Jerzego Wiśniewskiego szczęście opuściło roku temu, kiedy hiszpańska firma OHL zawiesiła negocjacje w sprawie odkupienia od jego PBG specjalizujących się w budownictwie drogowym Hydrobudowy i Aprivii. Dzięki tej transakcji PBG miał nie tylko pozyskać 500 mln zł, których potrzebował na ekspansję w budownictwie energetycznym, ale przede wszystkim wycofać się z tego segmentu rynku budowlanego, w którym nigdy nie powinien się pojawić.
– Wejście na rynek drogowy było naszym największym błędem. Nie zdawaliśmy sobie sprawy z tego, że realizacja tych kontraktów będzie tak wymagająca pod względem ich finansowania – mówi Jerzy Wiśniewski.
W ostatnich latach grupie PBG (jako udziałowcowi konsorcjów) udało się zdobyć cztery duże kontrakty drogowe o łącznej wartości 3,7 mld zł, których realizację firma powinna zakończyć pod koniec tego roku i na początku przyszłego. Wtedy też będzie wiadomo, jak dużo ostatecznie PBG na nich straci.
– Zaskoczyło nas kilka czynników jednorazowych, takich jak na przykład ogromny wzrost cen surowców i materiałów, czego na etapie składania oferty nie byliśmy w stanie przewidzieć – wyjaśnia Wiśniewski.
Duże zadłużenie PBG od dawna nie było tajemnicą, jednak upadek firmy jest zaskoczeniem, bo odkąd w 2004 r. Jerzy Wiśniewski wprowadził PBG na giełdę, nie miał kłopotów z pozyskaniem kapitału: w ciągu kilku lat sprzedał inwestorom akcje za niemal 600 mln i obligacje za ponad 800 mln złotych. Dalsze 1,5 mld zł grupie kapitałowej PBG pożyczyły banki. Dość powiedziały dopiero w zeszłym roku, kiedy Bank Pekao odmówił refinansowania przejęcia Rafako, firmy specjalizującej się w budownictwie energetycznym. Prawie 600 mln zł PBG musiał wycisnąć ze środków własnych i już istniejących linii kredytowych. Kłopoty z płynnością holdingu Wiśniewskiego zaostrzyły się po wykonaniu dodatkowych prac na warszawskim Stadionie Narodowym. Zdaniem PBG inwestor – Narodowe Centrum Sportu, wciąż nie zapłacił firmie 400 mln złotych z tego tytułu.
Wizję dużej paneuropejskiej firmy, którą Wiśniewski zaraził się od prezesów czołowych koncernów hiszpańskich, instytucje finansowe i inwestorzy kupowali wcześniej bez większych zastrzeżeń. Przynajmniej z dwóch powodów. Po pierwsze dzięki przejmowaniu kolejnych budowlanych przedsiębiorstw Wiśniewski stworzył budowlany holding, który w zeszłym roku miał 3,7 mld zł przychodów i 170 mln zł zysku netto. Nawet jeśli kurs giełdowy PBG od połowy 2007 r. spadał, to jednak w tym czasie spółka zarobiła niemal 800 mln zł, co podtrzymywało nadzieję, że kurs odbije, gdy tylko zakończy się bessa. Dziś Wiśniewski stanowczo odrzuca oskarżenia, że raporty firmy nie dość starannie oddawały jej kondycję finansową.