4 czerwca 2012 r. na wykresie Cormay pojawił się potężny młot, dając impuls do rozpoczęcia wzrostów. Kres zwyżki miał miejsce pod koniec stycznia bieżącego roku i od tamtej pory akcje producenta analizatorów są w niełasce inwestorów. Po 9 miesiącach spadków przecena sprowadziła notowania do punktu wyjścia, czyli w strefę dolnego cienia ubiegłorocznej czerwcowej świecy.
analizę techniczną walorów Cormay wraz z prognozą kierunku i zasięgu ruchu
W ubiegłym tygodniu podaż zadała akcjom kolejny mocny cios, spychając kurs poniżej psychologicznego poziomu 10 zł. Wraz z rozkręcaniem się wyprzedaży rosły słupki wolumenu, potwierdzając negatywną tendencję. Spadki powstrzymało dopiero dolne ograniczenie kanału spadkowego w połączeniu ze strefą dolnego cienia ubiegłorocznego młota oraz zewnętrznym zniesieniem 161,8 proc. ostatniej fali korekcyjnej. Czy można więc uznać, że wsparcie spełniło swoją rolę i czeka nas ruch w kierunku górnego ograniczenia kanału?
Na takie stwierdzenie jest stanowczo zbyt wcześnie. Jak widać po przebiegu piątkowej sesji, podaż nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Wysokie otwarcie zostało wykorzystane do pozbywania się akcji i na koniec sesji na wykresie pojawiła się kolejną czarna świeca. Wskaźniki również nie zachęcają do angażowania się po stronie popytu. Oscylatory w strefie wyprzedania to powszechne zjawisko w silnych trendach spadkowych i zajmowanie pozycji wyłącznie na podstawie ich wskazań jest związane z olbrzymim ryzykiem. Szczególnie, że jest to zaledwie pierwsze wejście w strefę wyprzedania, a przebieg linii nie wykazuje pozytywnych dywergencji z wykresem cenowym. Przebieg linii ADX również potwierdza siłę trendu spadkowego i jeszcze nie zapowiada rychłego przesilenia.
W tej sytuacji bezpiecznym rozwiązaniem jest oczekiwanie na solidniejsze sygnały rozpoczęcia korekty spadków. Drogę do górnego ograniczenia kanału otworzyłoby pokonanie oporu 10 zł.