
Orlen ostrzega przed możliwym gwałtownym wzrostem cen paliw na stacjach
Za wyjątkiem lokalnych awarii dystrybutorów, tej jesieni kierowcy nie mieli powodów do narzekań. Ceny na polskich stacjach były bezapelacyjnie najniższymi w Europie. Rynkowi eksperci nie mieli wątpliwości, że ta sytuacja była związana z wyborami parlamentarnymi i że wkrótce się skończy.
– Ceny paliw w Polsce niezmiennie pozostają jednymi z najniższych w Europie. Niski poziom cen na krajowym rynku detalicznym jest w dużym stopniu efektem prowadzonej przez ORLEN polityki stabilizacji. Stabilizacja cen paliw jest zjawiskiem korzystnym z punktu widzenia całej gospodarki, jak i indywidualnych klientów – czytamy w najnowszym oświadczeniu.
Czas taniego tankowania dobiega końca, co zresztą (między słowami) przyznaje sama spółka. Kwestię spodziewanych podwyżek na stacjach Orlen wiąże z napiętą sytuacją na Bliskim Wschodzie. Jak zaznacza państwowy gigant, wojna palestyńsko-izraelska wywołała obawy o możliwość rozszerzenia się konfliktu na inne kraje regionu, czego efektem może być znaczące ograniczenie podaży ropy i paliw gotowych na rynek. Od tego czasu notowania ropy naftowej i paliw gotowych znalazły się w tendencji wzrostowej i już teraz powróciły do poprzednich poziomów.
– Zaostrzenie się konfliktu palestyńsko-izraelskiego nie było zdarzeniem, które można było przewidzieć. Natomiast będzie w kolejnych miesiącach wpływać na notowania ropy naftowej i paliw, w znaczący sposób ograniczając możliwość ich spadku, a w niekorzystnym scenariuszu – powodując ich gwałtowny wzrost. Jest to istotny czynnik, który koncern bierze pod uwagę i odpowiednio do tego dostosowuje ceny oferowanego paliwa – informuje Orlen.
Sytuacja jest o tyle ciekawa, że ceny paliw na świecie we wrześniu były znacznie wyżej i nie miało to wpływu na ceny przy dystrybutorach. Momentami baryłka ropy brent kosztowała ponad 95 USD, a WTI ponad 93 USD. Jednocześnie kurs dolara (Orlen za sprowadzany surowiec rozlicza się w USD) przekraczał na przełomie września i października poziom 4,40 zł. Obecnie jest znacznie niej i wynosi niewiele ponad 4,20 zł.
– W oświadczeniu spółki pada komentarz, zresztą prawdziwy, że sytuacja makroekonomiczna mogła wskazywać na spadek cen paliw jesienią. Jednak czy jest to powód, aby obniżać je w hurcie i na stacjach jeszcze nim faktycznie spadną na rynku? – komentuje Daniel Kostecki, analityk CMC Markets.

Notowania ropy brent
Eksperci: Ceny na stacjach będą rosły
O spodziewanym wzroście cen na stacjach eksperci mówią już od kilku tygodni. W najnowszym komentarzu analitycy BM Reflex sygnalizują, że w przyszłym tygodniu średnie ceny benzyny i diesla mogą sięgnąć 6,50-6,60 zł za litr. Jednocześnie dodali, że to nie koniec podwyżek.
– W perspektywie dwóch najbliższych tygodni ceny diesla najprawdopodobniej zbliżą się do średniego poziomu około 6,99-7,09 zł/l natomiast benzyny Pb95 osiągną poziom 6,6-6,7 zł/l. W dalszym ciągu za paliwa płacimy mniej niż przed rokiem. Na koniec października 2022 roku średnia cena benzyny Pb95 w Polsce wynosiła 6,82 zł/l, natomiast diesla 8,03 zł/l. 7,49 zł/l oraz 7,67 zł/l to średnie ceny benzyny Pb95 i diesla w UE na dzień 23 października – komentują analitycy BM Reflex.
Jak dodali eksperci, wojna na Bliskim Wschodzie jeszcze nie ma wpływu na produkcję i dostawy ropy z regionu, w związku z czym na rynku obserwujemy niewielką redukcję premii za ryzyko geopolityczne. Sytuacja jest jednak dynamiczna, zaznaczyli.