
W czwartek złoty mocno traci wobec pozostałych walut. (fot. stockwatch.pl)
Wydarzeniem tygodnia było zakończone w środę posiedzenie amerykańskiej rezerwy federalnej oraz konferencja Bena Bernanke. Prezes FED zapowiedział, że do ograniczenia skupu aktywów może dojść już w tym roku, a całkowite wygaszenie programu może nastąpić już w połowie 2014 r. Warunkiem jest poprawa sytuacji gospodarczej w USA. FED nadal podtrzymuje, że nie podniesie stóp procentowych dopóki bezrobocie nie spadnie poniżej 6,5 proc. Jednak cały szkopuł w tym, że obecnie rezerwa spodziewa się, że wskaźnik przekroczy założony próg już w 2014 r. Marcowa prognoza zakładała, że bezrobocie spadnie poniżej 6,5 proc. dopiero w 2015 r.
Słowa Bernanke wstrząsnęły rynkami na całym świecie i stały się sygnałem do panicznego odwrotu od ryzykownych aktywów. Dynamiczny odpływ kapitału widoczny jest także na polskim rynku, gdzie na wartości tracą wszystkie klasy aktywów.
– Pierwsza część tygodnia upłynęła dość spokojnie, jednak po wystąpieniu szefa FED zrobiło się zmiennie, a nastroje dość pesymistyczne przynajmniej w krótkim terminie. O ile na rynkach akcji istnieje szansa na odbicie i wykreowanie letniej hossy, o tyle złoty i obligacje mogą nadal tracić na wartości. Pierwszorzędną przesłanką jest tu ucieczka inwestorów do lepszej jakości klasy aktywów oraz lepszej stopy zwrotu. – komentuje Marcin Niedźwiecki.
>> Zgodnie ze schematem rotacji klas aktywów koniec hossy na obligacjach może być dobrym momentem na zakup akcji. >> Czas kupować akcje, mówią dane makro i sytuacja techniczna indeksów.
Wzrost awersji do ryzyka odbił się dotkliwie na notowaniach złotego. Kurs EUR/PLN rośnie dzisiaj o ok. 1,4 proc. Znacznie mocniej zwyżkuje kurs USD/PLN (ok. 3 proc.), ze względu na dynamiczne umocnienie dolara na globalnym rynku. Utrzymanie zmienności złotego może skłonić Narodowy Bank Polski do kolejnej interwencji na rynku walutowym.
– Złoty na początku tygodnia nie tracił mimo kiepskich danych o produkcji przemysłowej i niższych niż się spodziewano cenach producentów. Kurs EUR/PLN był dość stabilny do momentu wystąpienia szefa FED. W godzinach wieczornych nastąpiło przełamanie oporów i kurs poszybował w stronę 4,29, a dziś rano w okolice 4,35. Ucieczka inwestorów od ryzykownych aktywów może nadal wywierać presję na złotego, a przełamanie poziomu 4,33 może wygenerować kolejny impuls osłabiający PLN. Z drugiej strony powrót pod poziom 4,25 może stabilizować złotego w krótkoterminowej perspektywie. Jeśli NBP miałby interweniować na rynku walutowym to kolejnej sprzedaży euro za złote spodziewałbym się w okolicach 4,40-4,45 z zastrzeżeniem, że zmienność kursu nadal utrzyma się. Pamiętajmy również, że wstępujemy w okres wakacyjny i w związku z tym zmienność może zanikać. – ocenia Marcin Niedźwiecki.
>> Szukasz informacji na temat aktualnej sytuacji na rynku walutowym? >> Komentarze dotyczące wybranych par walutowych znajdziesz w jednym miejscu serwisie StockWatch.pl
Najbliższe miesiące nie będą też prawdopodobnie łaskawe dla polskich obligacji skarbowych. Od stycznia 2011 r. rentowność 10-latek spadła z 6,37 do 3 proc., ale od początku maja obserwujemy dynamiczne wzrosty rentowności (spadek ceny). Może to oznaczać, że hossa na tym rynku dobiegła końca. W czwartek kurs przełamał istotny poziom 4,12 proc. i notuje dynamiczny ruch o blisko 10 proc.
– Wyprzedaż nie ominie prawdopodobnie również polskich obligacji. Tu ważnym poziomem jest 4,12 proc. Wyższe rentowności mogą wygenerować większą presję podaży mimo, że rynek oczekuje dalszych obniżek stóp procentowych w krótkim terminie. W dłuższym terminie ostatnie wypowiedzi członków RPP mogą skłaniać do zakończenia cyklu luzowania polityki monetarnej. Bardziej jastrzębie nastawienie pokazuje, że RPP nie zamierza obniżać stóp do bardzo niskich poziomów, ponieważ jak stwierdza prof. Hausner lub prof. Winiecki, złoty powinien utrzymywać wartość jako pieniądz i nie należy obniżać stóp procentowych do ekstremalnie niskich poziomów. – ocenia Marcin Niedźwiecki.