Nawet najbardziej złożone strategie inwestycyjne zaczynają się od prostego zarządzania finansami osobistymi. Z punktu widzenia indywidualnego inwestora im łatwiejszy dostęp do pieniędzy na rachunku bankowym, tym większe możliwości szybkiego reagowania na okazje inwestycyjne.
Problem w tym, że rodzime instytucje finansowe nie do końca zdają sobie z tego sprawę. Funkcjonalności aplikacji mobilnych umożliwiających zarządzanie własnymi finansami są dziś mocno ograniczone, choć rozsądny użytkownik jest w stanie wycisnąć z nich więcej, niż na pierwszy rzut oka oferują.
Według badania Instytutu Homo Homini, przygotowanego w czerwcu 2011 r. na zlecenie mBanku, 3,5 proc. polskich klientów banków korzysta z usług bankowości mobilnej. Prognozy mówią jednak o podwajaniu się liczby użytkowników każdego roku przynajmniej do roku 2015. Na razie owe 3,5 procent klientów korzystających z bankowości mobilnej to bardzo mało. Z drugiej strony – zdaniem Homo Homini – ta niewielka grupa użytkowników m-bankingu jest bardzo specyficzna i atrakcyjna z punktu widzenia banku. To klienci młodzi – 59 proc. ma mniej niż 35 lat, 95 proc. mniej niż 45 lat, rozsądni – 75 proc. ma wyższe wykształcenie, dobrze zarabiają – 47 proc. powyżej 4 tys. zł netto miesięcznie, a 16 procent powyżej 5 tys. złotych netto.
Trzonem subiektywnego rankingu bankowych aplikacji mobilnych jest ocena funkcjonalności pod kątem wsparcia w inwestowaniu, dopiero na drugim miejscu stawiamy liczbę dostępnych opcji oraz intuicyjność obsługi. Poza dyskusją jest kwestia bezpieczeństwa: zarządzanie finansami odbywa się po bezpośrednim połączeniu z serwerem banku w trybie szyfrowanego połączenia. Smartfony nie zapamiętują również haseł dostępu ani numerów klienta.
Aplikacje bankowe powinny być dostępne zarówno na iPhone’y z systemem iOS, jak i na smartfony z Androidem (najpopularniejsze systemy na rynku smartfonów). Nie oznacza to jednak, że wszystkie oceniane dostępne są na każdą platformę.