
(Fot. stockwatch.pl)
Zapowiedziana przez prezes FED możliwość pierwszej podwyżki stóp procentowych w USA na początku 2015 r. może negatywnie odbić się na rynkach wschodzących. Szczególnie narażone na to są waluty krajów tzw. fragile five (Brazylia, Indie, Indonezja, RPA, Turcja), czyli krajów z wysokim uzależnieniem od zewnętrznego finansowania. Zapowiedzi ograniczania programu QE3 przyczyniły się do paniki na rynku pod koniec stycznia, ale aktualnie reakcja jest spokojniejsza. Rand południowoafrykański nadal konsekwentnie odrabia straty w relacji do dolara (USD/ZAR).
>> Zobacz także komentarz do wtorkowej sesji na rynku akcji. >> Rynek obudził się po weekendzie, w grze KGHM, Energa i SMT.
– Rand południowoafrykański odrabia mozolnie straty do dolara amerykańskiego przez ruchy w trendzie bocznym. Pod koniec lutego mieliśmy spadek ceny poniżej 10,96 w stronę 10,60 i tam rynek zatrzymał się. Między wspomnianymi poziomami rozpościera się konsolidacja kursu, a przełamanie 10,73 i linii lokalnego trendu wzrostowego prawdopodobnie wymusi zejście do dolnego ograniczenia. Spekulacja na walutach emerging markets zeszła na dalszy plan z uwagi na konflikt na Ukrainie, chociaż problemy Chin mogą w nadal oddziaływać negatywnie na grupę walut rynków wschodzących. Mimo fundamentalnej presji na dolara ze względu na zakończenie programu luzowania ilościowego, inwestorzy nie wykazują na razie apetytu na mniej ryzykowne aktywa i dolar pozostaje na swoich minimach w relacji do koszyka walut. – ocenia Marcin Niedźwiecki, analityk City Index.
Kliknij aby powiększyć
>> Szukasz informacji na temat aktualnej sytuacji na rynku walutowym? >> Komentarze dotyczące wybranych par walutowych znajdziesz w jednym miejscu serwisie StockWatch.pl
Wrażliwość polskiej waluty na zmiany polityki pieniężnej FED jest relatywnie niska, w porównaniu z innymi rynkami schodzącymi. Dodatkowo czynnikiem wspierającym złotego jest dobra kondycja rodzimej gospodarki, którą potwierdzają wtorkowe publikacje makro. Sprzedaż detaliczna wzrosła o 7 proc. r/r w stosunku do oczekiwanych 5,9 proc. Niższa od konsensusu rynkowego na poziomie 14,1 proc. okazała się z kolei stopa bezrobocia, która wyniosła 13,9 proc. Słabnąca presja ze strony otoczenia geopolitycznego powinna pozwolić złotemu rozwinąć skrzydła. Tym bardziej, że przy niskiej inflacji realna rentowność polskich obligacji 10-letnich jest bliska 4-letnich szczytów.
– W poniedziałek rósł kurs EUR/PLN, po tym jak w ubiegłym tygodniu wybił dwutygodniowe dołki w okolicach poziomu 4,1880, wychodząc jednocześnie z kanału wzrostowego, w którym poruszał się od połowy lutego. W ujęciu technicznym kurs EUR/PLN odbił się od wsparcia wyznaczonego przez 23,6 proc. zniesienie Fibo fali spadkowej z drugiego półrocza 2013 r. oraz 50-sesyjną średnią kroczącą. W przypadku kontynuowania wzrostów, pierwszy opór kurs EUR/PLN może napotkać na poziomie 4,2220 (38,2 proc. zniesienie Fibo) oraz na linii trendu spadkowego wyznaczonej przez szczyty z początku września 2013, przełomu stycznia i lutego oraz połowy marca. W wypadku głębszej korekty euro EUR/PLN może testować okolice poziomu 4,14, czyli tegorocznych dołków. – analizuje Dominik Murlak, analityk DM mBnku.
Kliknij aby powiększyć
Obraz techniczny na parze USD/PLN jest bardziej skomplikowany. Już od dłuższego czasu przebywa on w paśmie 3,01-3,06 i flirtuje ze wsparciem, którego przełamanie będzie oznaczało ustanowienie nowych kilkuletnich minimów. Zmienność na tej parze ulega ostatnio zmniejszeniu i w najbliższym czasie można oczekiwać dynamicznego wybicia w jedną ze stron.
– Zakres zmienności na USD/PLN zmniejsza się, co może sugerować pewną zmianę na rynku. Ciężko obecnie ocenić kierunek ruchu, ponieważ zarówno sytuacja na Ukrainie jest bardzo dynamiczna jak i nie mamy pewności, kiedy program luzowania ilościowego w USA zostanie dokładnie zakończony. Możemy być jednak pewni nadchodzącej zmienności i na to liczą inwestorzy opcyjni. Z zakresu zmienności 7 groszy idziemy w kierunku 3-4 groszy, co prawdopodobnie jest wynikową sporej ilości opcji zabezpieczających na rynku. Przełamanie 3,0150 w dół może zainicjować głębszy ruch najpierw w stronę 3,00, a jeśli to ważne wsparcie „puści” to rynek nabierze rozpędu i może zejść w stronę 2,90–2,85. Temu scenariuszowi mogą towarzyszyć pozytywne informacje dla Polski i ogólny apetyt na ryzyko. Z drugiej strony, ruch ponad 3,06 będzie sygnałem osłabienia złotego do 3,10 i dalej w stronę 3,12. Są to dość odległe poziomy jak i terminy, w których mogą zostać osiągnięte. Z pewnością dla polskiej gospodarki będzie korzystniej jeśli zmienność nadal pozostanie ograniczona a kurs będzie pełzał z okolicach 3,0 za dolara. – ocenia Marcin Niedźwiecki, analityk City Index.
Kliknij aby powiększyć
Poza walutami emerging markets warto zwrócić uwagę na relację euro do jena (EUR/JPY). Ostatnia słowna interwencja prezesa EBC Mario Draghi’ego przyniosła zamierzony skutek i przyczyniła się do osłabienia wspólnej waluty.
– Interwencja słowna Mario Draghi’ego zadziałała i euro osłabia się do dolara i do jena. W poniedziałek mieliśmy dość nerwową sesję, jednak krótkoterminowy ruch nie zachwiał szerszym obrazem rynku i lokalnie osłabiającym się euro od ustanowienia tegorocznych maksimów na EUR/USD i ustanowienia marcowego maksimum na EUR/JPY. Europejczykom nie na rękę jest mocne euro i stąd widzimy interwencje słowne prezesa oraz innych członków Rady w Europejskim Banku Centralnym. Moim zdaniem, istnieje realna szansa na kolejny impuls w dół po przełamaniu 140,50, jednak warto zauważyć, że ogólne nastawienie do euro na rynku jest pro wzrostowe. To oznacza, że każde minimum będzie wykorzystywane do zakupu euro, czy to do dolara, czy do innych głównych walut. Poprawiająca się sytuacja gospodarcza w Niemczech to znak, że inwestorzy będą chętniej kupować euro. Na wykresie mamy zakres wahań między 142 od góry i 140,50–46 od dołu. Popyt na jena rośnie od pewnego czasu co widać na kontraktach terminowych, gdzie krótka pozycja netto sukcesywnie dąży z głębokich wartości ujemnych do zera. – komentuje Marcin Niedźwiecki, analityk City Index.
Kliknij aby powiększyć