(Fot. Daniel Paćkowski)
Rosnące wymagania klientów i ciągły rozwój rynków finansowych skutkują pojawieniem się nowych instrumentów finansowych oraz zwiększeniem ich dostępności. W ostatnich latach coraz większą popularnością cieszą się kontrakty na różnicę CFD (Contract For Difference). Mogą one być alternatywą dla klasycznych kontraktów terminowych. Ich zaletami są niższe koszty transakcyjne, brak opcji rozliczenia „w naturze”, czy możliwość zastosowania wyższej dźwigni finansowej, która przekłada się na znacznie niższe depozyty zabezpieczające. Specjalnie dla StockWatch.pl eksperci z Admiral Markets w cotygodniowych raportach będą analizować najciekawsze instrumenty, w które można inwestować przy pomocy kontraktów CFD.
>> Komentarze, analizy techniczne i poradniki dotyczące rynku Forex i CFD znajdziesz w jednym miejscu >> Odwiedź nowy serwis Trading StockWatch.pl
Polski indeks blue chipów w ostatnim czasie faluje w rytm doniesień ze wschodu. Informacje o inwazji doprowadziły do ponownego zejścia poniżej linii trendu spadkowego trwającego od listopada 2013 r. Aktualnie obserwujemy jednak zanegowanie tego ruchu, czemu sprzyjają informację o porozumieniu Putina i Poroszenki.
– Po końcówce zeszłego tygodnia, ciężko było prognozować jakieś wzrosty na GPW. Nasz rynek straszył słabością i widać było, że rodzimi inwestorzy boją się kupować dużo bardziej niż koledzy z zachodu. Jednak z pomocą przyszła dzisiaj informacja jakoby Putin i Poroszenko dogadali się w kwestii rozejmu na Ukrainie. Obecnie jesteśmy w fazie kupowania plotek, bo do faktów jeszcze nam daleko. Niemniej intra-dayowe wzrosty ponad 2 proc. robią wrażenie. Warto także zwrócić uwagę, że wkomponowują się one w sytuację techniczną na wykresie, gdzie dzisiejsza aprecjacja pozwala na dokręcenie prawego ramienia, odwróconej formacji głowy z ramionami. Niebieska linia jest linią szyi i pozwala na wytyczenie potencjalnego zasięgu wzrostów. Jest on oddalony o około 200 punktów, co stawia byki w dobrym świetle, o ile oczywiście uda im się utrzymać taki stan rzeczy. Jeżeli jednak pozwolą one na powrót, stworzy to bardzo niebezpieczną sytuację i otworzy drogę na południe. – ocenia Krzysztof Koza, analityk Admiral Markets.
Kliknij, aby powiększyć
Pomimo konfliktów zbrojnych w kluczowych dla wydobycia ropy, cena tego surowca konsekwentnie osuwa się na południe. Z technicznego punktu widzenia nadal bazowym jest scenariusz spadkowy.
– Od 13 czerwca obserwujemy silny ruch spadkowy na amerykańskiej ropie Crude, której kurs w tym czasie spadł z poziomu prawie 108 USD/bbl do 92,50 USD/bbl. Ta silna przecena została po drodze kilkukrotnie powstrzymywana przez byki, jednak na bardzo krótko. Obecnie poziom 92,50 USD/bbl. jest po raz kolejny broniony przez stronę popytową. W przypadku obrony, najbliższym poziomem odbicia będzie 96 USD/bbl., a kolejnym okolice 97 USD/bbl, które wcześniej stanowiły silne wsparcie (zielony obszar). Obecnie jednak brakuje przesłanek, żeby taki scenariusz był dominujący. W przypadku dalszego ruchu spadkowego, pierwszym celem będzie 91 USD/bbl. Dziś o 22:30 (czasu polskiego) inwestorzy poznają dane o zapasach paliw publikowane przez American Petroleum Institute. Odczyt ten poprzedzi jutrzejszą publikację EIA i może kształtować oczekiwania wobec rządowych danych. – analizuje Krzysztof Koza.
Kliknij, aby powiększyć
Podobnie konsekwentnie na wartości traci złoto. Czynniki fundamentalne takie jak ryzyko związane z konfliktami zbrojnymi nie powodują napływu kapitału na ten rynek, który od lat stanowił tzw. bezpieczną przystań. Z technicznego punktu widzenia kurs przełamał we wtorek ważne wsparcie.
– Wczoraj na złocie doszło do przełamania ważnego poziomu wsparcia. Po przebiciu 1.275 USD za uncję kurs mocno poszedł w dół. Dzisiaj obserwujemy pewne uspokojenie związane z częściową realizacją zysków, jednak z tendencją spadkową. Kolejnym przystankiem na pewno jest tegoroczne minimum w okolicach 1.230 USD, jeżeli i ono nie zostałoby obronione, cena może spaść nawet do okrągłej ceny 1.200 USD. Mimo napiętej sytuacji na wschodzie Europy inwestorzy nie są zainteresowani pewnymi aktywami, do których zalicza się złoto. Wolą oni wykorzystać hossę na rynkach kapitałowych. Wall Street bije kolejne rekordy, główny indeks S&P 500 przebił psychologiczny poziom 2.000 pkt. Na pewno zapowiadane podwyżki stóp procentowych wyhamują rynki akcji, więc zdaje się, że inwestorzy chcą wycisnąć jak najwięcej z tych aktywów. Jednak, czy w najbliższym czasie dojdzie do większej korekty na Wall Street, na razie nic na to nie wskazuje. Nasuwa się jedna sentencja „sky is the limit”, ale jak wiadomo nic nie trwa wiecznie. Należy również wspomnieć o umacniającym się dolarze amerykańskim, który również negatywnie wpływa na ceny złota. – komentuje analityk Admiral Markets.
Kliknij, aby powiększyć
