
(Fot. Norges Bank)
Według doniesień Bloomberga, norweski rząd chce wycofać rekordowe 382 mld koron, czyli ok. 37 mld USD ze swojego funduszu emerytalnego, zwanego też funduszem naftowym. To bezprecedensowa decyzja. Tegoroczna wypłata będzie ponad czterokrotnie wyższa od poprzedniego rekordu z 2016 r.
Decyzja o sprzedaży aktywów to efekt załamania gospodarczego wywołanego przez koronawirus i tąpnięcia cen na światowych rynkach ropy naftowej. Norwegia jest największym eksporterem ropy w Europie Zachodniej i mocno odczuła spadek cen surowca do najniższych poziomów od wielu lat. W kwietniu za baryłkę płacono kilkanaście dolarów. Dodatkowo kraj zmaga się obecnie z najgorszym kryzysem gospodarczym od czasów II wojny światowej.
– To oczywiście historyczne wydarzenie, ale znajdujemy się również w kryzysie, któremu brakuje podobieństw historycznych. To ilustruje podwójne uderzenie, które uderzyło w norweską gospodarkę, z konsekwencjami zarówno środków powstrzymywania, jak i załamania cen ropy – powiedziała Erica Dalsto, główny strateg SEB, Bloombergowi.
Norweskim funduszem emerytalnym zarządza Norges Bank, w imieniu ministerstwa finansów, które ustala strategię funduszu w oparciu o rekomendacje banku i parlamentu. To największy państwowy fundusz na świecie i jednocześnie ważny inwestor giełdowy. Według danych na koniec 2019 r. Norwegowie posiadali akcje ponad 120 spółek z GPW o łącznej wartości ok. 6 mld zł. Fundusz preferuje małe i średnie spółki i co do zasady nie przekracza progu 5 proc. udziałów. Wyjątkiem jest R22, w którym Norges Bank ma 5,1 proc.
Norweskie przepisy obligują fundusz do wyprzedawania w pierwszej kolejności obligacji. Fundusz jest zobowiązany do utrzymania 70-procentowego udziału akcji w portfelu, ale w zeszłym roku nie udało mu się tego zrealizować.