
W Polsce wybór ETF-ów jest wyjątkowo skromny. Obecnie na GPW notowane są tylko 4 tego typu instrumenty. Dla porównania warto dodać, że funduszy ETF dostępnych globalnie jest blisko 6 tys.
ETF (Exchange-Traded Fund) jest pasywnym instrumentem (funduszem) notowanym na giełdzie, którego zadaniem jest odzwierciedlanie konkretnego indeksu rynkowego. Mogą to być indeksy akcyjne, obligacyjne, grupy surowców czy konkretnych spółek. Dla przykładu ETF, który śledzi WIG20 może mieć wartość jednej dziesiątej tego indeksu. Zatem jeżeli WIG20 jest warty 2.500 pkt., to ETF jest wart 250 zł. Jeżeli indeks wzrośnie do 2.600 pkt. to ETF wzrośnie proporcjonalnie do 260 zł. Tak więc, kupując ETF, kupujemy pośrednio wszystkie spółki z indeksu. Dla zarządzających i inwestorów jest to proste narzędzie umożliwiające uzyskanie konkretnego, z góry określonego poziomu zaangażowania, bez konieczności np. kupowania całych pakietów akcji wielu spółek wchodzących w skład indeksu.
Na rynkach rozwiniętych wzmożone zainteresowanie ETF-ami trwa nieprzerwanie od ponad 10 lat. Wybór inwestorów zainteresowanych funduszami (mark to market) sprowadza się głównie do dwóch rozwiązań: aktywnych i pasywnych. Największą potencjalną zaletą funduszy aktywnych są zarządzający i podejmowanie przez nich decyzje, które za zadanie mają pobić rynek, czy indeks, który śledzą. Jednocześnie jest to również potencjalna wada: decyzje podejmowane przez zarządzających mogą być błędne zwłaszcza w okresach dużej zmienności i nieprzewidywalności na rynkach. Dodatkowo koszty związane z dogłębnym badaniem spółek, zatrudnieniem analityków czy częstymi transakcjami powodują obniżenie stopy zwrotu. To między innymi dlatego historycznie ponad 80 proc. aktywnie zarządzanych funduszy osiąga wyniki poniżej indeksu, który próbują pobić.
Idea ETF-ów zakłada brak walki z rynkiem
Po co analizować akcje spółek i ciągle nimi obracać jak można po prostu kupić je w odpowiedniej ilości, w jakiej zawierają się w indeksie. Dzięki prostocie konstrukcji i niskim kosztom historia pokazuje, że w długim terminie będą plasować się w czołówce konkurencyjnych funduszy zarządzanych aktywnie.
W 2017 roku Ernst & Young, we współpracy z dostawcami i animatorami rynku, opracował raport o ETF-ach. Prognozy firmy doradczej zakładają, że do 2020 roku globalny rynek ETF-ów będzie zarządzał aktywami wynoszącymi ok. 7,6 biliona USD. Aktualna globalna wartość ETF to ok. 5 bilionów USD, co przy wartości z 2008 roku wynoszącej ok. 700 miliardów USD daje przybliżony średnie tempo wzrostu tego rynku w wysokości ponad 20 procent rocznie.

Źródło: Raport Ernst & Young z 2017 roku.
Respondenci E&Y przewidują, że za ponad dekadę środki zainwestowane w ETF-y będą warte więcej niż te zainwestowane w konkurencyjne fundusze zarządzane aktywnie. Największe zainteresowanie ETF-ami widać na rynkach rozwiniętych, szczególnie w USA, gdzie już co trzeci dolar ulokowany jest w fundusze pasywne ETF-y.
Fundusze ETF na GPW można policzyć na palcach jednej ręki
W Polsce – pomimo wysokich kosztów stałych funduszy zarządzanych aktywnie – zainteresowanie funduszami pasywnymi rośnie bardzo powoli. Warto wskazać, że na chwilę obecną na polskim rynku od września 2010 roku dostępne są trzy fundusze ETF Lyxora dające ekspozycję na rynek polski, niemiecki i amerykański. Wybór jest szczególnie wąski w porównaniu do blisko 6 tys. funduszy ETF dostępnych globalnie.

Na GPW z ETF-ami nie poszalejemy. Obecnie mamy do wyboru tylko 4 fundusze tego typu. Źródło: GPW
Od stycznia ruszył czwarty ETF w Polsce, który jest jednocześnie pierwszym polskim ETF-em. Beta ETF WIG20TR odzwierciedla WIG20 powiększony o dywidendę z opłatą za zarządzanie poniżej 0,5 proc. p.a. Samo rozwiązanie nie jest niczym nowym i nie przyniesie przełomu – podobną ekspozycję w Polsce można już było uzyskać od ponad 8 lat poprzez rozwiązania oferowane przez Lyxora (ETFW20L). Warto życzyć pomyślności i szerokiego zainteresowania z uwagi na zapowiedzi tworzenia kolejnych ETF-ów opartych o polskie i zagraniczne indeksy akcji i obligacji, których jak dotąd nie można spotkać w polskiej ofercie.
Jan Karczewski, ekspert Michael/Ström Dom Maklerski