niego byłyby szanse na porozumienie handlowe USA – Chiny, po tym jak pod koniec miesiąca dojdzie do spotkania prezydentów obu mocarstw podczas szczytu G20 w Argentynie.
Dla GPW trwała poprawa nastrojów na Wall Street byłaby zbawieniem. Szczególnie dla największych spółek. Jeżeli jednocześnie uspokoiłaby się atmosfera wokół Komisji Nadzoru Finansowego, to odbijające w takiej sytuacji banki pociągnęłyby giełdę w górę.
Nakreślony wyżej scenariusz to chyba najbardziej optymistyczna wizja końcówki roku na giełdach. A co się stanie, jak Wall Street zachowa się inaczej niż po spadkach z przełomu stycznia i lutego? No cóż, wtedy giełdowe byki nie będą miały udanych świąt.
