
FOR: W Belgii, gdzie przedsiębiorstw jest ok. 5 razy mniej niż w Polsce, ogłoszono kilkakrotnie więcej upadłości.
Już na początku roku część rynkowych ekspertów biła na alarm, widząc rosnącą liczbę upadłości, która wskazywała iż cały rok 2012 upłynie pod znakiem bankructw. Niestety ten scenariusz właśnie się realizuje, a prawdziwym polem minowym jest w tym wypadku budowlanka. Jak podaje Euler Hermes, w okresie I-IV 2012 roku opublikowano ogłoszenia o upadłości 85 firm budowlanych, czyli ponad 60 proc. więcej niż rok wcześniej. Budownictwo to najliczniejsza, bo stanowiąca ponad 28 proc. branża w zestawieniu upadłości. Najwięcej firm budowlanych, które zbankrutowało pochodziło m.in. z województwa dolnośląskiego (17 upadłości firm budowlanych – czyli ponad połowa z tego województwa), śląskiego (15 upadłości – także połowa) i mazowieckiego (20 upadłości). Skala opóźnień w płatnościach jest tak duża, że zdesperowani wierzyciele próbują odzyskać pieniądze w drodze postępowania upadłościowego, choć jest to mniej skuteczna metoda niż odzyskiwanie ich od funkcjonującej firmy.
Upadłość nie musi automatycznie oznaczać końca funkcjonowania firmy, jednak jak się okazuje, polskie prawo nie wspiera firm, które wpadły w finansowe kłopoty. Opublikowany niedawno raport Forum Obywatelskiego Rozwoju przekonuje, iż w Polsce potrzeba zmian w obowiązujących przepisach, aby prawo dawało możliwości wychodzenia firm z upadłości. Autorka raportu Karolina Kartus porównała teoretyczne i praktyczne aspekty upadłości przedsiębiorstw w różnych krajach i doszła do wniosku, że w Polsce upadłość mogłaby być znacznie częściej wykorzystywana, gdyby była narzędziem, stosowanym w interesie spółki, jej pracowników, kontrahentów oraz właścicieli. Niestety, na drodze stoi aktualnie obowiązująca ustawa Prawo upadłościowe i naprawcze, która nie odpowiada na bieżącą sytuację gospodarczą i jednostronnie traktuje zagadnienie upadłości. >> Zobacz cały raport tutaj.
Najnowszy akt prawny pochodzi wprawdzie z października 2003 roku, ale w części wzorowany jest na poprzednim z 1934 r. i powtarza jej grzechy. Najsłabszymi punktami są czasochłonność postępowania i jego koszty. Dla przedsiębiorcy jest to wręcz śmiertelna pułapka, dlatego jak ognia unikają go i godzą się na dotkliwe straty. Tymczasem cele prawa upadłościowego powinny być zupełnie inne, bo dobre prawo powinno przynosić korzyści zarówno zainteresowanym jak i całej gospodarce. Raport wymienia główne przesłanki dobrego prawodawstwa w tym zakresie:
- Maksymalizuje wpływy gotówkowe do wierzycieli i udziałowców. W tym celu powoduje naprawę lub sprzedaż firmy w zależności od tego, która z tych ścieżek maksymalizuje wpływy gotówkowe.
- Odróżnia przedsiębiorstwa, które mogą zostać uratowane, od bankrutów. Prawo musi wspierać firmy nadające się do uratowania, ale nie może tworzyć preferencji dla chronicznie nierentownych firm.
- Chroni stabilność kolejności zaspakajania roszczeń wierzycieli, aby stworzyć kredytodawcom przewidywalność otoczenia oraz tworzyć bodźce do zachowań rozwijających gospodarkę. – wylicza Karolina Kartus.
Raport analizuje liczbę upadłości w Polsce na tle krajów europejskich w poprzednich latach. W tym zestawieniu na pierwszy rzut oka wypadamy bardzo dobrze. W latach 2009-2010 pierwsze trzy miejsca niezmiennie okupowały kolejno Francja, Niemcy i Wielka Brytania. W tym czasie Polska znajdowała się w ostatniej trójce, na końcu listy 25 krajów. Bezwzględna liczba upadłości nad Wisłą ustąpiła tylko znacznie mniejszym krajom: Estonii i Słowenii. Jeszcze lepiej prezentuje się zestawienie procentowe (stosunek upadłości do liczby zarejestrowanych podmiotów) – jesteśmy na ostatnim miejscu. Brzmi świetnie, jednak łyżką dziegciu w beczce miodu jest inna statystyka. Jak zauważa autorka, według danych Eurobarometru, Polska posiada drugi najwyższy wskaźnik porażek biznesowych wśród krajów Unii Europejskiej, gorsza sytuacja jest tylko w Hiszpanii (tj. udział procentowy zakończonych z powodu niepowodzenia, czyli wyrejestrowanych działalności gospodarczych wśród wszystkich istniejących podmiotów). Wskaźnik dla Polski jest aż o 14 proc., a dla Hiszpanii 9 proc., wyższy niż średnia dla krajów UE. Tak głęboki dysonans nie pozwala na jednoznaczne stwierdzenie, że kondycja polskich firm jest dobra.
W 2011 roku spraw upadłościowych było 3535. Interesująco wyglądają ich statystyki.
– Tylko niewiele ponad 20 proc. z nich zakończyło się ogłoszeniem upadłości, a prawie 60 proc. wniosków oddalono, nie znajdując podstaw do ogłoszenia upadłości lub z uwagi na brak środków do przeprowadzenia upadłości, bądź nastąpił tak zwany prawomocny zwrot ze względu na braki formalne. Przedsiębiorcy również nie korzystali z prawa naprawczego, tutaj statystyki wskazują, że postępowanie naprawcze jest jeszcze bardziej fikcyjną instytucją niż upadłość. Od początku obowiązywania ustawy o prawie upadłościowym i naprawczym w obecnej formie (1 października 2003 r.) do końca 2011 roku złożono tylko 527 wniosków o wszczęcie postępowania naprawczego, co daje bardzo niską średnią około 60 wniosków rocznie. – czytamy w raporcie.
Jednocześnie w 2011 roku sporo roboty mieli także komornicy. Liczba zajęć nieruchomości wzrosła do 4,5 tys.
>> Zobacz także. >> Raport: Branża budowlana w spirali bankructw.
Wśród upadłych przedsiębiorstw w latach 2009-2010 najwięcej bo aż 2/3 stanowiły spółki z ograniczoną odpowiedzialnością. Na drugim miejscu znalazły się działalności gospodarcze i spółki cywilne (ok. 16 proc.). Natomiast odsetek spółek akcyjnych w 2009 roku wyniósł 10,2 proc., a rok później spadł do 6,4 proc.
Ciekawe jak będzie wyglądał analogiczny raport uwzględniający czarny rok 2012 r. Rynkowi eksperci podtrzymują zdanie, że upadłości będzie przybywać. Tymczasem wśród spółek, które StockWatch.pl monitoruje za pomocą modelu opartego o dopasowany do polskiego rynku akcji wskaźnik Z”-score, 223 firmy notowane na GPW przebywają w strefie bezpiecznej, 104 jest oznaczone jako niepewne, a w strefie zagrożonej jest aż 107, tj. posiada rating na poziomie CCC lub D.
>> Zainteresował Cię rating Altmana? >> Listę spółek w każdej ze stref z GPW i New Connect sprawdzisz korzystając ze skanera fundamentalnego w serwisie StockWatch.pl