
Bitcoin najniżej od 1,5 roku. Ważny test dla rynku i inwestorów
Rynki kapitałowe pozostają pod ogromną presją podażową. Relatywnie bardziej odporna do niedawna Wall Street także się pod nią ugięła. Efekt jest taki, że S&P500, Nasdaq Composite i Nasdaq 100 pogłębiły w ostatnich dniach tegoroczne dołki. Skorelowany z tymi wskaźnikami bitcoin poszedł ich śladem. W czwartkowe popołudnie spadał w porywach do 25 500 USD. To najniższy poziom od grudnia 2020 r. Oznacza to, że od listopadowego szczytu wszech czasów cena kryptowaluty oddaliła się już o 63 proc. Ostatnia noc, na fali lepszych nastrojów w Azji (Nikkei 225 +2,6%), upłynęła pod znakiem odbicia. W piątkowy poranek bitcoin drożał o 6,5% i wrócił w okolicę 30 000 USD.
Nie zmienia to jednak faktu, że bessa trwa, a jej tempo wyraźnie przyspieszyło. Wynika to m. in. z faktu, że rynek bitcoina jest mniej płynny niż tradycyjne klasy aktywów, a przez to jest bardziej wrażliwy nad tak duże odpływy kapitału, jakie widzieliśmy w ostatnich dniach. Ponadto sentyment do całego rynku kryptowalut pogorszyło załamanie ekosystemu Terra. Jego czołowy stablecoin UST nie utrzymał mechanizmu równoważenia kursu do dolara i tąpnął w porywach do zaledwie 30 centów. Na rynku pojawiły się doniesienia, że za całym załamaniem stoi manipulacja „dużego gracza”. Niektórzy porównują całe zajście do ataku George’a Soros’a na Bank Anglii. Co więcej – główny token ekosystemu Terra – Luna – w ciągu siedmiu ostatnich dni spadł o 99,99%, a w rankignu kapitalizacji przesunął się z TOP10 na miejsce 420.
Kłopoty UST stworzyły niekorzystny sentyment do innych stablecoinów, w tym do tego o największej kapitalizacji, czyli Tethera. W czwartek – zamiast standardowo trzymać się blisko kursu 1 USD – wykazywał on silnejsze wahania, spadając chwilowo do 0,95 USD. To pokazuje, jak duża nerwowość panuje na rynku. Ponadto wśród inwestorów pojawiły się obawy, jak zachowają się najwięksi, instytucjonalni posiadacze bitcoina, czyli Tesla i MicroStrategy. Dodatkowo dochodzi też kwestia Salwadoru, który w ostatnich dniach, w okolicy 30 000 USD, dokupił kolejnych 500 sztuk bitcoina, traktując całe zajście jako okazję do tańszych zakupów. Czy eksperyment z środkiem pieniężnym nie staje się przypadkiem dużym zakładem spekulacyjnym?
Rynek kryptowalut pozostaje pod presją podażową, a duże wyprzedanie zaczyna zachęcać „łapaczy spadających noży”. Należy więc oswoić się z podwyższoną zmiennością. Nie jest to pierwsza tego typu sytuacja, bowiem kryptowaluty przyzwyczaiły już użytkowników do dużych fluktuacji. Tym razem jednak na rynku jest znacznie więcej kapitału instytucjonalnego niż kiedykolwiek wcześniej. W tym kontekście jest to niewątpliwie ważny test dla całego rynku. Jeśli okaże się, że próg wytrzymałości tych największych został przekroczony, to czwartkowy dołek może okazać niekoniecznie tym ostatnim.