
(Fot. stockwatch.pl)
Początek bieżącego tygodnia na rynku walutowym przebiega spokojnie. Jednak w szerszej perspektywie to własnie tutaj są najlepiej widoczne obawy o bankructwo USA. Amerykańscy politycy mają czas do 17 października, aby osiągnąć kompromis i uniknąć katastrofy. Przepychanki polityczne nad krawędzią i trwające zamrożenie administracji rządowej Stanów Zjednoczonych przyczyniają się do osłabienia dolara. Przyczyniło się to do znacznych wzrostów pary EUR/USD, ale ostatnie słabe dane z Europy przyczyniły się do ograniczenia impetu trendu.
– Euro wspina się po ścianie strachu i spekulacji na wyższe poziomy. Rynek zdyskontował opóźnione cięcie QE3 oraz brak porozumienia w kwestii podniesienia limitu zadłużenia. W mojej opinii, dyskontowane było również ożywienie w europejskiej gospodarce. Jednak potencjalne ożywienie na razie wychodzi dość mizernie i jeśli twarde dane nie potwierdzą optymizmu płynącego ze wskaźników PMI, rynek może zafundować sobie dość twarde lądowanie. (…) W tym tygodniu warto zwrócić uwagę na dane o produkcji przemysłowej w Europie oraz publikacji protokołu z posiedzenia Rezerwy Federalnej. – ocenia Marcin Niedźwiecki, analityk City Index.
Pierwsze efekty obaw o kondycję europejskiej gospodarki widoczne są na wykresie eurodolara. Kurs przełamał linię krótkoterminowego trendu wzrostowego.
– W ujęciu technicznym kurs EUR/USD przebił się w poniedziałek przez linię trendu wzrostowego z września i początku października. Obecnie kurs testuje wsparcie na poziomie 1,356, wyznaczone przez górne ograniczenie ostatniej konsolidacji. Trwałe przebicie tego poziomu będzie sygnałem do korekty z możliwym zasięgiem 1,346 lub niżej na poziomie 1,340. Taki scenariusz jest możliwy, o ile nie pojawią nowe ustalenia ws. kryzysu budżetowego w USA. – ocenia Dominik Murlak, DI BRE Banku.
Kliknij aby powiększyć
Oczekiwanie na rozstrzygnięcia w USA przyczyniają się również do zmniejszenia zmienności na parach ze złotym. Złoty radzi sobie jednak całkiem dobrze, a EUR/PLN porusza się w delikatnym trendzie spadkowym, co oznacza umocnienie polskiej waluty.
– Na złotym w ostatnim czasie dzieje się niewiele. Rynek uspokoił się od czasu dużej zmienności spowodowanej decyzją Rezerwy Federalnej o braku cięcia QE3. Obecnie dolne ograniczenie wahań przy 4,19 działa jako wsparcie i niewykluczone, że z tego pułapu rynek znowu podejdzie do 4,22. Na swojej drodze ma poziom 4,21, który w zeszłym tygodniu niedźwiedzie wykorzystały do kupowania złotego za euro. Nawet, jeśli cena wyłamałaby 4,22 w górę, to niesforsowany pozostaje poziom 4,24. By spowodować wyłamanie oporów potrzeba większych zleceń kupna, które ostatnie nie pojawiają się na polskim rynku. Inwestorzy z dużą rezerwą dokonują transakcji na rynku walutowym i czekają na rozstrzygnięcie kluczowych kwestii na arenie międzynarodowej. Kalendarz ekonomiczny też nie rozpieszcza inwestorów i w tym tygodniu pojawi się zaledwie saldo na rachunku bieżącym w publikacjach makro. – komentuje Marcin Niedźwiecki, analityk City Index.
Kliknij aby powiększyć
>> Szukasz informacji na temat aktualnej sytuacji na rynku walutowym? >> Komentarze dotyczące wybranych par walutowych znajdziesz w jednym miejscu serwisie StockWatch.pl
Osłabienie dolara i rosnąca niepewność sprzyja w ostatnim czasie aprecjacji jena. Do czasu rozstrzygnięć politycznych w USA może on być walutą, która będzie zyskiwać na wartości. W przypadku pary USD/JPY będzie to oznaczało spadek kursu.
– Jen zyskuje na sile kontynuując odbicie od lokalnego minimum we wrześniu. Za większym popytem na jena stoi niepewność związana z impasem w rządzie Baracka Obamy oraz uwzględnienie w cenach luzowania ilościowego Banku Japonii wraz z serią pakietów poprawiających konkurencyjność i atrakcyjność prowadzenia biznesu. Jen w relacji do dolara po nieudanym ataku na okolice poziomu 100 zaczął nowy trend spadkowy. W okolicy 98,20 byki broniły linii trendu, jednak ostatecznie formacja kanału wzrostowego została zanegowana i kurs wyłamał dolne ograniczenie. Kropkę nad i postawił obóz niedźwiedzi, który nie dopuścił do wzrostu powyżej 98,80 i kurs generuje nowe minima. Nawet Goldman Sachs sugerował ostatnio swoim inwestorom pozycje krótkie z celem na poziomie 94, a rynek jak na razie nie podniósł rękawicy do walki, w zamian mamy wytracenie impetu spadkowego przy 96,70. Tu lub trochę niżej przy poziomie 96 gdzie byki mogą zacząć walkę o wyższe poziomy jak 97,60, czy 98 w perspektywie następnych kilku tygodni. Dopiero przełamanie oporu przy 98,50 w górę według mojej opinii złamie lokalny trend spadkowy – ocenia Marcin Niedźwiecki, analityk City Index.
Kliknij aby powiększyć
Ciekawie wygląda również sytuacja na parze GBP/USD. Ostatnie słabsze odczyty makroekonomiczne potwierdzają odbicie w tamtejszej gospodarce, ale okazały się słabsze od prognoz i mogą zainicjować korektę spadkową na tej parze.
– Piątkowa przecena walut zaliczanych do ryzykownych nie ominęła także gwiazdy G10 ostatnich tygodni, czyli brytyjskiego funta. Odczyty PMI dla przemysłu (56,7 vs. 57,5), usług (60,3 vs. 60,4) i budownictwa (58,9 vs. 60,1) były nieco gorsze od konsensusu, co dodatkowo przemawiało za korektą na GBP/USD. Należy jednak podkreślić, że były to odczyty wysoko powyżej granicy 50 pkt. i nie odbiegające znacząco od poprzednich, co generalnie wpisuje się w scenariusz promujący odbicie w brytyjskiej gospodarce. Poziom 1,60 wydaje się być w tym wypadku nie tylko barierą psychologiczną, ale także barometrem nastrojów inwestorów zainteresowanych funtem. Spadek poniżej tego poziomu będzie zatem oznaczał rozpoczęcie korekty fali wzrostowej z lipca. Kolejne zniesienia Fibonacciego wskazywałyby na poziom 1,59, 1,57, 1,55 oraz 1,5365 jako miejsce zakończenia korekty. Tak długi ruch wydaje się jednak mało prawdopodobny przy obecnym sentymencie wokół funta i odkładaniu przez FED „taperingu”. Nie można wykluczyć krótszej korekty, która zniosłaby falę wzrostową z sierpnia, sprowadzając GBP/USD do poziomu 1,5743. Po drodze znajduje się silne wsparcie wyznaczone przez linię trendu wzrostowego – ocenia Dominik Rożko, analityk DI BRE Banku
Kliknij aby powiększyć