Zaczęło się zwyczajnie. Najpierw z BZ WBK TFI odszedł Leszek Kasperski, członek zarządu odpowiedzialny za sprzedaż i marketing. Rok później Piotr Przedwojski, kluczowy zarządzający akcjami w funduszach Arka i portfelami zamożnych klientów. Zbudowali Caspar Asset Management. Z BZ WBK TFI dołączyli jeszcze Błażej Bogdziewicz, drugi kluczowy specjalista od inwestycji, oraz m.in. siedmiu sprzedawców. W sumie 14 osób, jedna dziesiąta załogi Arki. A potem jej klienci i ich setki milionów złotych.
Sytuacja podobna do poprzednich, kiedy specjaliści po zdobyciu autorytetu odchodzili z dużych firm i zakładali własne: Operę, Investors, Quercusa czy Ipopemę. A jednak bezprecedensowa: Casparowi poprzedni pracodawca wytacza proces o nieuczciwą konkurencję i chce zadośćuczynienia. Kwota rośnie. W wezwaniu przedsądowym z 30 sierpnia Arka zażądała już przeszło 50 mln zł – sumy nie do udźwignięcia dla młodej spółki, której kapitały własne sięgają 6 mln złotych.
Czy to walka o sprawiedliwość i etykę, czy próba znalezienia winnego słabej kondycji korporacji? A może rozgrywki personalne? Tak czy inaczej, branża prywatnych firm finansowych wstrzymuje oddech. Do czasu rozstrzygnięcia sporu wszyscy korporacyjni dezerterzy stąpają po kruchym lodzie. Jeżeli sąd orzeknie na korzyść Arki, wykruszyć się mogą chętni na korporacyjny exodus.
Caspar ruszył w połowie 2010 r., a już na koniec grudnia zarządzał aktywami rzędu 300 mln złotych. W tym czasie aktywa portfeli BZ WBK AM (spółka matka BZ WBK TFI) stopniały o blisko 200 mln złotych. Caspar zyskał 157 klientów. Portfelom Arki ubyło 188.
Już pod koniec 2010 r. Arka złożyła pozew przeciwko sprzedawcy, który przeszedł do Caspara; w następnych miesiącach przeciwko dwóm kolejnym. Oskarżenie: nieuczciwa konkurencja polegająca głównie na wykorzystywaniu kontaktów do klientów, nakłanianiu ich do przenoszenia pieniędzy i stawianie byłego pracodawcy w złym świetle. Sprawy są w toku. W styczniu Arka wezwała Caspar do ugody, żądając 37 mln zł odszkodowania. Gdy spółka Leszka Kasperskiego na to nie przystała, sprawa przycichła.
Do stołu negocjacyjnego prezesi usiedli w lipcu, lecz rozmowy zakończyły się fiaskiem: Arka chciała pieniędzy i publicznych przeprosin, a Caspar, twierdząc, że jest niewinny – jedynie jasnych reguł gry na przyszłość. W przedsądowym wezwaniu BZ WBK AM podniósł kwotę odszkodowania do 49 mln zł plus 2,5 mln złotych na cele społeczne.