
Spotkanie zorganizowane w sali notowań GPW przyciągnęło całą salę osób, które dotarły punktualnie mimo większych niż zwykle korków.
„Na każdym rynku zawsze można coś wygrać” – mówił Zenon Komar, autor Sztuki Spekulacji Po Latach, podczas gdy na tablicy notowań za jego plecami lała się krew.
Spotkanie autorskie z okazji wydania nowej odsłony książki, która tak naprawdę jest sumą doświadczeń życiowych, obserwacji i wniosków dotychczących grania na rynkach, zgromadziło pełną salę w budynku GPW przy Książęcej. Słuchacze z uwagą śledzili każde słowo i po godzinnej rozmowie prowadzonej przez Rafała Hirscha z TVN CNBC Biznes, przystąpili do zadawania pytań. Odważnie zaatakował znany dziennikarz Tadeusz Mosz, pytając czy książka nie jest przypadkiem znakiem, że Komar przegrał na giełdzie i musi się odkuć w pisarstwie. Punktował też sprzeczności, którymi jego zdaniem było to, że autor raz mówi iż nie należy prognozować, ale cały czas prognozuje, opierając się choćby o fale Elliotta, które przed laty zaszczepił polskim traderom. Mimo że dyskusja była burzliwa, Zenon Komar zachował stoicki spokój, zimną krew i konkretnie, celnie odpowiadał na zadawane pytania. A przede wszystkim spokojnie, jak prawdziwy gracz, który nigdy nie okazuje emocji – nawet jeśli je odczuwa.
Jednak mimo pozornego zdystansowania i zimnego podejścia do tematu, Komar potrafi mówić fascynująco. Zdradził słuchaczom kilka smaczków ze swojego codziennego warsztatu tradera. Dowiedzieliśmy się między innym, że nie czuje się inwestorem, bo nigdy nie zwraca uwagi na aktywa. Jest po prostu spekulantem, jak bez żenady mówi o sobie. Ale słowo spekulant wcale nie jest pejoratywne, pochodzi od włoskiego speculare i oznacza kogoś kto rozważa różne opcje, uważnie obserwuje, bada powody, oczywiście chcąc osiągnąć zysk.
Jego ulubione instrumenty to kontrakty terminowe, szczególnie na rynkach towarowych, lecz z wyłączeniem mięsnego. Podobno na chicagowskiej giełdzie mięsnej dzieją się cuda, które wprawiłyby w zdumienie największych kombinatorów z New Connect. Komar nie stroni od polskiej giełdy, ale gra przede wszystkim na kontraktach FW20, oraz uwielbia opcje, jednocześnie narzekając iż obrót nimi jest w Warszawie prawie żaden. Jednak przede wszystkim trzyma się towarów i surowców, bo jest ich ograniczona niewielka liczba (około 30 papierów), a jednak mają znaczenie globalne i takiż zasięg, czyli przyciągają graczy z całego świata.
Pytany o emocje i psychologiczną postawę na rynku, Zenon Komar prezentował podejście bardzo chłodne, choć przyznał, że niejednokrotnie tracił i sam popełniał wiele błędów. Jego zdaniem to właśnie błędy są podstawowym powodem, dla którego 80 proc. spekulantów traci pieniądze. Nie trzymają się zasad gry, idą za daleko w rozważaniach, chcą przechytrzyć system. Dlatego na giełdzie dobrze sprawdzają się wojskowi, którzy są nauczeni wykonywać polecenia i nie kwestionują stawianych im zasad. Za najważniejszą z nich uznał Money Management, czyli sztukę praktycznego dokonywania transakcji, umięjętność realizowania zysków i cięcia strat w ochronie posiadanego kapitału. Temat zleceń obronnych pojawiał się podczas spotkania kilka razy. Z nimi nie ma dyskusji – argumentował Zenon Komar – bo najtrudniejszym zadaniem spekulanta na rynku jest przetrwać. Dopiero wtedy można mówić o próbach zarabiania. Trudno o lepszą ilustrację tego stwierdzenia niż kolor dzisiejszych notowań.