Odbicie na kursie ropy naftowej to w głównej mierze zasługa topniejącej produkcji surowca w Stanach Zjednoczonych. USA w szczytowym momencie produkowały ponad 9,6 miliona baryłek dziennie, jednak gigantyczny zjazd ceny z początku roku zmusił korporacje działające w sektorze wydobywczym do ograniczenia potencjału. Obecnie w Stanach dziennie produkowanych jest niespełna 8,5 miliona baryłek.
Ponadto wydobycie amerykańskiej ropy w dalszym ciągu spada. Z drugiej strony odbijające ceny ropy naftowej z pewnością przyciągną inwestorów z powrotem i ponownie będziemy mogli zaobserwować wzrost wydobycia tego surowca. Jednak uruchomienie linii wydobywczej może trochę potrwać, zatem kontynuacja trendu wzrostowego na tym kluczowym dla świata surowcu jest bardzo prawdopodobna.
Za dalszym wzrostem notowań ropy przemawia również wczorajszy raport OPEC, z którego wynika, że popyt na ten surowiec z krajów zrzeszonych w kartelu osiągnie 33 mln baryłek w 2017 roku i tym samym przewyższy produkcję, która jest obecnie nieznacznie niższa.
We wtorek cena ropy poszła do góry o 3 proc., w związku z raportem OPEC. Bykom udało się obronić poziom wsparcia w okolicach 45 USD, a na wykresie dziennym pojawiła się formacja objęcia hossy sugerująca dalsze wzrosty. Z kolei najbliższy poziom oporu zlokalizowany jest w pobliżu okrągłej strefy 50 USD, czyli szczytu z czerwca br.
Raport przygotował: Dział Analiz Admiral Markets