Kurs Groclinu po raz kolejny podjął próbę odwrócenia trendu spadkowego i ponownie popyt wykazał się brakiem krzepy. Tym razem kupujący oparli się o nieco pokraczną formację podwójnego dna i zainicjowali zwyżkę. Niestety, sam entuzjazm nie zastąpi wolumenu, niezbędnego do uwiarygodnienia wzrostów. Na wczorajszej sesji popyt zadowolony z szybkiego pokonania oporu EMA50, postanowił zaatakować linię szyi formacji W, linię trendu spadkowego i strefę lipcowej luki bessy jednocześnie. Długi górny cień spadającej gwiazdy dobitnie obrazuje rozkład sił – podaż natychmiast sprowadziła kurs poniżej poziomu odniesienia. Za jedyny sukces kupujących można byłoby uznać utrzymanie się powyżej 50-okresowej wykładniczej.
Najbliższe sesje powinny ostatecznie rozstrzygnąć w jakim kierunku będą poruszać się ceny. Gdyby cherlawy obóz kupujących zdołał jakimś cudem pokonać strefę oporu 9,14-9,50 to można byłoby oczekiwać realizacji zasięgu wybicia z formacji W, znajdującego się w okolicach 11 zł.
Na kilka słów zasługuje również wykres Fasingu. W czerwcu kurs przełamał linię rozpoczętego prawie rok temu trendu wzrostowego i utkwił w horyzontalnej formacji, ograniczonej poziomami 20,60-26,90 zł. Wczorajszemu atakowi podaży wykres zawdzięcza olbrzymią czarną marubozu i niespotykany na przestrzeni ostatnich trzech lat słupek wolumenu. Pikujący wskaźnik AD świadczy o bezpardonowym pozbywaniu się akcji. Wymknięcie się cen transakcyjnych poza strefę horyzontalnej formacji mogłoby poskutkować spadkiem w okolice 16 zł.