Wykres Ganta wciąż wygląda beznadziejnie, co nie przeszkadza spekulantom i łapaczom dołków. Handel na walorach wrocławskiego dewelopera kwitnie w najlepsze, o czym świadczy duża liczba zawieranych transakcji. Gant znajduje się w ścisłej czołówce popularności, ustępując pod względem aktywności jedynie spółkom z indeksu WIG20. Spekulantów przyciąga przede wszystkim ponadprzeciętna dzienna zmienność kursu, wynosząca w ostatnim miesiącu notowań przeszło 12 proc.
analizę techniczną walorów Gant Development wraz z prognozą kierunku i zasięgu ruchu
Niestety, ilość nie przechodzi w jakość. Zwyżka obserwowana od połowy października jest zaledwie odreagowaniem wcześniejszych spadków. Warunki wciąż dyktuje podaż. Warto zwrócić uwagę, że popyt potrzebował aż 27 sesji by zbliżyć się do połowy korpusu olbrzymiej czarnej świecy z 7 października. Przy czym podaż nie pozwoliła nawet na test tego oporu, przystępując do ataku na niższych poziomach cenowych.
Podobnie było w wypadku próby zbliżenia się do oporu na 1,27 zł. Wówczas gracze nie czekali na zetknięcie z oporem i żwawo zaczęli pozbywać się akcji. Świadczy to o negatywnym sentymencie, jakim gracze darzą walory Ganta, traktując je jako krótkoterminową okazję do spekulacji. Takie nastawienie potwierdza również przebieg linii AD, który w ostatnim miesiącu tworzył negatywną dywergencję z wykresem cenowym – zwyżce kursu towarzyszyła dystrybucja akcji.
Wskaźniki techniczne nie zachęcają do angażowania się po stronie kupujących. Ich zachowanie jest typowe dla naturalnej korekty w trendzie spadkowym – MACD w miarę zbliżania się do poziomu równowag zdradza chęć zawrócenia, natomiast linia RSI nie zdołała wydostać się ze strefy negatywnej. W tej sytuacji wyższe są szanse na kontynuację nadrzędnego trendu spadkowego niż na jego odwrócenie. Najbliższe wsparcia znajdują się na poziomach 0,62 i 0,55 zł. Wciąż nienaruszony opór leży na 0,92 zł.